Henry: Brakuje nam głębi
John W. Henry zasugerował, że brak głębi i nowych gwiazd w drużynie jest jednym z największych problemów klubu. The Reds są wciąż uznawani za gigantów Premier League, mimo że ostatni tytuł świętowali 20 lat temu, a od dłuższego czasu nie potrafią osiągnąć swojego dawnego poziomu gry.
Liverpool znalazł się za plecami drużyn takich jak Manchester United, Arsenal czy Chelsea nie tylko w kwestii sukcesów na boisku, ale także w kwestii dochodów, jednak Henry sugeruje, że ma długofalowe plany dla The Reds a wzmocnienia składu Roy'a Hodgsona uważa za jeden z głównych priorytetów.
Liverpool w tym tygodniu zatrudnił byłego dyrektora sportowego Tottenhamu, Damiena Comolli'ego, a John Henry wierzy, że Francuz pomoże drużynie w osiągnięciu jej celów.
- Nie mamy w drużynie głębi, brakuje nam młodych graczy. Jeśli spojrzysz na Manchester United czy Arsenal - oni ją mają, posiadają dobrą ilość drużyn młodzieżowych i to jest aspekt, w którego poprawie Comolli może nam pomóc.
Niektórzy sugerowali, że zatrudnienie Comolliego może zagrozić pozycji Hodgsona, jednak Henry zapewnia, że menedżer Liverpoolu chciał zatrudnienia kogoś na to stanowisko. Spytany czy przyjście Comolli'ego zagraża autorytetowi Hodgsona, Henry odpowiedział: "Nie, niezupełnie".
- Kiedy pierwszy raz spotkałem się z Roy'em było jasna, że chciał kogoś na tą pozycję, więc nie rozmawialiśmy na ten temat przed zatrudnieniem Damiena zbyt wiele. Myślę, że mógł być lekko zaskoczony kiedy się o tym dowiedział już po fakcie, ale nie miał nic przeciwko. Myślę, że w klubie potrzeba ludzi o różnych osobowościach aby funkcjonowało to tak, jak należy. Roy i Damien mają typy osobowości, które według mnie będą się dobrze uzupełniały.
- Decyzje będą podejmowane zespołowo, to jest dla mnie bardzo dobry model klubu, pod warunkiem, że każdy będzie miał władzę w odpowiednich sferach. Wciąż budujemy drużynę, powiedziałbym, że jesteśmy w połowie drogi. Możemy popełnić kilka błędów w początkowych fazach, jednak spróbujemy ich unikać i uczymy się z każdym dniem.
Poprzedni właściciele, Tom Hicks i George Gillett, zadłużyli klub na potężne sumy, a Henry zapewnia, że kolejni Amerykańscy właściciele do tego nie dopuszczą. Właściciel klubu zdaje sobie także sprawę z tego, że budowa nowego stadionu jest lepszą opcją w kontekście dalszej przyszłości niż rozbudowa Anfield. Nowy obiekt pozwoli konkurować Liverpoolowi z czołowymi klubami Premier League pod względem zarobków.
- Musimy inwestować w klub. Potrzebujemy zmian w kwestii stadionu, bez względu na to czy wybudujemy nowy obiekt na Stanley Park, czy też przebudujemy Anfield. Nawet Arsenal musiał wziąć kredyt na budowę Emirates Stadium. Zyski klubu znacznie ograniczają pole manewru. To znaczy, że musimy ich szukać na całym świecie. Musimy generować zyski i to jest to, w czym idzie nam na prawdę dobrze.
- Kiedy kupiliśmy Boston Red Sox spędziliśmy trzy lata rozważając czy lepszą decyzją będzie budowa nowego stadionu, czy rozbudowa starego. Tutaj musimy działać szybciej. Liczę na decyzję w ciągu roku, jednak nie chcę ustawiać jakiegoś ścisłego terminu. Budowa nowego stadionu to poważna sprawa, w której nie może być mowy o pośpiechu.
Komentarze (0)