Rush: Gerrard w formie kluczem
Wspaniale było zobaczyć nazwisko Gerrarda ponownie na liście strzelców, a jeszcze lepiej szeroki uśmiech na twarzy kapitana po zdecydowanym zwycięstwie nad Burnley.
Jego drugi gol miał w sobie coś specjalnego i mam wrażenie, że wszyscy zobaczyliśmy Gerrarda, jakiego dobrze znamy i kochamy.
Jeśli Liverpool chce zakończyć sezon w najlepszym możliwym stylu, wysoka forma kapitana jest konieczna.
W obliczu kontuzji Torresa, Steven może być kluczowy dla naszych nadziei na przejście Atletico.
Pierwszy mecz był rozczarowujący, ale jestem przekonany, że Liverpool jest w stanie przełamać jednobramkową stratę i pojechać do Hamburga.
Oczywiście nie jest to trofeum o którym marzyliśmy na początku sezonu, ale wygranie Ligi Europy również byłoby sporym osiągnięciem.
Kibice kochają podróże na finały i miło byłoby wygrać historyczną, pierwszą edycję rozgrywek.
Atletico to groźny zespół z bardzo dobrymi zawodnikami w ofensywie, ale musimy podejść do rewanżu tak, jak zrobiliśmy to w ćwierćfinale z Benfiką.
Potrzebujemy wysokiego tempa, szybkiego rozgrywania piłki i atakowania od pierwszej minuty. Atletico nie może dostać czasu na rozegranie akcji.
Kluby z zagranicy nie są przyzwyczajone do pasji, z jaką gra się na Wyspach. Dlatego musimy potraktować czwartkowy mecz jak derby.
Jeśli wsiądziemy na nich od samego początku, nie wyobrażam sobie, żeby się utrzymali. Jeśli jednak zaczniemy asekuracyjnie i poczekamy ze zmasowaną ofensywą do późniejszych minut, będziemy w kłopotach.
Boję się tylko strzelenia przez Atletico gola na wyjeździe, kiedy my potrzebować będziemy trzech do awansu. Jeśli goście trafią na początku, wciąć będę pewny awansu. Będę jednak zaniepokojony, jeśli The Reds będą prowadzić 2:0 i bronić się przez ostatnie 10 minut.
Każdy wie, jak ważny jest tłum na Anfield w trakcie europejskich nocy i jestem przekonany, że atmosfera będzie niesamowita. Kibice dadzą z siebie wszystko, a piłkarze muszą już na początku meczu dać im coś, do świętowania.
Jestem pełen nadziei, że Dirk Kuyt zdąży wyleczyć kontuzję i wystąpić w czwartek. Kuyt to typ zawodnika, który jest niezwykle potrzebny w takich meczach, kiedy gotów jest zabiegać się do nieprzytomności.
Przed dwumeczem z Benfiką mówiłem, że ta drużyna, która awansuje z tego ćwierćfinału wzniesie puchar i nadal to podtrzymuję. Nasza forma u siebie jest ostatnio imponująca, więc możemy mieć nadzieję na angielski finał z Fulham.
Nie ma opcji odpuszczenia Chelsea
Nikt w Liverpoolu nie chce, aby Manchester United zdobył 19. tytuł mistrzowski, ale to nie będzie miało żadnego wpływu na zawodników, którzy dadzą z siebie wszystko.
Możemy być pewni, że wyjazd na Anfield to jeden z najgorszych meczów w końcówce sezonu, na jaki Chelsea mogła trafić. Pokonaliśmy już u siebie Manchester United i możemy to samo zrobić z Londyńczykami.
Wyścig o czwarte miejsce wciąż trwa, więc Liverpool ma o co grać. Ważne jest też zwycięstwo w ostatnim w tym sezonie meczu na Anfield.
Obecna sytuacja przypomina mi scenariusz z sezonu 1994-1995. Wszyscy chcieli, żeby prowadzone przez Dalglisha Blackburn wyprzedziło United w wyścigu po mistrzostwo, ale piłkarze pozostali profesjonalistami. Skończyło się to idealnie, bo Liverpool pokonał Blackburn, a ci i tak zdobyli tytuł.
Teraz może być podobnie, bo Manchester musi w niedzielę wygrać wyjazdowy mecz z Sunderlandem, co wcale nie musi być takim prostym zadaniem. Nie będę zaskoczony, jeśli obaj kandydaci do mistrzostwa zakończą ten weekend bez punktów.
UEFA źle rozprowadziła bilety na finał
Jeśli Liverpool awansuje do finału LE w Hamburgu, klub dostanie tylko 12 000 biletów do rozprowadzenia wśród fanów i uważam, że to jest złe.
Proporcje dla finalistów powinny zostać zmienione, a europejska federacja musi brać też pod uwagę miejscowych fanów obu klubów.
Tłumy kibiców Liverpoolu są znacznie liczniejsze i jeśli spotkamy się z Fulham w finale, będzie to doskonale widoczne.
Ian Rush
Komentarze (0)