Clarke: Wciąż chcę trenować
Steve Clarke przyznaje, że wciąż ma ambicję do samodzielnego prowadzenia klubu piłkarskiego, jednocześnie propozycja trzyletniej współpracy z Kennym Dalglishem okazała się nie do odrzucenia.
47-latek jest jednym z najbardziej szanowanych trenerów w piłkarskim świecie. Jego wcześniejszy szef, Jose Mourinho powiedział kiedyś:
- Myślę, że jest znacznie, znacznie lepszy od wielu menedżerów obecnie kierujących dużymi klubami.
Po odejściu zeszłego lata z West Hamu Clarke nie ukrywał, że chętnie objąłby stanowisko pierwszego trenera, teraz jednak będzie musiał poczekać na ten moment nieco dłużej po podpisaniu umowy łączącej go z Liverpoolem jako trenera pierwszego zespołu.
W fascynującym wywiadzie udzielonym liverpoolfc.tv Steve mówił:
- Okoliczności dyktują to, co dzieje się w futbolu. Po opuszczeniu West Hamu myślałem, że mógłbym spróbować prowadzenia drużyny na własną rękę. Przez ten krótki czas nie pojawiły się poważne oferty, były jedna czy dwie, ale nie wynikło z tego nic konkretnego.
- Potem przyszedłem tutaj i naprawdę mi się spodobało. Przez pracę z Kennym mogę poprawiać się jako trener i osoba. Mogę się od niego mnóstwo nauczyć w kwestiach trenerki podobnie jak starałem się uczyć od poprzednich menedżerów z którymi pracowałem.
- Moje ambicje o zostaniu trenerem nie znikną, dopóki tego nie osiągnę. To jednak melodia przyszłości. Teraz skupiam się tylko na pracy jaką mam do wykonania w Melwood.
- To był świetny moment aby podpisać kontrakt. Zawsze jest miło być docenionym i nagrodzonym za swoją pracę. Dobrze jest mieć pewną sytuację tym bardziej, że możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość.
- Oczywiście, kiedy przyjeżdżasz pracować na krótkoterminowym kontrakcie nie sprowadzasz całego dobytku, jesteś jakby zawieszony nie wiedząc, czy zostaniesz tam na dłużej. Mając podpisaną trzyletnią umowę będę szukał domu do kupienia i spróbuję na dobre zadomowić się w Liverpoolu.
Kiedy sezon zbliża się do końca uwaga kibiców i mediów zwraca się w stronę nadchodzącego lata i potencjalnych zakupów.
Spekulacje odnośnie nowych piłkarzy The Reds będą prawdopodobnie olbrzymie po wyczynach właścicieli w styczniu, kiedy w ciągu kilku dni dodali do składu Luisa Suareza i Andy’ego Carrolla. Według Clarke’a ważne jest, aby nie zapomnieć o już obecnym w drużynie kręgosłupie.
- Mamy tu dobry skład, wielu bardzo utalentowanych piłkarzy. Udowodnili swoją wartość. Jeśli znajdziemy dwóch-trzech graczy będących w stanie realnie wzmocnić drużynę, powinniśmy po nich sięgnąć. Jeśli nikt nie będzie spełniał naszych kryteriów mamy wystarczających ludzi aby popchnąć klub naprzód.
- Coraz silniej na pierwszy skład naciskają młodzi. To wielki plus tego sezonu dla wszystkich w klubie. Młodzi chłopcy pojawili się, dostali swoje szanse i poradzili sobie wspaniale.
- Mamy nadzieję, że uda się pójść do przodu z jądrem drużyny już obecnym przy dodawaniu jednego czy dwóch młodzików oraz ulepszeniu kadry w jednej czy dwóch strefach.
Przed każdą kolejną kampanią oczekiwania na Anfield rosną niebotycznie i chociaż Clarke podziela optymizm większości związany z obecnością Dalglisha i FSG, to nie uważa, aby wyznaczanie konkretnych celów na następny sezon mogło pomóc.
- Przez ostatni krótki okres czasu wszyscy czuliśmy się jednością, dobrze pracowaliśmy i cieszyliśmy się tą wspólną pracą. W klubie czuć, jak jesteśmy na fali wznoszącej. Jeśli będziemy w stanie dodać kolejne osiągnięcia do tego, co udało się do tej pory, czeka nas świetlana przyszłość.
- Liverpool przechodził przez trudny okres za czasów poprzednich właścicieli, ale John i Tom pojawili się z jasną wizją na klub. Poparli swoje słowa wymiernymi działaniami.
- Widocznie już się czegoś nauczyłem od Kenny’ego bo nie chcę wyznaczać żadnych dużych celów. Musimy wciąż notować postęp i ciężko pracować nad tym, co robimy.
- Na szczycie tabeli są naprawdę wielkie kluby i wejście do TOP 4 zawsze jest niezwykle trudne. Jeśli ludzie chcą, aby to było naszym podstawowym celem chętnie przyjmę wyzwanie.
Komentarze (0)