Roy: Pamiętajmy o wspólnocie
Roy Hodgson podkreślił znaczenie zjednoczenia zespołu pod kątem nadziei na sukces w sezonie 2010/11. Taktyk powiedział, że chciałby wlać w zespół tę samą mentalność co Bill Shankly oraz Bob Paisley w czasie swoich rządów.
- Zlekceważenie ducha zespołu byłoby naprawdę głupim posunięciem. Drużyny Liverpoolu, szczególnie w latach 70. i 80. osiągnęły wielkość, ponieważ wszyscy piłkarzy mieli taki sam system wartości na boisku i poza nim.
- To stanowiło o sile klubu przez wiele lat i było mantrą obowiązującą dotychczas, dzięki temu Liverpool stał się jedną z najważniejszych instytucji piłkarskich świata.
Urodzony w Croydon trener, podkreślił negatywny wpływ indywidualizmu na zespół.
- Bill Shankly był socjalistą i wierzył we wspólny wysiłek - nic nie mogą wskórać indywidualne osoby. Bynajmniej, nie porównuje siebie do Shankly'ego, ponieważ nikt nie może tego robić. Jednak podpinam się pod jego punkt widzenia, jeśli chodzi o to jak poprowadzić drużynę do sukcesu.
- Niezwykle ważne jest, aby sprawić, że wszyscy piłkarze walczą o jeden cel. Moim zadaniem jest znalezienie właściwego połączenia zawodników, które zaowocuje powrotem sukcesów do Liverpoolu. Chcę by Melwood było miejscem, do którego piłkarze przyjeżdżają z radością na myśl o treningach oraz ze względu na to jak są traktowani.
Komentarze (0)