SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1892

Dalglish: Optymizm powrócił


Dwanaście miesięcy temu Liverpool szykował się do startu sezonu z menadżerem, który nie budził zaufania wśród kibiców i właścicielami, którzy delikatnie mówiąc byli jeszcze mniej popularni. W klubie cały czas znajdowały się jednak osoby twierdzące po transferze Joe Cole'a, że oto dobry duch drużyny powrócił.

Wczoraj, po tym jak beniaminek Premier League, Queens Park Rangers zasygnalizował chęć pozyskania Cole'a, dom piłkarza został wystawiony na sprzedaż a krótka i dochodowa kariera Anglika na Anfield zdaje się dobiegać końca, Kenny Dalglish użył dokładnie tych samych słów do określenia atmosfery panującej w klubie.

Tym razem jednak nikt już nie wątpi w prawdziwość tych słów, choć mimo czterech nowych zawodników w klubie uniknięcie „poważnego rozczarowania” jakim według Johna W. Henry'ego będzie niezakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów wciąż pozostaje sprawą otwartą.

Określając w ten sposób wagę powrotu do czołowej czwórki, Henry, właściciel klubu, wywołał nikomu niepotrzebną presję. Rok temu, gdyby Tom Hicks lub George Gillett zaczęli głosić podobne tezy, z miejsca wybuchłoby powstanie. Tym razem zamiast wojny domowej, jedyną odpowiedzią na komentarz Henry'ego była krótka wypowiedź Dalglisha: „John to równy gość”. Reakcja menadżera ukazuje powrót harmonii między zarządem a boot-roomem.

Dalglish może być dyplomatą, który ceni jedność w klubie ponad wszystko inne, ale jeśli otwarcie wyznaje, że Henry i jego akolici z Fenway Sports Group są najlepszymi właścicielami klubu jakich można spotkać, to nie po to, żeby dostać się na nagłówki gazet.

Dostarczając środków, które pozwoliły Dalglishowi na zakup czterech kosztownych graczy a jednocześnie pozostając w cieniu i pozwalając wykonywać menadżerowi jego pracę, właściciele z FSG bardzo zbliżyli się do idei Shankly'ego mówiącej, że dyrektorzy powinni być jedynie od wypisywania czeków.

Henry dołożył tego lata 43 miliony funtów do 57 milionów wydanych w styczniu, które pozwoliły na sprowadzenie Andy'ego Carrolla i Luisa Suáreza. Za otrzymane fundusze Dalglish sprowadził Jordana Hendersona, Stewarta Downinga, Charliego Adama i Doniego. W FSG oczekują rezultatów, ale pozostają realistami. Pierwszy raz od wielu lat w Liverpoolu nikt nie mówi o wygraniu ligi. Celem jest pierwsza czwórka, co dobrze pokazuje, że nawet wydanie w pół roku 100 milionów funtów, mimo że budzi oczekiwania to nie gwarantuje natychmiastowych sukcesów.

- Wydawanie pieniędzy nie zapewni zwycięstwa, ale nie znam klubu, który by odniósł sukces nie wydając żadnych – powiedział Dalglish.

- To jest po prostu konieczne, ale istotniejsze jest wydawanie ich mądrze. Nie jestem jasnowidzem, nie wiem co się zdarzy w przyszłości, ale jestem zadowolony z zawodników jakich udało nam się sprowadzić.

- Rozsądnie działaliśmy zarówno na rynku transferowym jak i w porozumieniu z właścicielami, którzy okazali fantastyczne wsparcie. Jeśli w jakimś klubie jest lepszy właściciel niż John Henry, to musieli naprawdę dobrze się urządzić.

- To po prostu równy gość. Nie zamierzam mówić o tym co robi albo jak pomaga, ale to dobry człowiek. Z pasją troszczy się o klub i chce, żeby podążał on w dobrym kierunku.

Biorąc pod uwagę dotychczasowe wydatki i ambicje, brakuje w Liverpoolu balansu między poszczególnymi formacjami. W porównaniu z mocno obsadzoną linią pomocy, którą uzupełniły nowe nabytki w postaci Adama, Downinga i Hendersona, obrona wygląda bardzo ubogo, co znalazło swoje odzwierciedlenie w przedsezonowych sparingach

FSG będzie kontynuować wspieranie Dalglisha na rynku transferowym z pełnym zaufaniem do jego oceny potencjału graczy mających stanowić wsparcie dziurawej linii obrony, ale w pierwszej kolejności konieczne jest uporządkowanie budżetu poprzez pozbycie się wysoko opłacanych, niepotrzebnych graczy, których Cole jest najlepszym przykładem

Liverpool jest zainteresowany sprowadzeniem José Enrique, ale formalna oferta za lewego obrońcę będącego „jedną z opcji” na tą pozycję nie została jeszcze złożona. Koniecznością jest także kupno środkowego obrońcy ale przez brak wartościowych stoperów na rynku – Gary Cahill, obrońca Boltonu wyceniany jest na 18 milionów funtów, choć w reprezentacji Anglii zaliczył jak do tej pory zaledwie jeden występ – poszukiwania odpowiedniego kandydata przez Dalglisha się przeciągają, po tym jak Phil Jones wybrał Manchester United i Ligę Mistrzów zamiast kariery na Anfield.

Ani braki w składzie, ani rozczarowujące rezultaty sparingów nie zgasiły jednak optymizmu w okolicach Anfield. To coś, z czego Dalglish zdaje sobie sprawę, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że przesadny optymizm może łatwo doprowadzić do przesadnych oczekiwań, które z kolei mogą być zgubne w skutkach. W szczególności w klubie, w którym walkę o mistrzostwo przepowiada się od czasów, gdy obecni piłkarze byli jeszcze dziećmi.

- W mieście czuć, że optymizm powrócił – powiedział Dalglish.

- Teraz pora żebyśmy wyszli na boisko i zaczęli wygrywać.

Tony Barrett

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (11)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com
Trening U-21 z pierwszym zespołem - wideo  (0)
20.11.2024 09:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Szoboszlai z trafieniem na wagę remisu  (1)
20.11.2024 09:45, Ad9am_, liverpoolfc.com