Clarke: To wciąż ten sam Joe Cole
Steve Clarke powiedział, że Joe Cole może wciąż zaoferować wiele Liverpoolowi, mimo częstych plotek na temat rzekomego odejścia angielskiego pomocnika.
Pierwszy trener podczas nieobecności Dalglisha poprowadził The Reds w zwycięskim 6-3 starciu z Malezją w Kuala Lumpur.
Clarke nie ukrywał radości z powodu wygranej i według niego, póki co okres przygotowawczy do sezonu przebiega zgodnie z planem.
Cole rozpoczął mecz w wyjściowej jedenastce na National Stadium i Clarke, który współpracował już z 29-letnim graczem w Chelsea ciągle pokłada nadzieje w skrzydłowym, które akcje na Anfield mogły spaść jeszcze bardziej po ostatnim transferze Stewarta Downinga z Villa Park.
Steve zdaje sobie sprawę, że silna konkurencja do walki o pierwszy skład będzie potrzebna klubowi w walce o najwyższe cele, która rozpocznie się 13 sierpnia meczem z Sunderlandem na Anfield.
- W końcówce minionego sezonu ciężko było mu wskoczyć do zespołu, który tak dobrze funkcjonował.
- Cały czas trenował jednak z pełnym zaangażowaniem i wyglądał naprawdę dobrze. Teraz po przerwie znów wrócił do ciężkich treningów i daje z siebie wszystko.
- Spisał się okey w dwóch dotychczasowych meczach, które rozegraliśmy. Cały czas jest topowym piłkarzem, mogącym dać wiele Liverpoolowi w przyszłości.
- To ten sam Joe, którego trenowałem w Chelsea z tą różnicą, że jest starszy i bardziej doświadczony. Zawsze widać u niego fantastyczne nastawienie i pełen profesjonalizm. Jest pozytywnie nastawiony, gdyż chce naprawdę odpłacić się tej drużynie.
- Jestem przekonany, że kiedy otrzyma szansę, to zrobi wszystko, by w pełni ją wykorzystać.
Clarke nie ukrywał podziwu wobec tego, co spotkało drużynę Liverpoolu w Azji.
- Zawsze słyszysz o wielkim wsparciu, jakie otrzymuje Liverpool na Dalekim Wschodzie, ale to, co zobaczyliśmy w Chinach i Malezji, było niesamowite!
- Powiem szczerze, że byłem tym zaskoczony. Myślałem, że czołowe angielskie kluby jak Chelsea, Arsenal i Man United mają tu podobnie rozłożone siły wsparcia fanów. Liverpool był jednak na topie w latach 70 i 80-tych, kiedy wielka telewizja zagościła w Azji. Dzieci kibiców z tamtego pokolenia także wspierają The Reds, dlatego stanowimy tu tak wielką rodzinę.
W czasie kiedy Dalglish wyleciał wcześniej do Anglii nadzorować transfer Downinga, Clarke przejął na siebie jego obowiązki w Malezji.
Steve otrzymał od Króla pewne instrukcje pracy z zespołem przez ten okres.
- Oczywiście, przedyskutowaliśmy wszystko dokładnie, zanim Kenny wrócił do Anglii.
- Wystawialiśmy 2 drużyny, które grały w Azji, gdyż chcieliśmy sprawdzić kilka rzeczy i kombinacji.
- Dla drużyny była to fantastyczna podróż i na szczęście nie mieliśmy problemów z kontuzjami. Oczywiście zdarzyło się parę drobnych urazów, jak to zwykle bywa w okresie przygotowawczym, ale na szczęście to nic poważniejszego.
- Kluby wzmacniają się i szukają nowych twarzy, gdyż tylko szeroka kadra gwarantuje walkę o najwyższe cele w Premier League. Jeśli masz po 2 piłkarzy na każdą pozycję, wtedy twe szanse automatycznie idą w górę. W innym wypadku musisz dawać szansę młodym utalentowanym zawodnikom, tak jak czyniliśmy w końcówce minionego sezonu.
- Jeśli jesteś w stanie ściągać piłkarzy najwyższej klasy, jest to świetna wiadomość dla klubu.
- Od stycznia drużyna wkroczyła na właściwy tor, rozpędziliśmy się i nie zmienią tego 2 porażki na koniec. Dokonaliśmy kilku transferów tego lata, co zwiększy rywalizację w składzie. Chcemy najlepszy futbol w nowym sezonie, tym razem od samego startu!
- Po naszym przybyciu z Kennym w styczniu w pierwszej kolejności odświeżyliśmy parę spraw w Melwood. Zmieniliśmy system treningów i parę innych kwestii przedmeczowych. Piłkarze właściwie na to zareagowali i znalazło to przełożenie na późniejsze rezultaty.
- Zawsze miło jest słyszeć pochwały. Najważniejsze jednak, by się nie zmieniać i cały czas wykonywać dobrą robotę. Mam swój styl i charakter jeśli chodzi o przygotowania piłkarzy. Jeśli gracze się do tego nie dostosowują i nie zareagują pozytywnie to nie miałbym czego szukać w tym miejscu. Zaufanie musi być obustronne. Na szczęście to wszystko mam tu w Liverpoolu - podsumował.
Komentarze (0)