Maxi: Moje miejsce jest tutaj
Maxi Rodriguez twierdzi, że jest szczęśliwy i zadomowiony w Liverpoolu. Pomocnik liczy, że pomoże swojemu klubowi w zajęciu pozycji ligowej dającej grę w Lidze Europy. Argentyńczyk wyłonił się z cieniów Anfield i zdobył cztery bramki w dwóch spotkaniach.
Między innymi dzięki tym trafieniom ludzie Kenny’ego Dalglisha wyprzedzili w tabeli Tottenham i znajdują się teraz na upragnionym piątym miejscu.
30-latek, który przybył na Anfield w styczniu 2010 ma jeszcze dwa lata do końca kontraktu i twierdzi, że jest bardzo chętny do wypełnienia swojej umowy z klubem.
- Jestem tu naprawdę szczęśliwy. Ludzie traktują nas bardzo dobrze. Styl życia jaki tu prowadzimy bardzo różni się od tego do czego przywykliśmy po dziewięciu latach spędzonych w Hiszpanii, cieszę się jednak tym wszystkim – powiedział Maxi.
- Jak można się tym nie cieszyć? Jestem w wielkim klubie i to wspaniale grać tu.
Forma, jaką Maxi prezentuje w ostatnich dwóch tygodniach okazała się być przydatnym wsparciem dla Dalglisha.
Rodriguez zdobył hat-tricka w swoim pierwszym ligowym meczu od 6 marca pomagając the Reds wygrać z Birmingham 5-0. Strzelił też otwierającą wynik meczu bramkę w niedzielnym, wygranym spotkaniu z Newcastle. Tym samym boczny pomocnik strzelił już w tym sezonie siedem bramek.
Maxi wierzy jednak, że jego własna forma nic nie znaczy w porównaniu z tą prezentowaną przez całą drużynę.
- Najważniejszą rzeczą jest to, że wygraliśmy i wciąż mamy szansę na lepszy finisz w lidze – powiedział.
- Jeśli chodzi o pewność poszczególnych zawodników mogę mówić tylko o sobie, ale zawsze ufałem swojej kondycji i umiejętnościom. Menedżer wie, że jestem gotów zagrać kiedykolwiek sobie tylko tego zażyczy.
- To czy gram czy też nie jest bez znaczenia. Drużyna jest najważniejsza.
Niedzielna wygrana nad Newcastle dała zespołowi Dalglisha świetną pozycję do zabezpieczenia gry w europejskich pucharach. Szósty Tottenham ma do rozegrania jedno spotkanie więcej, musi jednak odwiedzić Anfield 15 maja, cierpi też z powodu gorszej różnicy bramek.
Maxi wierzy, że wraz z Kennym Dalglishem do klubu powróciła pewność. Powiedział też, że choć opinie dotyczące sensu gry w Lidze Europy w przyszłym sezonie są podzielone, zawodnicy dadzą z siebie wszystko w ostatnich trzech ligowych spotkaniach by upewnić się, że zakończą sezon w pierwszej piątce.
- Teraz możecie dostrzec skąd cały zespół ma tyle pewności. Wszystko bierze się z wyników. Gdybyśmy na początku sezonu osiągali trochę lepsze wyniki stalibyśmy tu teraz rozmawiając o czym innym.
- Teraz przyszedł jednak Kenny, który jest trenerem wiedzącym wszystko o piłce. Zdziałał to wszystko i jest bardzo inteligentnym człowiekiem.
- Uczy nas odrobinę tego wszystkiego co wie.
- Grałem w Pucharze UEFA z Atletico i Espanyolem. To nie to samo co Liga Mistrzów, najwspanialsze rozgrywki na świecie, w których oczywiście każdy chciałby brać udział. Teraz jednak ta drużyna jest w pozycji pozwalającej się tam dostać, musimy więc postarać się osiągnąć ten cel – dodał.
- Oczywiście każdy marzy o grze w Lidze Mistrzów. Dotyczy to nie tylko piłkarzy, ale i całego klubu. Właśnie tam Liverpool chce i zasługuje by być. W tej chwili jednak może to nie być możliwe, dlatego zakwalifikowanie się do Ligi Europy jest naszym celem.
Komentarze (0)