Johnson: Jose się mylił
Nowy nabytek Liverpoolu, Glen Johnson, poprzysiągł dowieść byłemu trenerowi Chelsea, Jose Mourinho, że jest dobrym zawodnikiem. Mourinho bardzo rzadko dawał szanse gry Johnsonowi. Anglik przeszedł do Liverpoolu z Portsmouth za 17 milionów funtów.
Johnson przeniósł się do Portsmouth po nieudanej przygodzie z Chelsea, gdy ta była pod wodzą Mourinho.
W Portsmouth rozwinął skrzydła. Zaczął być regularnie powoływanym, przez Fabio Capello, na mecze reprezentacyjne. Dzięki świetnej grze w klubie jak i w reprezentacji zainteresował się nim Liverpool.
- Chelsea była dla mnie wielkim klubem, wszystko znakomicie się układało, dopóki nie zjawił się Jose Mourinho - powiedział Johnson.
- Miał własne plany i chciał sprowadzać swoich zawodników. To był początek mojego upadku jako piłkarza Chelsea.
- Niektórzy gracze byli zadowoleni pałętając się i zgarniając zarobki. To jednak nie mój styl - dodał.
- Nie miałem zamiaru robić na nikim wrażenia siedząc na ławce lub będąc poza kadrą meczową.
- Nigdy niczego sobie z Mourinho nie wyjaśniałem, ale szybko postanowiłem, że nie mogę tam już dłużej grać. Gdy Portugalczyk był trenerem grałem co cztery, co pięć meczów. Nie miałem możliwości do rozwoju.
- Musiałem odejść. Nawet jeśli gra w Portsmouth oznaczałaby dla mnie krok w tył w mojej piłkarskiej karierze. Okazało się jednak inaczej. Wszyscy byli tam dla mnie bardzo dobrzy i kochałem każdą minutę spędzoną na boisku jako zawodnik Portsmouth.
- Myślę, że ja też zasługuję na jakiś kredyt zaufania. Niektórzy piłkarze mogli się poddać, ale ja wierzyłem i wierzę w siebie. Mam nadzieje, że uda mi się osiągnąć wysoki poziom.
- Nie żywię jakiejś wielkiej urazy do Mourinho. Takie jest życie. Jedni są dla siebie dobrzy, a inni nie.
- Z niecierpliwością czekam na losowanie Ligi Mistrzów - zakończył.
Komentarze (0)