Kenny: Wszyscy chcą tego samego
Według Kenny'ego Dalglisha Liverpool posiada już wszystko czego potrzebuje do zapewnienia sobie świetlanej przyszłości w dłuższej perspektywie czasu.
Szkot wraz z trenerem pierwszej drużyny, Stevem Clarke'iem, złożył podpis na 3-letniej umowie. Dalglish zapewnia, że odkąd Liverpool trafił w ręce Fenway Sports Group w klubie zapanowała harmonia, która może zaowocować sukcesami w przyszłości.
- Nie potrzebujemy już nic, czego jeszcze nie posiadamy. Mamy wspaniałe wsparcie kibiców i to ogromnie pomaga. W zasadzie to wsparcie przychodzi do nas z każdej strony. Wszyscy idą w tym samym kierunku i każdy chce tego samego. Zrobimy wszystko by osiągnąć nasze cele, ale nie mamy zamiaru siedzieć i o nich gadać.
- Chłopcy byli wspaniali, zwłaszcza ostatnio jednak również o tym nie będziemy zbyt dużo gadać. Zajmiemy się naszą pracą i przygotujemy się do meczu z Tottenhamem, ponieważ to jest teraz najważniejsze.
Po przejęciu klubu przez Fenway Sports Group w październiku zeszłego roku w marcu Dyrektorem Generalnym został Ian Ayre, a Damien Comolli awansował na posadę Dyrektora ds. Piłki Nożnej.
- Zarówno ja, jak i Steve, jesteśmy zachwyceni nowymi właścicielami. Damien fantastycznie nas wspierał, zwłaszcza w styczniowym okienku - to jak szybko potrafił wypatrywać nowych piłkarzy w końcówce okienka było niesamowite. Kiedy Ian i Damien dostali nowe posady byłem pewny, że będzie to ogromny krok na przód dla klubu i nie ma potrzeby niczego w tej kwestii zmieniać.
- Liverpool jest teraz o wiele bardziej stabilny niż wcześniej. Kibice mają ogromne uśmiechy na twarzach, a naszym zadaniem jest utrzymanie ich tak długo jak tylko możemy.
Od czasu przejęcia klubu w styczniu Dalglish pomógł Liverpoolowi awansować w Barclays Premier League z dwunastej lokaty na piątą. Jednakże sam menedżer czuje się zobowiązany do podkreślenia roli, jaką odegrał zatrudniony tuż po nim Steve Clarke.
- Jesteśmy zachwyceni tym, że do tej pory idzie nam tak dobrze. Mówię "my", ponieważ Steve jest również ogromnie ważny dla klubu. Zaczęliśmy współpracować od samego początku - przyszedł do klubu dzień po mnie i wspaniale zaangażował się w swoją pracę.
- Mogłem siedzieć tutaj i odpowiadać na pytania, a czasem nawet ich unikać - zwłaszcza tych o kontrakcie - jednak zawsze mieliśmy wszystko pod kontrolą i nigdy nic nie stwarzało nam problemów. Jesteśmy szczęśliwi ze wszystkiego odkąd przyszliśmy - podejścia piłkarzów do pracy, ich postawy i poświęcenia do trenowania i przenoszenia efektów treningów na boisko, a zwłaszcza z ich żądzy sukcesów.
- Wszystko więc dąży w dobrym kierunku. Właściciele niesamowicie nas wspierają, Damien za każdym razem był gotowy do szybkiego dostarczenia informacji o interesujących graczach, którzy mogą nas wzmocnić - po prostu wszystko było i jest na swoim miejscu.
- Niektórzy mogli pytać już trzy czy cztery tygodnie temu: "Czemu to się jeszcze nie stało?" (podpisanie kontraktu - przyp. tłum.), jednak my od początku wiedzieliśmy co robimy i nie przejmowaliśmy się tą sprawą. Nie było żadnych problemów ani konfliktów, nie było opóźnień spowodowanych brakiem porozumienia. Każdy tego chciał, jednak pod warunkiem, że stanie się to w odpowiednim czasie i będzie dobre dla wszystkich. Nie było potrzeby do podejmowania przez kogokolwiek pochopnych decyzji.
Przyjście Dalglisha tak bardzo odmieniło Liverpool, że zwycięstwo z Tottenhamem w niedzielę zapewni klubowi grę w Lidze Europy. Na początku roku mało kto wierzył, że uda się to osiągnąć.
- Zapewne nikt się nie spodziewał w styczniu, że będziemy tak wysoko, jednak musimy pozostać realistami i nie możemy dać się ponieść. W niedzielę mamy bardzo trudny mecz, a Tottenham ma trochę pecha, ponieważ grał dobrze w tym sezonie i teraz może stracić miejsce w pucharach.
- Wiemy co nas czeka. Mamy taki sam cel jak oni - wygrać. Będziemy zachwyceni ewentualnym zwycięstwem, jednak bez względu na rezultat meczu w niedzielę lub z Villą w kolejnym spotkaniu nie można w żaden sposób umniejszać temu, co dokonali nasi piłkarze. Byli fantastyczni przez całą krętą drogę do tak wysokiej lokaty i nalezą się im za to słowa uznania.
Z racji oficjalnego wyjaśnienia przyszłości Dalglisha dziennikarze postanowili zapytać go o planowaną letnią aktywność transferową na Anfield i czy można się spodziewać tak dużych transferów jak w styczniu.
- To czy wydajesz dużo, czy mało nie ma znaczenia, o ile wydajesz mądrze. Okienko transferowe podsumowuje gra piłkarzy, nie wydana kwota. Oczywiście duży budżet w niczym nie przeszkadza, wręcz pomaga, ale także nic nie gwarantuje. Podobnie jak w większości klubów będą u nas zmiany personalne i jestem gotowy na ogrom spekulacji.
- Będą transfery z klubu i do klubu, to niemal nieodłączna część przedsezonowych przygotowań, jednak my zajmiemy się jedynie naszymi biznesami, ponieważ im lepiej będziemy to robić, tym prędzej zaczniemy osiągać sukcesy.
Komentarze (0)