Lee: Europejski sen trwa
Asytent Beniteza zapewnił dziś wszystkich pesymistów, że mimo przegranej Liverpool jest w niezłej sytuacji przed rewanżowym meczem ćwierćfinału Ligi Europy na Anfield.
The Reds będą musieli odrobić w przyszłym tygodniu jednobramkową stratę, ale przy doświadczeniu zawodników w dokonywaniu rzeczy wielkich na Anfield i fantastycznych kibicach zgromadzonych na trybunach Lee uważa, że scena jest przygotowana na wielką noc Liverpoolu.
- Przed nami kolejny piękny mecz w Europie i wiemy, że kibice będą nas wspierać.
- Nie mamy wątpliwości co do trudności czekającego nas zadania. Benfica gra dobrą piłkę i wiemy, że będzie niebezpieczna z kontrataku. Wszystko, co musimy zrobić to strzelić bramkę, bo wtedy oni będą potrzebowali kolejnego powrotu i zwycięstwa. Gra będzie zacięta, ale strzelimy gole na Anfield, jestem tego pewien.
Mimo wczorajszej porażki Sammy Lee pochwalił zawodników Liverpoolu za to, co pokazali grając przez godzinę w osłabieniu po czerwonej kartce Ryana Babela.
- Myślę, że chłopcy pokazali o co chodzi w tym klubie. Graliśmy w dziesięciu na dużym boisku, przy pełnych trybunach wspierających rywali. Gracze zasługują na uznanie za to, jak przez to przeszli.
- Oczywiście jesteśmy rozczarowani porażką, bo strzeliliśmy szybką bramkę i kontrolowaliśmy grę, ale czerwona kartka wszystko zmieniła. To zdarzenie miało ogromny wpływ na przebieg meczu.
- Ryan nie jest agresywny, ale przepisy mówią jasno, jeśli podniesiesz rękę na przeciwnika- wylatujesz. Jesteśmy też zdziwieni postawą sędziego chwilę wcześniej przy faulu na Torresie, który kwalifikował się na czerwoną kartkę. To było okropne wejście.
- Nie po to gramy, żeby piłkarze dostawali czerwone kartki, ale została tutaj zachwiana równowaga i myślę, że trzeba coś z tym zrobić. Brutalne wejście które zapoczątkowało całe zamieszanie zasługiwało na więcej niż żółty kartonik.
Komentarze (0)