Stancu: Chcemy jutro wygrać
Obecny sezon nie jest imponujący w wykonaniu FC Steauy Bukareszt, a jednym z niewielu pozytywów jest forma napastnika, Bodgana Stancu. Rumuński snajper ma nadzieję, że pokonanie Liverpoolu w czwartkowy wieczór uratuje rok mistrzom kraju.
Steaua zajmuje siódme miejsce w lidze tracąc 10 punktów do lidera, jednak w klasyfikacji strzelców to Stancu zdecydowanie prowadzi z dwunastoma golami na koncie. Trener reprezentacji stwierdził ostatnio bez ogródek, że to od zawodnika Steauy zależy przyszłość napadu rumuńskiej drużyny narodowej.
W niedzielnym meczu z CFR Cluj Stancu strzelił dwa gole zapewniając swojemu zespołowi remis 2:2. Po tym wyczynie zawodnik ma nadzieję, że uda mu się trafić do siatki chociaż raz w starciu z The Reds.
Będąc trzy punkty za Liverpoolem i z dwoma oczkami przewagi nad Napoli i Utrechtem Steaua może zagwarantować sobie awans jeśli pokona podopiecznych Hodgsona, a w drugim meczu padnie remis.
- Patrząc na to, jak radzimy sobie w lidze można powiedzieć, że pokonanie Liverpoolu i awans do kolejnej rundy byłby dla nas zbawieniem – mówi 23-letni napastnik.
- Mają piłkarzy wartych po 20-30 milionów euro i tworzą świetny zespół.
Stancu prezentuje wysoką formę strzelecką nie tylko na ligowym podwórku. W czwartej kolejce gier w grupie K strzelił dwa gole Utrechtowi, a Steaua wygrała 3:1. Ponadto w pierwszym meczu rundy kwalifikacyjnej jego trafienie pozwoliło pokonać Grasshopper. W eliminacjach do EURO 2012 z Albanią zdobył swoją pierwszą bramkę w reprezentacji, a Rumunia zremisowała 1:1. Sam zawodnik nie uważa, aby absencja kluczowych dla Liverpoolu Stevena Gerrarda i Jamie’go Carraghera, a także brak Daniela Aggera ułatwił zadanie gospodarzom.
- Ignorowanie trzech nieobecności w ekipie rywali byłoby z naszej strony samobójstwem. Mają wielu graczy, którzy mogą ich doskonale zastąpić. Gdyby Liverpool wystawił drużynę złożoną tylko z rezerwowych i ludzi znajdujących się poza 18-osobową kadrą meczową nadal mieliby bardzo silny skład. Błędem byłoby też ocenianie ich tylko na podstawie obecnej sytuacji ligowej.
Steaua przegrała w pierwszym meczu na Anfiled 4:1, chociaż na przerwę przyjezdni schodzili z korzystnym remisem 1:1.
- Mieliśmy świetną pierwszą połowę, ale po golu na 2:1 z karnego poddaliśmy się, właściwie nie wiem dlaczego. Przykra prawda jest taka, że nie byliśmy w stanie grać na wysokim poziomie z pierwszej połowy przez cały mecz.
- W Bukareszcie nie może być mowy o takiej niekonsekwencji. Jeśli zagramy razem, cały czas trzymając się jako drużyna, jeśli kibice wypełnią stadion i będą nas wspierać, wtedy będziemy mieli szansę na pokonanie Liverpoolu. Dużo zależy od tego, co wydarzy się w drugim meczu naszej grupy. Nie możemy jednak grać zastanawiając się, co dzieje się w Utrechcie. Musimy zadbać o własne sprawy. Nasz los spoczywa w naszych rękach i mamy tego pełną świadomość – kończy utalentowany napastnik Steauy.
Komentarze (0)