LFC przed statystyczną rewolucją
Billy Beane, który podbił amerykański sport swoją unikalną analizą statystyczną, twierdzi, że jego metody mogą sprawdzić się w piłce nożnej. Nowy dyrektor ds. strategii strategii sportowych zatrudniony przez Johna W. Henry’ego, Damien Comolli, jest bliskim przyjacielem Beane’a.
Analityczne podejście Billy’ego Beane’a jest gloryfikowane w amerykańskim sportowym bestsellerze pt. „Moneyball” i już wkrótce będzie stanowić część przyszłości Liverpoolu pod rządami Johna W. Henry’ego. Beane twierdzi, że brytyjskie kluby powinny skorzystać z jego systemu, gdyż mogłoby to im dać znaczącą przewagę rywalizacji z innymi klubami.
Comolli stwierdził, że pokłada ogromną wiarę w system pomiarowy Amerykanina, który rozkłada na części pierwsze wszystkie działania piłkarza i w formie liczb stanowi osąd jego umiejętności.
Beane użył tego systemu by przemienić podupadających Oakland Athletics, teraz stosuje go w klubie Major League Soccer – San Jose Earthquakes, którego jest współudziałowcem. Beane powiedział, że nauka może być zastosowana w bardziej „płynnych” sportach niż baseball, w których skutek i przyczyna oraz indywidualny wkład w grę drużyny jest trudniej wyodrębnić. – Każda zmiana jest witana z podejrzliwością. To naturalna reakcja. Jednak nie wydaje mi się, że gdziekolwiek na świecie istnieje biznes, w którym nie używa się pomiarów statystycznych, nie jako wzór sukcesu, ale jako narzędzie. We wszystkich dyscyplinach chodzi o liczby, i trzeba tylko znaleźć które z nich odpowiadają poszczególnemu sportowi.
The Independent ustalił jednak, że brytyjski naukowiec sportowy, który pracował z Beanem przy wprowadzaniu pomysłu w San Jose Earthquakes, zrezygnował z działania w brytyjskim futbolu na rzecz zespołu Premiership ligi rugby ze względu na daleko posunięty sceptycyzm wśród piłkarskich trenerów.
Dr Bill Gerrard, profesor finansów i zarządzania w sporcie Leeds Businnes School, zdążył już zidentyfikować kluczowe kryteria pomiarów w piłce nożnej. Są to np. pomyślne wejście w ostatnią tercję boiska, wygrywanie walki o bezpańskie piłki czy też tempo podań, i zależnie od stylu przyjętego przez dany zespół może stanowić podstawę do znaczących zmian w meczowych przygotowaniach. Jego praca w Earthquakes zawierała analizę każdego pojedynczego piłkarza na podstawie trzydziestu rodzajów działań w meczu, co pozwoliło, w porównaniu do zarobków piłkarzy, którzy gracze reprezentują najlepszą relację ceny do jakości.
Choć ProZone używano już w pewnym wymiarze w brytyjskim futbolu, Gerard powiedział, że nie potrafił sprawić, by trenerzy zaakceptowali jego pomysły, gdyż właściciele klubów, samemu doceniając ich wartość, nie chcieli wymusić ich akceptacji na sztabie szkoleniowym. – Można dojść tylko do momentu w którym później bije się już głową w mur – powiedział dr Gerard. – Świetnie było pracować z Billym, gdyż łączył on inteligencję i wyobraźnię. W brytyjskiej piłce istnieje jednak głęboko zakorzeniony antyintelektualizm. Dużo łatwiej było mi wytłumaczyć znaczenie statystyk zarządowi, jednak ci nie chcieli się wtrącać w pracę sztabu. Wiele zarządów w kraju wie, czym jest moja praca, jednak nie miało to żadnego wpływu na trenerów i nic z tego nie wyszło.
Dr Gerard podjął pracę dla Bostonu – klubu Premier League, który przyjął analizę statystyczną w większym stopniu niż inne, podobnie jak Arsenal. Został także niegdyś poproszony przez Comolliego, by poświęcił czas na obserwację działania systemu w Tottenhamie, choć jak przyznał, sceptycyzm zwyciężył nad pomysłami dyrektora sportowego. – Jedną z rzeczy, którą Damien wypracował w Tottenhamie była akademicka atmosfera otwarcia na dyskusje takich pomysłów. Jednak później do Tottenhamu przybył Juande Ramos, trener starej szkoły, który nie pracował w ten sposób.
Komentarze (0)