ARTYKUŁ
Być może Xabi Alonso marzył o transferze do Realu Madryt, ale z pewnością nie pogardzi też niższym podatkiem, który będzie opłacał od kwietnia. Prezentujemy Państwu artykuł dotyczący wielkiego problemu, jaki wkrótce spotka Premier League.
Premier League czeka finansowa katastrofa
Kryzys finansowy zbiera swoje żniwa w lidze angielskiej. Zaradny premier wyspiarskiego rządu, Gordon Brown, postanowił ustanowić ogromny podatek dla piłkarzy. Od kwietnia 2010 roku każdy zawodnik, który występuje w Premier League, będzie musiał oddawać połowę swojej tygodniówki fiskusowi.
- To ważne, żeby przed podpisaniem kontraktu sprawdzić, jaką część swoich pieniędzy będziesz musiał oddawać w formie podatku. Choćby po to, żeby uniknąć takich nieprzyjemnych niespodzianek, jakie spotkały mnie... - Andriej Arszawin po transferze do Arsenalu nie miał litości dla swojego agenta. Po domknięciu transakcji dowiedział się, że będzie otrzymywał 60% swojej pensji, a po sylwestrze zaledwie jej połowę. Nowe prawo podatkowe, które ma wyrzucić kryzys z Wysp, na razie wyrzuca z nich największe gwiazdy futbolu.
Piłkarz prosty chłop, raczej się w politykę nie angażuje. Jednak 50-procentowy ubytek z rodzinnego budżetu nie może przejść bez echa. - Nie jesteśmy głupi, po prostu lubimy obserwować - mówił w imieniu wszystkich graczy Premier League zawodnik Liverpoolu, Xabi Alonso. - Można się chyba wkurzyć, jak zabierają ci połowę pensji? - pytał.
Ale pieniędzy nie ubędzie, jeśli klub odpowiednio zwiększy tygodniówkę. Nie minęło parę minut, a specjaliści wyliczyli - koszt zagranicznego piłkarza jest dla prezesa zespołu angielskiego o 70% wyższy, niż dla prezesa z ligi hiszpańskiej! I zaczęło się: Ronaldo z Manchesteru do Madrytu, Benzema - zamiast do Manchesteru - do Madrytu, nawet Alonso chce do Madrytu, chociaż baskijskie organizacje terrorystyczne mogą go za to srogo ukarać. (Pomocnik rozpoczynał karierę w Realu Sociedad i jest Baskiem).
Jeszcze przed informacją o nowym systemie wsparcia angielskiej gospodarki pieniędzmi piłkarzy mówiło się, że swoje sukcesy Premier League zawdzięcza wyłącznie graczom z innych krajów. - No, to to już nie mamy o czym dyskutować - smucił się szkoleniowiec Arsenalu, Arsene Wenger. - Cała ta dominacja została wyrzucona do kosza przez nowe podatki i słabnącego funta. Niektórzy już się pakują - ostrzegał.
Nie ma co się dziwić. Przykładowy zawodnik X, który w Manchesterze United teoretycznie zarabia 60 tysięcy funtów tygodniowo, od kwietnia będzie otrzymywał "na czysto" dokładnie 30 tysięcy. Gdyby przeniósł się do Hiszpanii, zabierałby do domu ponad 45 tys. W skali roku różnica w jego zarobkach będzie sięgać 720. tys. A dla Nicolasa Anelki czy Carlosa Teveza nawet dwa razy więcej.
To nie Florentino Perez i Joan Laporta stworzyli konstelację gwiazd na Półwyspie Iberyjskim. Hiszpanie powinni dziękować Gordonowi Brownowi i innym politykom, dzięki którym po boiskach słonecznej Liga BBVA będą biegać tacy gracze, jak Ronaldo, Benzema czy Kaka i Ibrahimovic. (We Włoszech podatek wynosi 40%). - Brown to głąb - złoszczą się brytyjscy kibice.
Ikoną trendu na zmianę systemu podatkowego został Bogu ducha winny Jermaine Pennant, który za darmo przeniósł się do Realu Saragossa. Może dlatego, że w Hiszpanii zarabia 45 tysięcy funtów netto tygodniowo i dostał ogromną posiadłość wraz z samochodem. Klub angielski musiałby płacić mu 90 tys., by wyrównać to wynagrodzenie.
- Anglia? Hmm... chyba bym się tam nie sprawdził - David Villa na poczekaniu wymyślił genialną wymówkę. Nad Wyspy nadciągają czarne chmury.
Piotr Czernicki-Sochal, FutbolNews.pl
Komentarze (0)