Fairclough: Dziękuję Wam
David Fairclough podziękował dzisiaj wszystkim sympatykom, którzy wysyłali jemu oraz jego rodzinie wyrazy wsparcia po smutnej wiadomości o śmierci żony Jan w poprzedni weekend.
Były napastnik Liverpoolu przyznał, że przezwyciężył emocje, po tym jak fani The Reds oraz cały piłkarski świat zebrał się, aby pomóc jemu oraz jego dzieciom, Tomowi i Sophie, w tej niezwykle trudnej chwili.
- To, co się stało, było ogromną tragedią, ale reakcja wszystkich w Liverpoolu była niesamowita - powiedział Fairclough.
- Kibice wspierali nas w najróżniejsze sposoby, przez wysyłanie kart, listów, czy kwiatów. To było naprawdę ogromne.
- Jan miała ogromną ilość przyjaciół i była szanowana, jako biznesmenka, ale sposób, w jaki fani piłki nożnej zareagowali i próbowali wspierać mnie, Toma i Sophie był niesamowity, a ja mogę tylko powiedzieć 'dziękuję'.
- Gdy miałem problemy z sercem sześć miesięcy temu, byłem zaszczycony odpowiedzią ze strony fanów i myślałem, że ta część dobrej woli, którą otrzymałem, została już wykorzystana. Jednak reakcja na śmierć Jan, która przyszła tak szybko po moim strachu, była większa, niż kiedykolwiek oczekiwałem. To było naprawdę wspaniałe i wszystkim nam bardzo pomogło.
Smutne odejście Jan wydarzyło się przed poniedziałkowym starciem z Manchesterem City, kiedy to fani uczcili minutą ciszy pamięć 96. ofiar katastrofy Hillsborough, poległego żołnierza Marka Burgana oraz żonę Davida.
- Wiem, że ta pora roku jest dla fanów Liverpoolu bardzo wzruszająca, ze względu na Hillsborough, a imię Jan wymienione wraz z 96. ofiarami było absolutnie niesamowite. Hillsborough to wielka rzecz, tak więc byłem zszokowany, gdy zapytano mnie, czy nie miałbym nic przeciwko, aby imię Jan było wymienione wśród nich.
- Mój syn poszedł na mecz w ostatniej chwili i kiedy oglądałem później nagranie, byłem tak wzruszony, gdyż sposób w jaki Brian Hall przekazał tę wiadomość - wspominając Jan, mnie oraz dzieci - był fantastyczny.
- Chciałbym także podziękować fanom Manchesteru City. Niewielu z nich będzie wiedziało, że ubierałem kiedyś niebieskie barwy ich klubu, jednak mam dla nich wielki szacunek i zachowali się wspaniale, obserwując ciszę.
Oprócz otrzymania życzeń od kibiców Liverpoolu, David i jego rodzina zostali również podniesieni na duchu poprzez wiadomości płynące z szerszego świata piłki nożnej.
- Steven Gerrard był pierwszym, który zostawił kwiaty pod drzwiami, kiedy Jan zachorowała.
- Steven i Jan byli przyjaciółmi i kiedy poszedłem do szpitala i powiedziałem jej rodzinie, że Steven zostawił jej kwiaty, roześmiali się i powiedzieli: 'To normalne, że Jan dostała kwiaty od Steviego G.'
- Tom jest wielkim fanem Liverpoolu, a Steven Gerrard jest numerem jeden w naszym domu, więc jest dumny, że Stevie znalazł czas, aby zostawić kwiaty dla jego mamy.
- Byli piłkarze również byli wspaniali, mamy od nich wiele wiadomości, kartek oraz kwiatów.
- Gerard Houllier był jednym z pierwszych, którzy zostawili nam wiadomość po tym, jak okazało się, że Jan nie żyje. Schlebia mi to, iż dał mi taki gest i znalazł dla mnie trochę czasu. To oznacza, że jest naprawdę porządnym człowiekiem.
- Jimmy Nicholl z Manchesteru United był ze mną w kontakcie i wybrał się na pogrzeb, a Howard Kendall był jedną z pierwszych osób, które zjawiły się u moich drzwi w poniedziałek rano po jej śmierci.
- Rozmawiałem z Howardem w poprzednim tygodniu i powiedziałem mu, że rokowania nie były dobre. Następnie w poniedziałek, otworzyłem drzwi, a on tylko popatrzył na mnie, uścisnął mi dłoń i powiedział: - Ani słowa, chłopie. Jestem tutaj, gdybyś czegoś potrzebował.
- Howard próbował mnie ściągnąć do Evertonu wiele lat temu i jest kimś, dla kogo mam wielki szacunek.
- Wszyscy byli fantastyczni w sposób, w który wspierali nas w ostatnim tygodniu i wszystko, co mogę zrobić w imieniu moim i rodziny Jan, to powiedzieć, że bardzo dziękuję - zakończył Fairclough.
Komentarze (0)