Sezon 2010-11: Top 5 Bradley'a
Po przegranej z Aston Villą komentator LFC TV John Bradley podjął się trudnego zadania wyboru pięciu najlepszych zawodników Liverpoolu sezonu 2010-2011.
1. LUCAS LEIVA
Człowiek, który dawał z siebie wszystko od pierwszego dnia na Anfield. Ciężko pracował nad swoją grą, zawsze starał się obserwować, słuchać, uczyć się. Dla młodego Brazylijczyka opuszczenie rodzinnego kraju i przyjazd do dalekiej Anglii musiał być trudny, podobnie jak przystosowanie się do tutejszej gry. 2010-2011 to czas nagrody za wszystkie trudy. Jest podstawowym graczem klubie i reprezentacji. Wszystko to zasługa jego pracy i chęci poprawy jako piłkarz. Jedyne, co mógłby dodać do swojej gry to kilka bramek na sezon, gdyż bez wątpienia ma potencjał częstszego trafiania do siatki.
2. DIRK KUYT
Po łamiącym serce finale Mistrzostw Świata powrót do Liverpoolu i początek sezonu nie mógł być dla Holendra łatwy, jednak Dirk stanął na wysokości zadania raz za razem pokazując swoją siłę. Zawsze nazywałem go facetem od wielkich okazji, ale w tym roku udowodnił, że sprawdza się w każdym meczu. Pod Kennym Dalglishem stał się kimś, na kim polega drużyna, regularnie strzelał bramki i bezustannie pracował zespołowo. Podobnie jak u Lucasa, praca i oddanie Dirka pomagały, kiedy całej drużynie nic nie wychodziło i patrząc wstecz może on być dumny z osobistych osiągnięć minionego sezonu.
3. LUIS SUAREZ
Być może jest tu dopiero od czterech miesięcy, El Pistolero na pewno sam jest zdziwiony swoim wpływem na tak silną ligę jak Premier League. Luis przybył do klubu w świetle reflektorów związanym z szalonym końcem stycznia, jednak nie dał się rozproszyć żadnemu przeciwnikowi lub czemukolwiek, co stanęło mu na drodze. Ma niezwykłą pewność z piłką przy nodze i idealną równowagę. Wciąż jednak bardzo ciężko haruje dla drużyny. Zaaklimatyzował się w mieście i wydaje się, że mu się podoba. Jeżeli będzie kontynuował taką grę, The Reds będą mieli w ręku porażający atut ofensywny. Nareszcie został znaleziony ktoś godny noszenia numeru 7.
4. STEVEN GERRARD
Kapitan był nieobecny przez większość dotychczasowej drugiej kadencji Dalglisha, jednak jego postawa z pierwszej części sezonu jest czymś, czego nie wolno pominąć. Gerrard, jako jedyny Anglik opuszczał RPA z nienaruszoną reputacją i był zdeterminowany, aby udowodnić coś na krajowym podwórku. Hat-trick w ciągu 45 minut meczu z Napoli był podsumowaniem klasy Stevena, podobnie jak jego występ na Old Trafford, gdzie Liverpool pechowo nie zdobył punktów. Przy Kennym, który pozwala zawodnikom rozwinąć skrzydła w pełni oczekuję powrotu Gerrarda na boisko i kolejnego świetnego sezonu w jego wykonaniu.
5. JAMIE CARRAGHER
Dwa i pół miesiąca, które Carra spędził poza boiskiem z powodu kontuzji barku zapewne dłużyły się obrońcy jak lata, ale jego powrót był idealnie wymierzony w czasie, pewny i bardzo w tym momencie potrzebny. Ponownie zagrał w każdym meczu, w którym był dostępny i warto zauważyć, że z 12 spotkań bez Carraghera w składzie Liverpool wygrał zaledwie dwa. Był to sezon, w którym Jamie wyprzedził Emlyna Hughesa i Raya Clemence’a w liczbie występów i wciąż będzie grał, co pokazuje jak ważny jest dla wszystkich na Anfield.
Komentarze (0)