Arbeloa o akcencie Scouse
Alvaro Arbeloa z wielkim sentymentem wspomina swój pobyt w Liverpoolu i o tym, jak akcent scouse ma wpływ na jego dalsze życie. Mistrz Świata rozegrał na Anfield 98 spotkań między lutym 2007 a majem 2009.
Prawy obrońca zdecydował się opuścić Merseyside, po tym, jak klub zasilił Glen Johnson. Hiszpan ciągle z wielkim sentymentem wspomina okres gry w Liverpoolu.
- Kochałem Liverpool. Zrozumienie akcentu Scouse nie było łatwe. Wymowa Carry i Gerrarda robiła na mnie niezwykłe wrażenie.
- W końcu jednak rozumiałem z tego coraz więcej. Teraz kiedy jestem w Madrycie razem z Xabim mówimy do Lassa Diarry właśnie tym akcentem.
Rafael Benitez pozyskał Arbeloe z Deportivo La Coruna na parę miesięcy przed finałem Ligi Mistrzów w Atenach.
Mimo powrotu do ojczyzny po 2.5 roku, Alvaro jest zdania, że pobyt w Anglii dał mu bardzo wiele.
- Benitez miał duży wpływ na ten transfer. Do kwietnia czy maja nieraz nie widzieliśmy słońca. Madre mía! Mimo wszystko kochałem grę tam.
- Premier League pomogła mi się rozwinąć. Stałem się lepszym zawodnikiem. Uwielbiałem fanów, za to, jak bardzo żyli futbolem i się z nim utożsamiali. Było to naprawdę cudowne doświadczenie i polecałbym je każdemu piłkarzowi.
Mimo odejścia fani wciąż dają odczuć Arbeloi swój wielki szacunek.
Prawy obrońca nie ukrywa swojego zaskoczenia taką sytuacją.
- Nie zasłużyłem aż na tak wiele, patrząc na to, co osiągnąłem w klubie. Patrzę przez pryzmat Xabiego, który był tam 5 lat, będąc czołową postacią i ważnym punktem zespołu. W ostatnim sezonie był najlepszym piłkarzem Liverpoolu.
- Kiedy nie mógł grać zespół odczuwał jego nieobecność tak samo jak brak Torresa czy Gerrarda. To normalne, że był kochany przez fanów.
Komentarze (0)