TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1628

Blood Red: Joe nam pomoże


Wczesny wieczór, 19 lipca, poniedziałek. Drzwi do Grand Hotel Resort and Spa otwierają się na oścież i do środka wchodzi Joe Cole, trzymając swoją komórkę. Na jego twarzy widnieje uśmiech od ucha do ucha.

Jego przejście z Chelsea do Liverpoolu chyliło się ku końcowi i bez problemu można było zobaczyć, że w jego świecie wszystko jest w jak najlepszym porządku - początek nowej, wielkiej przygody był czymś, czego potrzebował i w czym świetnie się odnajdywał.

Niedziela, 17 października, późne popołudnie. Drzwi szatni gości na Goodison Park otwierają się skrzypiąc, a z pomieszczenia "wytacza" się Joe Cole, trzymając swoją komórkę. Jego głowa jest pochylona, jego czoło zmarszczone. Wyraźnie widać, że ma na swoich barkach ciężar całego świata.

Po słabym występie z Evertonem, gdzie został zmieniony na dziesięć minut przed końcem, Cole zaczyna się zastanawiać czemu jego nowa przygoda nie idzie w takim kierunku, o jakim marzył. W dniu wypełnionym frustracją, złością i rozczarowaniem po przygnębiającym występie drużyny Cole mówił o swoich pierwszych miesiącach na Anfield bardzo szczerze, widać było jak bolą go słabe występy drużyny. Na swój dziwny sposób ta sytuacja zadziałała na mnie bardzo pokrzepiająco.

- Musimy spojrzeć na siebie krytycznym okiem - powiedział Joe - Będę starał się i robił co tylko w mojej mocy by odnaleźć swoją najlepszą formę. Jestem pewny, że mi się uda i że stanie się to wkrótce. Patrzę tylko na siebie. Muszę grać o wiele lepiej dla klubu.

- Cały czas o tym myślę. Jestem zdesperowany by grać jak najlepiej potrafię dla Liverpoolu. Nigdy wcześniej nie miałem tak frustrującego okresu, więc jest to dla mnie nowość. To jest ogromne wyzwanie, a życie nigdy nie jest łatwe.

Bardzo pokrzepiające. W wieku, w którym większość piłkarzy zakopuje głowę w piasek przy pytaniu o słabą formę lub po prostu odmawiają udziału w wywiadzie kiedy nie idzie im dobrze, Cole jest szczery. Takiej wypowiedzi można tylko przyklasnąć.

To z pewnością nie był łatwy początek życia Cole'a w Merseyside, mimo że jego przejście do Liverpoolu było bardzo nagłośnione i podbudowało fanów po kilku miesiącach rozczarowań. Czerwona kartka w debiucie z Arsenalem, niewykorzystany karny w meczu z Trabzonsporem przed wyczekującą jego dobrej gry The Kop i słaba forma drużyny znacznie utrudniły początek kariery Joe Cole'a w barwach The Reds.

Krytycy będą mówić, że Cole przez większość czasu jaki spędził na boisku był niewidoczny, a dużo akcji go omijało - na przykład kiedy był potrzebny na Old Trafford czy Goodison Park, nie potrafił pomóc drużynie.

Innym argumentem jest to, że Liverpool pozyskał gracza, który najlepsze czasy ma już za sobą. Krytycy stawiają sobie pytanie: "czemu tak mądry manager jak Carlo Ancelotti pozwolił reprezentantowi Anglii odejść z Chelsea bez próby walki o niego?".

Dawanie do zrozumienia, że Liverpool ma w swoich rękach wypalonego gracza to brak szacunku do niego, ale także nieprawda. Cole to jeden z tych zawodników, którzy w mgnieniu oka mogą zmienić losy meczu. Przecież zaledwie pół roku temu zaliczył świetny występ na Old Trafford, gdzie golem oraz swoją grą przyczynił się do wygranej Chelsea nad Manchesterem United. Niewielu piłkarzy ma na tyle umiejętności by rozegrać taki mecz, jeszcze mniejsza część potrafi to skutecznie zrobić. Taką umiejętność posiada Cole, który nie miał jeszcze okazji grać za plecami Torresa, i nigdy jej nie straci.

- Będę potrzebował trochę czasu by się dopasować - powiedział w lipcu Cole - Wiem, że fani znakomicie wspierają zawodnika, który daje z siebie 100% w każdym meczu i to jest właśnie to, co mam zamiar robić. Dobra gra i walka dla Liverpoolu to jedyne co mam teraz w planach.

Kariera Cole'a na Anfield liczy sobie dopiero 11 meczy. Zaliczył asysty z FC Rabotnicki i Trabzonsporem, do tego najszybszego gola dla Liverpoolu w historii europejskich pucharów ze Steauą Bukareszt. Jedni mogą być zawiedzeni, inni sfrustrowani, ale na pewno nikt nie czuje ich aż tak mocno jak sam Joe. Jednak jego postawa daje powód do optymizmu i wiary, że w końcu jego forma wróci. Po prostu ma na swoich barkach zbyt wiele, by móc rozwinąć skrzydła.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com