Broughton: Czekamy na oferty
Martin Broughton jest pełen nadziei, że Liverpool będzie miał nowego właściciela pod koniec lata. Prezes zaznaczył, że w tym momencie nic nie jest pewne, ale pierwszej rundy licytacji należy spodziewać się w połowie lipca.
Broughton pospieszył również, aby zapewnić kibiców, iż klub zostanie sprzedany najlepszemu licytantowi, co nie znaczy, że jego oferta musi być najwyższą.
- W tej fazie nie pojawiły się żadne oferty. Nie było ofert, które mogliśmy odrzucić i nie spodziewałem się ich w tej fazie.
- Jest kilku zainteresowanych, ale nie ma czegoś takiego jak termin ostateczny. Oczekujemy połowy miesiąca, wówczas spodziewamy się pierwszej rundy napłynięcia ofert, ale to nie będzie etap końcowy - po prostu pierwsze podejście.
- Jesteśmy pełni nadziei, że umowę uda się podpisać do końca okienka transferowego. Choć od początku to tylko nadzieja, nie konieczność, ponieważ takie rzeczy mogą potrwać trochę czasu.
- Jesteśmy na właściwej ścieżce, w miejscu, którego się spodziewaliśmy.
Broughton wyjaśnił na czym polega jego rola w transakcji: - Zostałem zatrudniony w klubie, aby doglądać procesu sprzedaży, który przeprowadza Barclays Capital. Właściciele zdecydowali się na odejście.
- Ten proces ma jasną strukturę. Krótkie zawiadomienie dotarło do kilku ludzi, którzy wyrazili zainteresowanie. Wszystko ciągle się toczy.
Zapytany o możliwości George'a Gilletta oraz Toma Hicksa, odpowiedział: - Właściciele nie mogą zablokować sprzedaży klubu. Za pośrednictwem mediów zapoznałem się z wieloma historiami związanymi z nazwiskiem Toma Hicksa. Chciałbym wyjaśnić, że nie ma takiej kwestii.
- Chodzi o chęci kupca oraz osoby nadzorującej licytację. Podpiszemy umowę z kimś kto przedstawi najlepszą ofertę. Zaznaczam, że mówiąc o najlepszej nie myślimy o najwyższej. Chodzi o coś więcej niż po prostu o pieniądze. Musimy mieć na uwadze budowę stadionu, rozwój zespołu i całą resztę.
- Proces trwa, a ktoś kto przedstawi najlepszą ofertę zostanie nowym właścicielem.
Komentarze (0)