Maxi: Przystosowałem się
Zaledwie dwa tygodnie temu, perspektywa spotkania z Chelsea Londyn sprawiała, że większość kibiców schowałoby się za własną kanapą. Można zauważyć, jak wielką różnice sprawiły ostatnie zwycięstwa. Jutro drużyna Carlo Ancelottiego przybędzie na Anfield i fani są ożywieni zmianą nastrojów zarówno na, jak i po za boiskiem.
Niewielu może uosabiać się z Maxi Rodriguezem, którego również dotknęła pozytywna zmiana. Argentyńczyk, który kilka tygodni temu był przymierzany do odejścia z klubu wraz z Rafą Benitezem, pozostał w drużynie Roy’a Hodgsona i stanowi integralny element zespołu.
To był późny gol Rodrigueza, który zapewnił drużynie zwycięstwo i wydostanie się ze strefy spadkowej w meczu na wyjeździe z Boltonem Wanderers. Zaufanie jeszcze podrosło, poprzez niezwykłe zwycięstwo z Napoli, ponieważ była to trzecia wygrana z rzędu i czwarta bez porażki. Ostatni tak pozytywny bilans miał miejsce 14 miesięcy temu.
Rodriguez, którego celem będzie czwarty z rzędu występ w pierwszym składzie w meczu ligowym nalega, że zespół nigdy nie stracił wiary we własne umiejętności.
- Zwycięstwo z Boltonem było bardzo ważne dla wszystkich. Ciężko pracujemy i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Czujemy, że może to być nowy początek naszego sezonu.
- Zawsze wierzyłem w nasz zespół, piłkarzy i wierzymy, że możemy pokonać każdego. Jesteśmy w dobrych nastrojach i zaczynamy wykazywać się umiejętnościami, jakie posiadamy. Tego brakowało nam na początku sezonu.
- Wygraliśmy trzy mecze z rzędu. Musimy upewnić się, że każdy jest wypoczęty po meczu z Napoli i w kwestii zbliżającej się fazy pucharowej, musimy się skupić tylko na meczu z Chelsea. Nie ma żadnych powodów, dlaczego nie mielibyśmy wygrać tego meczu, tym bardziej, że gramy u siebie.
Gol Maxiego w zeszły weekend był drugim dla Liverpoolu. Wcześniej wpisał się na listę strzelców w kwietniu, kiedy the Reds pokonali na wyjeździe Burnley 4:0.
Kiedy jego kariera w Atletico Madryt stanęła w miejscu, pomocną dłoń wyciągnął Benitez. Podczas ponurych występów i porażki z Wigan Athletic, jeden z dowcipnisiów zasugerował, że jego imię powinno być zmienione z Maxi na Mini.
Jednakże, po przystosowaniu się do wymogów Premier League i ostatnie występy pokazują dlaczego Maxi Rodriguez był powoływany do reprezentacji ponad 40 razy.
- Nie wiem, czy można powiedzieć, że występ z Boltonem był moim najlepszym, odkąd przybyłem do Anglii. Łatwo dojść do wniosku, że skoro strzeliłem gola i wygraliśmy to zaliczyłem doby występ, ale to nie ma znaczenia.
- Wszystko, co mogę zrobić to starać się utrzymać swoją grę na wysokim poziomie, ciężko pracując dla drużyny i jeśli będziemy wygrywać, tym lepiej.
- Angielski futbol jest trochę inny, od tego, który doświadczyłem grając osiem lat w Hiszpanii. Tam styl gry nie jest tak fizyczny, więc potrzeba czasu, aby przystosować się do gry tutaj.
- Piłka nożna jest taka sama na całym świecie. Wszędzie można grać w piłkę, ale potrzebujesz czasu, aby przystosować się do nowego stylu. Teraz czuje, że bardzo dobrze rozumiem angielską piłkę. Czuję się tak, ponieważ moi koledzy z drużyny znają mnie o wiele lepiej to pomaga mi grać znacznie lepiej.
Rzeczywiście. Maxi gra coraz lepiej, a fani przygotowali dla niego przyśpiewkę. Nazwisko Argentyńczyka rozbrzmiewa na ustach kibiców w rytm melodii z programu telewizyjnego serii Heartbeat lat 60s.
- Któryś z piłkarzy wytłumaczył mi, jaką piosenkę dla mnie śpiewają – śmieje się Maxi. To wiele dla mnie znaczy, że śpiewają moje imię, ponieważ nie jestem tutaj długo. To bardzo specjalne doświadczyć własnej przyśpiewki w tak krótkim czasie.
Mimo, że na Meresyide przebywa niespełna 11 miesięcy, to już zauważył zmiany w krajobrazie Liverpoolu pod rządami nowego właściciela, nowego menedżera i wpływu nowych piłkarzy. Podczas gdy, pewny siebie zespół pochłania wiedzę Roy’a Hodgsona, reprezentant Argentyny zdaje sobie sprawę, że tylko dobre wyniki zdejmą presję z 63-letniego trenera.
- Wszyscy trenerzy mają własny styl, a nowy menedżer, który przybył tutaj latem ma inny styl, od tego, który odszedł. Nie robią jakiejkolwiek rzeczy w podobny do siebie sposób, więc wszyscy musieliśmy przystosować się do stylu dzisiejszego menedżera Liverpoolu.
- Ważne jest to, że mamy graczy, którzy w myśl Roy’a pomogą nam grać wyżej na boisku. Nie mieliśmy dobrego początku sezonu, ale teraz nasze zaufanie jest większe i za chwilę będziemy wspinać się w górę tabeli.
- Najważniejszą rzeczą nowego menedżera są wyniki. Jeśli wygrywasz mecze i gracze są pewni siebie, wtedy pomogą zmienić styl znacznie szybciej. Jeśli jednak rzeczy biorą w łeb i wyniki nie są dobre, w takim razie wszystko staje się bardzo skomplikowane.
Komentarze (0)