Gerrard: Nie żałuję, że zostałem
Steven Gerrard wyraził dziś swoją miłość w stosunku do Liverpoolu FC i przyznał, że nie żałuje dwukrotnego odrzucenia oferty od dzisiejszego rywala - Chelsea, w przeszłości. Kapitan poprowadzi swój zespół w potyczce z drużyną Carlo Ancelottiego na Anfield i opowiedział o odzyskaniu radości po przejęciu klubu przez NESV.
Piłkarz grający z nr 8 dwa razy bliski był dołączenia do Mistrzów Barclays Premier League, ale kiedy sprawa nabierała rozpędu nie potrafił odwrócić się plecami w stronę drużyny, którą wspierał będąc dzieckiem.
- Nie uważam, że poświęcenie to odpowiednie słowo, ponieważ gram dla Liverpoolu i jestem kapitanem - mówił Gerrard.
- Nie mogę nazwać tego poświęceniem. Dla mnie to życie marzeniem.
- Oczywiście miałem okazje do transferu. Chelsea była jedną z opcji i nie było to jednokrotne podejście, ale kocham mój klub. Chcę zostać i odnosić tutaj sukcesy, ponieważ dzień, w którym sięgniemy po trofeum będzie dla mnie znaczył bardzo wiele.
- Nie jestem na tyle naiwny, aby myśleć, że chodzi o mnie czy piłkarzy, którzy wchodzą w ostatnią część swojej kariery. Ten klub zmierza do tego, aby być na szczycie przez wiele lat.
- Mam przed sobą około 5. lat na tym poziomie i chcę zdobywać puchary. Właśnie na to pracuję.
- Chelsea posiada wartościowych piłkarzy, ale przed nimi kolejny wielki sprawdzian.
Waleczny pomocnik jest zdeterminowany, aby odzyskać stracony czas i przywrócić The Reds na zwycięski szlak, przyznając, że ostatnie 12 miesięcy to był najtrudniejszy okres jaki przyszło mu spędzić na Anfield.
- Wydaje mi się, że ostatni rok był najtrudniejszy ze wszystkich odkąd miałem 18 lat i starałem się przebić do pierwszego zespołu.
- Zajęcie siódmej pozycji i zamieszanie wokół klubu poza boiskiem sprawiło, że to był trudny czas na bycie zawodnikiem Liverpoolu. Miejmy nadzieję, że to zostało całkowicie za nami.
- Zadłużenie zostało spłacone, to nowa era. Było pełno plotek, że przejęcie jest na skraju finalizacji, a okazywało się, że nic z tego. Cały ten bałagan ze sprzecznymi wiadomościami wpływał na twoje myśli i nastrój.
- To była ostatnia rzecz jaką potrzebowałem po Mistrzostwach Świata - dodał. - Tak samo ma się to w stosunku do klubu, to nie było potrzebne. Po rozczarowaniu na Mundialu miałem nadzieję o tym zapomnieć, zostawić to za sobą i jak najlepiej zacząć sezon w klubie.
- Jednak rozczarowanie wzrastało. Za nami naprawdę ciężki początek sezonu, ale przed nami wciąż długa droga i możemy wszystko całkowicie obrócić. Nie chcę przesądzać, że z pewnością wszystko się odmieni, ale jesteśmy na drodze, aby tak się stało.
- Oczywiście cieszymy się, że zamieszanie w związku z właścicielami jest za nami. To było ciężkie, ale żaden z chłopaków nigdy nie użył tego jako usprawiedliwienia. Łatwo można było stwierdzić po prostu 'dawaj, obwińmy George'a Gilletta i Toma Hicksa'.
- Jednak Liverpool Football Club nie lubi widnieć na nagłówkach pierwszych stron gazet. Mogę zapewnić, że odkąd kibicuję temu klubowi, zawsze szukałem dobrych wzmianek na końcowych stronach. Właśnie to chcemy przywrócić.
Kapitan przekonywał również, że warto wrócić do systemu, w którym młodzi piłkarze z Akademii regularnie odwiedzali bazę treningową w Melwood.
- Obserwowanie treningów pierwszego zespołu pomogło mi wejść na mój poziom - jeździłem do Melwood, patrzyłem na piłkarzy, którzy byli dla mnie wzorami i marzyłem o grze obok nich.
- Dzieciaki powinny oglądać nas każdego dnia. Powinny widzieć swój cel.
Komentarze (0)