Roy: Mam dług u Gerrarda
Roy Hodgson przyznał, że ma dług wdzięczności wobec Stevena Gerrarda po tym jak kapitan swoim hat-trickiem zapewnił drużynie zwycięstwo w Lidze Europy przeciwko Napoli na Anfield. The Reds przegrywali po golu Ezequiela Lavezziego z 28. minuty, jednak wejście Gerrarda po przerwie odwróciło losy meczu.
Kapitan skorzystał z prezentu od byłego gracza Liverpoolu, Andrei Dosseny, który po przejęciu piłki podawał ją swojemu bramkarzowi, Morganowi de Sanctis. Włoch uczynił to jednak zbyt lekko i umożliwił 30-latkowi zdobycie swojej pierwszej bramki w meczu.
Później Gerrard wykorzystał jeszcze rzut karny po tym jak Salvatore Aronica sfaulował Glena Johnsona a na koniec skompletował hat-trick delikatnie przerzucając piłkę nad bramkarzem Napoli.
- To było niesamowite – powiedział Hodgson o występie Gerrarda.
- W pierwszej połowie nie graliśmy tak źle, ale mieliśmy pecha tracąc bramkę po błędzie.
- Jego wejście na boisko było katalizatorem, pobudziło kibiców i zespół, a sposób, w jaki zdobył pierwszą bramkę był odzwierciedleniem energii i ducha walki drużyny w drugiej połowie.
- Mamy duży dług wdzięczności u Gerrarda, ale i tak będzie on pierwszym, który mnie poprze jeśli powiem, że cała drużyna dobrze zaprezentowała się w drugiej połowie.
- Myślę, że zagrał jak prawdziwy lider drużyny. Pierwsza bramka nie była piękna.
- To był gol kapitana, gol zawodnika, który chciał za wszelką cenę odwrócić losy spotkania, nawet ryzykując kontuzję. Z pewnością zarówno ja jak i cały sztab doceniamy takie zaangażowanie.
Po meczu wszyscy naturalnie oklaskiwali Gerrarda, który bez wątpienia był najlepszym zawodnikiem na boisku, jednak 30-latek umniejszał swoją rolę w sukcesie.
- Przegrywaliśmy jedną bramką i menadżer poprosił abym wszedł i spróbował pomóc chłopakom wrócić do gry – powiedział.
- Każdy odegrał dziś swoją rolę. Moje nazwisko znajdzie się pewnie na nagłówkach gazet, ale z pewnością nie grałem w tym meczu sam.
- Wszyscy nasi zawodnicy w drugiej połowie byli fantastyczni.
- Przy pierwszej bramce, jeśli znajdujesz się w takiej pozycji przeciwko olbrzymiemu bramkarzowi musisz po prostu wejść i liczyć na najlepsze.
- W takiej chwili nie liczą się klasa i umiejętności tylko determinacja i poświęcenie. Nie sądzę, żeby bramkarz Napoli był tym zachwycony.
Trener Napoli Walter Mazzarri narzekał na francuskiego sędziego Fredy'ego Fautrela, ale skrytykował także swój zespół za stratę „głupich goli”.
- Stało się jasne w drugiej połowie, że arbiter lubił odgwizdywać faule dla nich, ale nam dał bardzo mało. To zmieniło losy gry – powiedział.
- Nie możemy jednak winić tylko sędziego, sami, z powodu braku doświadczenia, także zagraliśmy bardzo naiwnie.
- Pierwsza bramka była prawie jak samobój przez sposób w jaki daliśmy ją sobie strzelić i zmieniło to nastroje na stadionach. Traciliśmy głupie bramki.
Komentarze (0)