Kuyt: To dla mnie wielki przywilej
Dirk Kuyt przyznał, że wiadomość o nowym kontrakcie, na podstawie którego Kenny Dalglish będzie pracował w klubie przez następne trzy lata wypełniła go dumą. Reprezentant Holandii zaznacza, że to dla niego "przywilej" grać pod wodzą Króla.
Dalglish złożył podpis na nowej umowie w czwartek po południu. Kuyt uważa, że to najlepsza nagroda dla Szkota, pod przewodnictwem którego losy Liverpoolu całkowicie się odmieniły.
- To bardzo pozytywna wiadomość i absolutnie na to zasłużył. Cała ekipa, razem z menedżerem i jego asystentami, pracuje ciężko nad postępem. Każdy może zauważyć, że drużyna się rozwija.
- Przyszłość wygląda ekscytująco, natomiast fakt, że menedżer oraz jego asystenci będą tutaj przez następne trzy lata jest fantastyczny.
- Wszystko wgląda obiecująco. Doskonale widać, że w drużynie jest wiele jakości. Z powodu kontuzji części zawodników kilku młodych chłopaków otrzymało okazję do gry. Młodzież spisała się bardzo dobrze, dlatego to kolejna pozytywna rzecz.
- Luis Suarez i Andy Carroll dodają nowego wymiaru oraz jakości do naszego zespołu. Jak na dłoni widać wymierne korzyści po ich przyjściu.
Dalglish przejął funkcję menedżera Liverpoolu na początku 2011 roku. Od tego czasu zdołał dźwignąć ekipę the Reds ze środka tabeli na piątą lokatę w tabeli ligi angielskiej.
Dodatkowo, tylko Chelsea zgromadziła więcej punktów, niż the Reds w drugiej części sezonu. Kuyt przypisuje te statystyki do większej wiary w siebie, a także pewności siebie, którą zaszczepił Dalglish w szatni Liverpoolu.
- Bardzo nam pomógł i to jest najważniejsza rzecz. Pozwolił nam odzyskać pewność siebie - powiedział Holender. - Przekonał nas, że mamy wielki talent, dlatego to wielki przywilej, że możemy z nim pracować.
- Jest bardzo popularny. Pamiętam moment, kiedy oficjalnie zjawił się tutaj. Każdy był podekscytowany, a potem zaczęliśmy trenować i razem współpracować. Każdy był jeszcze bardziej podniecony.
- Oczywiście po drodze pojawiły się pozytywne wyniki i wszystko wygląda teraz lepiej. Nastroje na Melwood są bardzo dobre. Jeśli spojrzeć na chłopaków podczas treningów, to widać u każdego radość. Mecze układają się po naszej myśli, więc wszystko jest przepełnione pozytywną energią.
- Znakomicie, że kierownictwo klubu postanowiło ogłosić jego stałą funkcję przed zakończeniem sezonu oraz wręczyć menedżerowi kolejne trzy lata na pracę z naszym zespołem. To nam pozwoli zajść jeszcze dalej.
Kuyt jest jednym z piłkarzy, którzy są dobrym przykładem na to, jak zmieniła się pewność siebie po powrocie Dalglisha na stanowisko menedżera Liverpoolu.
Holender jest w imponującej formie, gdyż w ostatnich ośmiu meczach trafił dziewięć razy do siatki. Należy również podkreślić, że w poprzednich pięciu spotkaniach ligowych zawsze wpisywał się na listę strzelców. Ostatni taki wyczyn należał do Johna Aldridge'a, który popisał się taką formą w 1989 roku.
Kuyt trafił jedynie cztery razy do bramki rywala w sezonie 2010/11, zanim na Anfield w roli trenera pojawił się Dalglish.
- Nie tylko ja odzyskałem pewność siebie, ale również wszyscy pozostali - powiedział 30-letni piłkarz. - Sprawił, że wróciła wiara. Od pierwszego dnia próbował mi pomóc i dzięki temu strzelam bramki oraz asystuję.
- Jak się okazało, przyczynił się również do sprowadzenia więcej talentów do drużyny. Doskonale rozumiem się z Luisem (Suarezem) na boisku, ale również miałem wielką przyjemność z gry, kiedy Andy (Carroll) był w pierwszym zespole.
Patrząc optymistycznie w przyszłość, Kuyt pragnie podkreślić jednocześnie, że ważny jest finisz obecnego sezonu. Liverpool może sobie zagwarantować udział w Lidze Europy na przyszły sezon, jeśli pokona Tottenham Hotspur w niedzielę na Anfield.
- Nadal musimy być skoncentrowani na tym sezonie, ponieważ jest o co walczyć - zaznacza Kuyt.
- Był taki czas, kiedy znajdowaliśmy się w drugiej części tabeli, ale teraz zajmujemy piątą lokatę.
- Wszystko jest w naszych rękach. Musimy pokonać Koguty w niedzielę i wrócimy na europejską arenę.
- Później będziemy mogli myśleć o przyszłość oraz tym, by Liverpool znalazł się tam, gdzie jego miejsce.
Komentarze (0)