Boss: Nie jestem zaskoczony
Roy Hodgson powiedział, że nie jest zaskoczony formą Davida Ngoga na początku sezonu, ponieważ sam próbował go pozyskać, gdy był jeszcze menedżerem Fulham. 21-letni napastnik zdobył póki co 4 bramki w trzech spotkaniach tego sezonu, wliczając w to gola strzelonego Arsenalowi na Anfield w inauguracyjnym dla the Reds meczu Premier League.
Francuz zdobył już połowę bramek, jakie zdobył łącznie w poprzednim sezonie, ale takie sukcesy nie są zdziwieniem dla Hodgsona, który zawsze był fanem umiejętności prezentowanych przez Ngoga.
- Nie powiedziałbym, że mnie zaskoczył. Gra w stylu o jakim myślałem i jakiego się spodziewałem – powiedział Boss LFC na konferencji prasowej na Anfield.
- Jeśli chodzi o piłkarzy ofensywnych, często dochodzi do podwójnego osądu – trenera oraz piłkarzy, którzy doceniają ich pracę, jednak jeśli napastnik nie strzela bramek, to nie zostanie doceniony przez fanów czy media.
- Chciałem wypożyczyć Davida jeszcze gdy byłem w Fulham, ale nie udało mi się to, gdyż Liverpool nie chciał przystać na taką opcję.
- Skończyło się na ściągnięciu Stefano Okaki z Romy, ale kiedy szukaliśmy potencjalnych transferów do ofensywy, zastanawialiśmy się nad Ngogiem, który jednak nie był dostępny.
- Tak więc od dawna był pod moją baczną obserwacją.
Ngog podczas ostatniego meczu z Arsenalem był stałym zagrożeniem bramki rywala, zanim został zmieniony po 74. minutach gry przez Fernando Torresa.
- W tym momencie zdobywa bramki, więc jest zadowalająco. To nie tak, że nie było dobrze, gdy bramek nie zdobywał – wtedy również dawał z siebie wszystko na boisku i był drużynie potrzebny.
- Jednak nie jest tajemnicą to, że napastnicy potrzebują bramek i kiedy je zdobywają, podnosi się ich morale, są lepiej oceniani i czują się lepiej.
- Obecnie jego sytuacja jest bardzo dobra, ponieważ nie tylko świetnie gra z przodu, ale również zdobywa ważne gole.
Pomimo dobrej formy młodego Francuza na początku sezonu Hodgson odmówił wyznaczenia swojemu podopiecznemu celu w postaci ilości bramek, które powinien w tym sezonie zdobyć.
Zamiast tego menedżer Liverpoolu oczekuje od Francuza dobrej gry na przestrzeni całego sezonu.
- Żeby strzelić 20-25 goli w sezonie, trzeba rozegrać około 50-60 spotkań – wyjaśnił Boss. – Mówiąc szczerze, na ten moment nie chciałbym tego, gdyż taka sytuacja oznaczałaby mniej gry dla Fernando Torresa.
- Nie wyznaczam mu ilości bramek, które musi zdobyć, chcę tylko by był wystarczająco dobry do gry w Liverpoolu, kiedy zdecyduję się wystawić go jako jedynego napastnika, co jak do tej pory sprawdzało się świetnie.
Powrót do gry Torresa da Hodgsonowi kolejną opcję w ataku, gdy na Anfield już jutro zawita Trabzonspor w ramach rozgrywek Ligi Europy.
Jednakże Hodgson nadal będzie traktował Torresa ulgowo po tym, jak Hiszpan przebył rehabilitację po odniesionej kontuzji.
- Znawcy sportu są zmartwieni tym, że Fernando wraca do gry małymi kroczkami i nie poprawia swej kondycji po kontuzji odniesionej na Mundialu – dodał Hodgson.
- Nie chcemy go przeciążać poprzez zbyt szybkie wpuszczenie do gry, ale Fernando jest bardzo głodny gry.
- Uważam, że poradził sobie nieźle podczas 15. minut, które otrzymał w meczu z Arsenalem, więc mam nadzieję, że zagra trochę w dzisiejszym spotkaniu (z Trabzonsporem), by być gotowym na Manchester City.
Tymczasem Hodgson potwierdził, że Liverpool nie zamierza odwołać się od czerwonej kartki, którą otrzymał Joe Cole w swoim debiucie na Anfield podczas pojedynku z Arsenalem. W takiej sytuacji Anglik będzie pauzował 3 mecze ligowe.
Pomimo iż menedżer wciąż nie może do końca pogodzić się z decyzją arbitra, zdecydował się nie podejmować żadnych kroków w tej sprawie.
- W idealnym świecie po odwołaniu się od tej decyzji prawdopodobnie każdy zgodziłby się ze mną, że czerwona kartka była zbyt pochopnym ruchem.
- Jednak nie można wiecznie walczyć z tymi regułami oraz komitetami dyscyplinarnymi, które działają w tych sprawach bardzo charakterystycznie; odwołać można się tylko w niewielu przypadkach. Braliśmy to pod uwagę, ale mogliśmy równie dobrze zostać pozbawieni praw, co byłoby dla nas jeszcze gorsze.
- To rozczarowujące. Zawsze chcesz zacząć pozytywnie i mieć dostępnych wszystkich graczy w jak najlepszej formie – dodał Anglik.
- Jednak takie rzeczy dzieją się w futbolu. Jesteśmy tą decyzją bardzo rozczarowani, ale z drugiej strony był to odważny i nieco lekkomyślny wślizg, ponieważ piłka nie musiałaby opuścić boiska i nie byłoby kontaktu Joe z rywalem.
Czerwona kartka Cole’a oraz samobój Pepe Reiny w 90. minucie meczu nie pomogły Hodgsonowi w osiągnięciu wymarzonego debiutu na Anfield w rozgrywkach Premier League.
Bramkarz the Reds wbił piłkę do własnej bramki w ostatniej minucie meczu, przez co Arsenal zdołał wywieźć z czerwonej części Merseyside jeden punkt, jednak Hodgson jest przekonany, że to zdarzenie nie odbije się negatywnie na formie Hiszpana.
- Z Pepe wszystko w porządku. Kiedy jesteś golkiperem i nie możesz pozbierać się po takim błędzie, to nie osiągniesz wielkich sukcesów na żadnym poziomie gry.
- Jedyną wiadomą jest tylko to, że pewnego dnia, jeśli jesteś bramkarzem, popełnisz błąd, który będzie kosztował drużynę stratę punktów. Wiesz o tym, gdy zakładasz rękawice na dłonie.
- Jeżeli jesteś dobrym bramkarzem takie błędy nie zdarzają się często, natomiast zazwyczaj widzisz ludzi gratulujących mu udanych interwencji, dzięki czemu drużyna nie traci punktów.
- Jednakże nadejdzie taki dzień, gdy popełnisz błąd.
- Oczywiście, zgadzam się, to był błąd i Pepe o tym wie. Wszystkim jest nam jego bardzo przykro, ponieważ to był cios po dobrej grze całego zespołu.
- Ale Pepe ma twardy charakter i nie rozmawialiśmy o tym zdarzeniu. Na wczorajszym treningu był w dobrej formie, więc miejmy nadzieję, że już o tym zapomniał, tak jak zrobiłem to ja.
Komentarze (0)