Benitez: Nie wszystko stracone

Trener Liverpoolu uważa, że The Reds nadal mają szansę na zdobycie pierwszego od 19 lat mistrzostwa Anglii. Warunkiem sukcesu, jest dla Beniteza pokonanie Manchesteru United na ich własnym stadionie, 14 marca.

Na 12 spotkań przed końcem rozgrywek, Liverpool ma 7 punktów straty do lidera z Manchesteru. Strata mogła wynosić tylko 5 punktów, ale The Reds zaledwie zremisowali w Manchesterem City po golach Craiga Bellamy'ego i Dirka Kuyta.

- Oczywiście, teraz będzie jeszcze trudniej. Musimy wygrać z Middlesbrough i Sunderlandem, a potem dopiero myśleć o wygranej na Old Trafford - mówi Benitez.

- Jestem pewien, że jesteśmy w stanie zdobyć 6 punktów w najbliższych dwóch meczach, a wtedy sytuacja może wyglądać trochę inaczej.

- Będzie to bardzo trudne, bo United wygrywają mecze nawet nie grając na najwyższym poziomie. Zostało jeszcze 12 gier, nie wszystko stracone.

- Aby marzyć o tytule musimy wygrać najbliższe spotkania i na dodatek pokonać Manchester.

W pierwszej połowie, The Reds stworzyli sobie kilka dogodnych okazji, ale zostali zaskoczeni na początku drugiej połowy strzałem Bellamy'ego.

- Remis jest złym rezultatem, bo powinniśmy byli wykorzystać szanse z pierwszej połowy.

- Kontrolowaliśmy grę, ale w Premier League trzeba strzelać gole jako pierwszy. Straciliśmy głupiego gola, piłka odbiła się od obrońcy, a to zdecydowanie zmieniło sytuację na boisku. Manchester poczuł się pewniej, a my odsłoniliśmy się narażając na kontrataki.

- Po wyrównaniu, mieliśmy kilka szans i mogliśmy wygrać ten mecz.

Zapytany, jak zespół, który wygrał zaledwie jeden mecz wyjazdowy w tym sezonie mógł powstrzymać Liverpool, Benitez powiedział:

- Przyjazd na Anfield jest szansą do pokazania się piłkarzom rywali w starciu ze sławnym przeciwnikiem. Manchester City ma dobrych piłkarzy, którzy pracowali ciężko na dzisiejszy rezultat.

Następny mecz, Liverpool rozegra we środę na Santiago Bernabeu w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Benitez ma nadzieję, że na mecz z Realem Madryt zdąży powrócić Steven Gerrard.

- Zobaczymy, jak będzie wyglądać sytuacja po jutrzejszym treningu. Zdecydujemy razem ze Stevenem i lekarzem, czy jest on gotów do gry. Decyzja nie jest łatwa, ale Gerrard radzi sobie coraz lepiej.