Prasa o meczu
Dirk Kuyt podąża śladem Iana Rusha i staje się powoli koszmarem Evertonu i jego kibiców, co mecz poszerzając swoją kolekcję trafień w spotkaniach z lokalnym rywalem The Reds. Prezentujemy Państwu przegląd prasy po 213. derbach miasta Beatlesów, wygranych przez drużynę Liverpoolu właśnie po golu naszego Holendra.
Holender zapewnił Liverpoolowi zwycięstwo w sobotnich derbach, zdobywając gola po dośrodkowaniu Stevena Gerrarda z rzutu rożnego. Było to jego drugie trafienie przeciwko The Toffees w obecnym sezonie. Z kolei w 2007 roku, Dirk dwukrotnie wykorzystał rzuty karne, w ostatniej minucie zapewniając The Reds zwycięstwo na Goodison. Kuyt wyraźnie rozsmakował się w zdobywaniu bramek w meczach z lokalnymi rywalami, a oglądanie go w takich akcjach sprawia jeszcze większą przyjemność fanom. Tak dalej, Dirk.
Paul Wilson napisał wczoraj na łamach The Observer: - Sezon Liverpoolu niekoniecznie musi być już spisany na straty. Zaczęli ostatnio pokazywać oznaki swojej dawnej solidności i mają poważne szanse na naprawdę mocny finisz.
Wilson odniósł się także do "wspaniałomyślności" zaprezentowanej przez sędziego Martina Atkinsona, chociażby wtedy, gdy nie ukarał Stevena Pienaara za brutalny faul na Mascherano, a Marouane'a Fellainiego określił jako "szczęściarza, który uniknął kary". Decyzja o wyrzuceniu Kyrgiakosa była jak najbardziej uzasadniona, ale nie ukaranie Fellainiego nawet żółtą kartką, a także oszczędzenie Pienaara za coś, co było jeszcze gorszym faulem od wcześniej wymienionych, to niezwykle kontrowersyjne decyzje.
Na szczęście, jak zauważył Dave Usher z The Liverpool Way, gra w osłabieniu miała swoje dobre strony:
- Przypasowało nam to, ponieważ mogliśmy cofnąć się i skupić na defensywie. Z jedenastoma zawodnikami na boisku byliśmy pod presją grania ofensywnej piłki, a w tym momencie to nie jest nasza najmocniejsza strona.
Usher pisze dalej: - Po zejściu Kyrgiakosa i grze w "10" nie mieliśmy innego wyjścia, musieliśmy przystosować się i zacieśnić grę. Zrobiliśmy to, chociaż widzom to się nie spodobało. Jednak grając w osłabieniu, także oczekiwania kibiców się zmieniły i taka gra nie była jedynie akceptowalna, ale po prostu konieczna. Graliśmy bardzo dobrze, nie pozwalając zawodnikom Evertonu nawet zbliżyć się do bramki. Walczyliśmy o każdą piłkę i pokazaliśmy wielkie zaangażowanie i chęć jak najlepszego wykonania tej roboty.
Rory Smith, The Telegraph, opisuje 213. derby Merseyside jako "toksyczne na trybunach, brutalne na murawie".
Smith w szczególności wyróżnił Gerrarda po tym, jak kapitan cofnął się do środka pola w czasie gry w osłabieniu.
- Steven Gerrard pokazał, że Fabio Capello podjął co najmniej pochopną decyzję, ponownie pomijając naszego zawodnika w kontekście opaski kapitańskiej w reprezentacji. Gerrard zagrał w głębi pola i znakomicie kontrolował tempo gry. Steven był cieniem samego siebie w tym sezonie, ale pokazuje, że powoli wydostaje się z ciemności.
Z kolei Tony Barrett z The Times wskazuje na ostre wejście Jamiego Carraghera w początkowych sekundach meczu, określając je jako zagranie nadające ostry ton dalszej rywalizacji.
- W sobotę wojna rozpoczęła się po 14 sekundach, kiedy Jamie Carragher ostro zaatakował Stevena Pienaara. "Musisz podkreślić swoją obecność od samego początku i właśnie to zrobiliśmy", cytuje vice-kapitana The Reds. Sygnał został wysłany, więc nie było już odwrotu.
Do ostrych ataków i spięć między zawodnikami dochodziło przez całe spotkanie, nie tylko ze strony naszych wychowanków. Mocno poobijał się Lucas, Javier po przesunięciu na prawą obronę także zmuszony był do ryzykownych wejść. Co ważne, Daniel Agger wyszedł z pojedynków bez szwanku, natomiast Emiliano Insua także wydawał się bardziej wytrzymały niż w ostatnich tygodniach.
Po porażce Arsenalu z Chelsea można rzec, że był to naprawdę dobry weekend dla Liverpoolu. Biorąc pod uwagę, że już w środę gramy z Kanonierami na Emirates, Benitez i jego zawodnicy z pewnością poszukają okazji na zniwelowanie straty do znajdujących się w kryzysie Londyńczyków do zaledwie dwóch punktów.
Komentarze (0)