Thommo w Azji: dzień piąty
Legenda Liverpoolu Phil Thompson podróżuje wraz z zespołem po Azji jako ambasador klubu. Informuje na bieżąco o tym, co się dzieje podczas wycieczki za pomocą swojego bloga. Prezentujemy relacje Phila z dnia piątego.
Świetnie było zobaczyć chłopaków w akcji po raz pierwszy zeszłej nocy. Myślę, że mecz mógł się podobać. Czasami ciężko jest grać w dobrym tempie w pierwszy meczu, jednak myślę, że dobrze sobie poradziliśmy.
Wszystko jest tylko częścią przygotowań do nowego sezonu, jednak uważam, że gracze byli świetni. Wszyscy wiedzieli, że zagrają tylko 45 minut i włożyli dużo wysiłku by zaprezentować się dobrze. Wszyscy się starali, jednak nikt nie starał się bardziej od Joe Cole'a.
Przyglądam się temu i zawsze mogę powiedzieć czy zawodnik stosował się do treningu podczas wakacji. Wydaje się, że Joe Cole wrócił z urlopu z misją. Miło również, że Conor Coady strzelił swoją pierwszą bramkę.
Młodsi zawodnicy zagrali w pierwszej połowie. Operowali piłką całkiem dobrze, pomimo tego że grali piłką Jubilani, która nie zawsze leci prosto do nogi. W drugiej połowie wystąpił bardziej doświadczony zespół. Co ciekawe straciliśmy gola tuż przed przerwą, gdy zespół grał dobrze,ale był zmęczony, w drugiej połowie znów straciliśmy dwa gole tuż przed końcem.
Chińczycy zagrali naprawdę dobrze i zdobyli 3 bramki. To była przyjemna noc dla graczy takich jak Andy Carroll czy David Ngog, którzy znaleźli drogę do siatki.
Po meczu odbyliśmy lot w środku nocy. Wylecieliśmy o 1 w nocy a wylądowaliśmy o 4.30 w Malezji. Dobrą rzeczą było to, że wylądowaliśmy i mieliśmy już wszystkie formalności załatwione, więc mogliśmy wsiąść od razu do busu. Na lotnisku byli fani, którzy przybyli by zobaczyć nas wsiadających do busu i odjeżdżających.
Gdy przybyliśmy do hotelu było około 6 na ranem i myślałem, że to za późno dla kogokolwiek by być tam, ale grupa około 300 fanów była w hotelu czekając na piłkarzy.
Ochrona odprowadzała piłkarzy, ale fani i tak dotykali zawodników. Ja z Ianem staliśmy z boku i dostrzegliśmy uśmiechy na twarzach chłopaków. Andy Carroll był jednym z tych, którzy się uśmiechali, jakby nie dowierzając, że coś takiego się dzieje. Raul Meireles śmiał się i machał fanom. Miło było się temu przyglądać. Zawodnicy byli bardzo zmęczeni, ale wciąż pozdrawiali fanów.
Dzisiejsza ranna sesja treningowa na siłowni była lżejsza, ponieważ dotarliśmy do Malezji tak późno. Później, gdy gracze odpoczywali, ja miałem bardzo interesujący dzień.
Kenny był na konferencji prasowej wraz z kilkoma piłkarzami i przedstawicielami Malezyjskiej Federacji Piłkarskiej. Potem jednym z moich obowiązków było bycie gospodarzem spotkania z Kennym i Ianem Ayrem. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłem. Myślałem, że będzie tylko parę osób, ale musiał być z tuzin kamer i tysiące dziennikarzy.
Chcieliśmy, by była to zabawa. Było parę poważnych pytań, ale też wiele śmiechu. Myślę, że wszystkim się podobało.
Rozmawialiśmy o powrocie Kenny'ego na ławkę trenerską po 20 latach, ale także o Ianie, który mieszkał w Malezji i ma tutaj przyjaciół oraz rodzinę. Jestem pewien, że oni są bardzo dumni z tego, że Ayre jest dyrektorem zarządzającym Liverpoolu.
Bardzo spodobała mi się ta sesja. Trwała około pół godziny. Mam nadzieję, że inni mieli tak samo dobrą zabawę jak my.
Następnie nadszedł kluczowy moment dnia - otwarta sesja treningowa. Słyszeliśmy, że mnóstwo fanów ma przyjść oglądać nasz trening. Nikt jednak nie spodziewał się, że utkniemy w ogromny korku. Mieliśmy jednak eskortę policji. Ciekawie było patrzeć jak przesuwają samochody byśmy mogli przejechać. To było imponujące.
Kiedy przyjechaliśmy, miejsca dookoła boiska wydawały się być dość zapełnione. Nie mieliśmy jednak pojęcia jak będzie to wyglądało. To co zobaczyliśmy było niesamowite.
Widziałem wszystko w piłce nożnej, wiem jaką pasją darzą tubylcy Liverpool - ale nawet ja byłem zaskoczony tym, co zobaczyłem tej nocy. To zszokowało mnie, więc wyobraźcie sobie co czuli zawodnicy. Niektórzy z nich nie grali nigdy przed tak dużą publicznością - a to była sesja treningowa! To pokazało im znaczenie Liverpoolu na cały świecie.
Zanim chłopcy wyszli na murawę, wraz z Rushiem zrobiliśmy rundkę dookoła stadionu. Tłum oszalał. Rzucali nam szaliki i koszulki, abyśmy je podpisali. Niemożliwe było podpisać je wszystkie, ale daliśmy tyle autografów, ile mogliśmy. Jeśli chcielibyśmy podpisać je wszystkie, nadal byśmy tam stali. Jestem całkiem dumny, mimo tego że mam 57 lat, fani wciąż mnie pamiętają.
Zostałem poproszony o to, żeby na bieżąco komentować sesję treningową. Robiłem to parę lat temu w Hong Kongu. Ktoś mnie wrobił i poprosił o ponowne zrobienie tego. Jestem o parę lat starszy i mądrzejszy, więc zgodziłem się.
Starałem się jak mogłem, ale po chwili uświadomiłem sobie, że Steve Clarke dyrygujący drużyną za pomocą gwizdka oraz Kenny Dalglish wraz ze sztabem analizujący trening po drugiej stronie boiska, raczej nie będą zachwyceni, jeśli będę komentował całą sesję. Byłem kiedyś asystentem trenera i wiem, że zawodnicy muszą cię dobrze słyszeć. Fanom było miło, że mogli słyszeć mój komentarz, ale najważniejsza była sesja treningowa.
Wziąłem sobie wolne. Zrobiłem wywiad z Rushiem i Dalglishem i opuściłem boisko trochę wcześniej. Wszyscy widzieli dlaczego.
Komentarze (0)