Tony Barrett o spotkaniu z Hull
Tony Barrett dzieli się z nami swoimi przemyśleniami dotyczącymi ostatniego spotkania z Hull, podobnych sytuacji w przeszłości oraz tym co przyniesie przyszłość. Zapraszamy do lektury.
Perspektywy i porażka 3:0 zyskują prawdopodobnie niewielu zwolenników, nawet jeśli mówimy o przygotowaniach przedsezonowych, gdzie podniesienie kondycji jest priorytetem nad wynikami. Dotkliwa porażka Liverpoolu z Hull w minioną sobotę, z pewnością była zimnym prysznicem, który pokazał wiele niedociągnięć, lecz ta sytuacja nie może to być niczym więcej niż nieprzyjemnym popołudniem.
Ta porażka trzema bramkami różni się jednak od dotkliwej klęski z Espanyolem, zakończonej identycznym wynikiem dwa lata temu. Owa porażka była pierwszym znakiem pokazującym jak ciężkie będzie życie bez Xabiego Alonso gdy Ivan De La Pena niedorzecznie łatwo zdominował środek pola, kreując sytuacje, które postawiły Liverpool na ostrzu noża.
Wiele słabości, które zostały wyartykułowane podczas oficjalnego otwarcia stadionu Cornella-El Prat, powtarzały się wielokrotnie podczas trudnego sezonu, co zakończyło się odejściem Rafy Beniteza z Anfield. Ci którzy udali się w podróż na to spotkanie z Merseyside do Barcelony próbowali się pocieszać, że to „tylko” mecz towarzyski oraz, że Liverpool powróci na właściwe tory w odpowiednim momencie. Jednak zakorzeniło się nieuniknione przeczucie, że zbyt wiele problemów ujrzało światło dzienne, by spróbować naprawić je podczas sezonu bez znaczącego szału zakupów.
Sytuacja z Hull jest jednak inna. Istnieje harmonia pomiędzy szatnią, a bootroomem, podczas gdy menadżer konkretnie współpracuję z nowymi właścicielami oraz stara się dokonać wzmocnień, które są niezbędne i pozwolą odzyskać utracone miejsce w elicie angielskiej piłki. Teraz, kiedy połączenie zostało odnowione, tego typu sprawy można zakładać jako pewnik, jednak jeśli ktokolwiek odważy się wrócić myślami do okresu sprzed 12 miesięcy, kiedy rządy sprawowała gorycz, nie można nie doceniać znaczenia takiej jedności.
Istnieje również bardzo konkretne przeczucie, że Kenny Dalglish dokładnie wie jaki wysiłek i praca musi być wciąż wykonana przed zamknięciem letniego okienka transferowego. Menadżer Liverpoolu już próbował, jednak bez sukcesu, ściągnąć środkowego i lewego obrońcę w celu powiększenia składu. Wznowi poszukiwania wzmocnień na tych pozycjach, gdy tylko uda mu się sprzedać kilku zbędnych graczy.
Dalglish, tak jak wszyscy inni, jest świadomy, że formacja defensywna wymagała wzmocnień jeszcze zanim Liverpool rozpoczął przedsezonowe przygotowania. Fakt, iż obserwował swój zespół, gdy tracił on trzy bramki w każdym ze swoich dotychczasowych spotkań, nie zmienił jego opinii w tej kwestii. Jednak również, będzie zapewniać, że nie ma paniki ani pośpiechu w sprowadzaniu nowych graczy tylko z powodu paru niekorzystnych wyników.
Jedną z zalet długoletniego doświadczenia Dalglisha w piłce jest to, że był w podobnej sytuacji już wcześniej. Latem 1988 roku, drużyna Liverpoolu, którą poprowadził do mistrzostwa w poprzednim sezonie, doznała druzgocącej porażki 5-1 w spotkaniu przedsezonowym z Atletico Madryt. Pojawiły się nagłówki „Czerwoni w kryzysie”, lecz „kryzys” trwał tylko dwa dni. Liverpool odpowiedział na przegraną zwycięstwem 4-0 z Realem Sociedad. Następnie na otwarcie sezonu zanotowali cztery wygrane z rzędu.
Być może zabrzmi to banalnie, ale okres przygotowawczy służy tylko do poprawienia kondycji, lecz jest to również truizm. Następnym razem gdy Liverpool będzie grał – w tym przypadku z Galatasaray w czwartek – wzrosną oczekiwania co do ich formy. Piłkarze będą musieli ostro ukarać się za doświadczenia z KC Stadium. Jeśli to będzie głównym celem wszystko będzie się opłacać.
Tony Barrett
Komentarze (0)