Kenny: Nie dziwi mnie forma Jaya
Kenny Dalglish przekonuje, że nie był zaskoczony widząc Jaya Spearinga, który dominuje w środku pola podczas kilku ostatnich spotkań w Premier League. Wcześniej 22-latek wyróżniał się w meczach Ligi Europy i w krajowych pucharach, jednak przyjście Dalglisha pomogło Spearingowi awansować na kluczowego piłkarza The Reds.
- Zawsze był dobrym podającym, ale teraz ma chyba więcej wiary w siebie i przekonania co do własnych umiejętności, zachęcamy go to tego – powiedział boss na konferencji prasowej przed meczem z Birmingham.
- Pomogły mu spotkania w których zagrał, jego dobra gra. Dadzą mu więcej pewności siebie.
- Wciąż jednak walczy z zacięciem, nie chcemy, by zatracił tę cechę.
- Jay był fantastyczny w meczach, w których zagrał. To wielka pociecha dla wszystkich w klubie widzieć, że tak dobrze się spisuje.
- Jonjo Shelvey także nieźle sobie radził do momentu kontuzji, teraz wraca już do zespołu. To samo tyczy się Danny’ego Wilsona i Martina Kelly’ego. Byli w tym roku naprawdę dobrzy.
- Jednakże z nich wszystkich najbardziej wyróżnił się Jay.
Spearing ani razu nie wyszedł w pierwszym składzie The Reds za kadencji Roya Hodgsona, jednak pod nieobecność kontuzjowanego Stevena Gerrarda znalazł się w wyjściowej jedenastce w czterech ostatnich spotkaniach na Anfield.
- Każdy klub na świecie byłby lepszy, jeśli miałby Stevena Gerrarda grającego w pomocy, nie inaczej jest z nami. Szkoda jest piłkarzy, którzy są kontuzjowani, lecz kiedy odniosą uraz, inni wchodzą na ich miejsce. Ci gracze wzięli odpowiedzialność na swoje barki i dali z siebie wszystko. Nie chodzi tylko o Jaya, o wszystkich w podobnej sytuacji – dodał Dalglish.
- Przytrafiło nam się kilka kontuzji i najważniejsze jest to, jak na nie reagujemy. Fantastycznie poradziliśmy sobie z przeciwnościami losu.
- Jeśli wziąć pod uwagę ostatni mecz, to zaczęliśmy bez naszego kapitana, straciliśmy w trakcie meczu jego zastępcę, straciliśmy w ataku Andy’ego i w obronie Fabio. Na boki obrony weszli 17 i 18-latek. Zagrali przeciwko angielskim, francuskim i rosyjskim internacjonałom i nie przestraszyli się ich. Wzięli się do roboty, zaakceptowali swoją rolę. Sprawili, że klub może być z nich dumny.
Komentarze (0)