Steven: Dobrze, że im odmówiłem
Steven Gerrard oznajmił, że nie żałuje decyzji o odrzuceniu oferty Chelsea i pozostaniu na Anfield.
W 2005 roku Gerrard był namawiany do zmiany klubowych barw przez Jose Mourinho, ówczesnego managera the Blues.
Steven pokazał Chelsea plecy i pomógł Liverpoolowi stać się drużyną z poważnymi aspiracjami na tytuł mistrzowski.
- Cała ta historia z Chelsea wynikała z frustracji spowodowanej faktem, że nie liczyliśmy się w walce o mistrzostwo - powiedział Gerrard dla Daily Telegraph.
- Być może dlatego zainteresowanie z ich strony lekko zawróciło mi w głowie. Ale z perspektywy czasu jestem bardzo zadowolony z decyzji o pozostaniu, ponieważ jestem częścią świetnej drużyny, mogącej odnosić sukcesy.
- Nie chciałbym być źle zrozumiany. Mógłbym zdobyć znacznie więcej medali z jakąś inną drużyną, ale jeśli miałbym zdobyć mistrzostwo tutaj, a do tego jeszcze kilka pucharów, znaczyłoby to dla mnie znacznie więcej, niż zdobycie siedmiu czy ośmiu trofeów gdzieś indziej.
- Każdy sukces mogę dzielić z rodziną i przyjaciółmi - z kibicami Liverpoolu. Jestem jednym z nich - powiedział kapitan LFC.
Gerrard przyznał, że presja towarzysząca byciu kapitanem drużyny z rodzinnego miasta, jest czasami trudna do zniesienia:
- No tak, każdego dnia jestem kapitanem jednej z najlepszych drużyn na świecie, od której oczekuje się, że będzie wygrywać każde jedno spotkanie.
- Czasami to daje się we znaki. Czasami, po porażce, kiedy siedzisz w autobusie, czujesz się, jakbyś dźwigał na ramionach cały świat. Zewsząd odzywają się telefony, od rodziny i przyjaciół, kibicujących Liverpoolowi. Jeśli nie grałeś dobrze lub czujesz się chociaż trochę odpowiedzialny za rezultat, to czasem trudno sobie z tym poradzić.
- Z drugiej strony, jeśli siedzisz w autobusie ze świadomością, że zagrałeś dobry mecz, strzeliłeś bramkę, wygrałeś np. finał pucharu i wznosiłeś trofeum nad głową, wówczas czujesz się panem świata. Doświadczyłem czegoś takiego z Liverpoolem i nie zamienił bym tego na nic innego w świecie. Dla takich momentów warto zmagać się z presją.
- Ludzie często mówią o kręgosłupie drużyny. Pepe, Xabi, Carra i ja gramy ze sobą już od 4 lat i znamy nasz sposób gry. W międzyczasie manager stara się dokonywać wzmocnień w innych obszarach zespołu. Jesteśmy bardzo blisko tego, by stać się topową drużyną. Bardzo blisko.
Gerrard zaznaczył, że perspektywa oglądania Manchesteru United w finale Ligi Mistrzów, nie jest dla niego zbyt kusząca:
- To trudna sprawa, bo oczywiście chciałbym, żeby byli tak zajęci, jak to tylko możliwe, ale średnio uśmiecha mi się oglądanie ich w finale Champions League.
- Myślę, że następne dwa mecze mogą być dla nas kluczowe. Możemy mieć kolejną szansę, bo Man U rozgrywa trudne ligowe spotkanie zarówno przed, jak i po rewanżowym meczu w półfinale Ligi Mistrzów.
W sobotę grają z Middlesborough, co może oznaczać, że Sir Alex Ferguson dokona kilku zmian w składzie. Potem, po rewanżowym meczu na Emirates, czeka ich derbowy pojedynek z City. Jeśli będą w stanie wyjść zwycięsko z tych pojedynków, to w zasadzie będzie po sprawie, ale jeśli pozwolą sobie na potknięcie, będzie to dla nas nadzieja.
Komentarze (0)