Downing: Cena nic nie znaczy
Stewart Downing powiedział, że musi nastawić się na bardzo ciężką pracę, by wywalczyć sobie regularne miejsce w pierwszym składzie Liverpoolu. Skrzydłowy kosztował klub 20 mln funtów, jednak sam dodaje, że cena w tym przypadku nie zagwarantuje mu cotygodniowych gier.
- Nie sądzę, by kwota jaką Liverpool za mnie zapłacił miała wpływ na późniejsze decyzje Kenny'ego. Menadżer musi szukać różnych rozwiązań na wypadek zawieszeń, czy kontuzji. Stevie jest kontuzjowany a występy Luisa w pierwszych meczach stoją pod znakiem zapytania, więc musimy sobie z tym radzić.
- Jeśli wychodzisz w pierwszym składzie, nieważnym staje się, czy kosztowałeś 10, 15 czy 20 milionów.
- Muszę bardzo ciężko pracować i podpisanie kontraktu z Liverpoolem jest dla mnie dopiero początkiem, a nie końcem jakiegoś etapu.
- Tak naprawdę nie rozmawiałem z bossem o pozycji, na której będę grał. Na razie występowałem na lewej i prawej stronie pomocy i sprawiało mi to podobną radość.
- Z ilością i jakością piłkarzy, jakich ma Liverpool, możemy grać bardzo szeroko a także zawężać obszar gry i mam nadzieję, że będę dobrze pasował do obu koncepcji.
- Nasz potencjał ofensywny jest naprawdę ogromny. Z Andym Carrollem grałem wcześniej w reprezentacji Anglii i meczach przedsezonowych, więc znam jego atuty. Suareza oglądałem w Copa America, gdzie błyszczał w swoich występach. Sądzę, że ta para stworzy świetny duet. Do tego dochodzi Dirk Kuyt, który także wie, jak kierować piłkę do siatki. Jeśli będziemy ciężko pracować, to w klubie gra ofensywna może świetnie funkcjonować.
Liverpool przechodzi pod wodzą Dalglisha angielską rewolucję, ściągając piłkarzy z Wysp, co jest drogowskazem zmian po czasach Houliera i Beniteza.
Downing uważa, że taka mieszanka przyniesie wybuchowy efekt.
- To naprawdę jeszcze bardziej mnie tu ciągnęło. Uważam, że taki miks zagranicznych i angielskich piłkarzy może przynieść świetne wyniki.
- Rozmawiałem z Carrą i Gerrardem zanim tutaj trafiłem i mówili, że tworzy się tu coś wyjątkowego.
Stewart pamięta, że był 3 lata temu blisko transferu na Anfield, kiedy grał w Boro, jednak Benitez wskazał ostatecznie na Alberta Riere.
- Tak, w przeszłości byłem pewną opcją dla Beniteza, myślałem, że mam szansę na transfer do Liverpoolu, ale wybór padł na hiszpańskiego skrzydłowego.
- Byłem wtedy rozczarowany, gdyż Liverpool to naprawdę wielki klub. Jednak za drugim razem już się udało - żartował Downing.
Wizja współpracy z Kenny'm Dalglishem jest niezwykle ekscytująca dla angielskiego skrzydłowego.
- To fakt, że każdy trener jest inny. Martin O'Neil wspierał nas, dzięki czemu czuliśmy się, jakbyśmy byli na samym czubku świata, mówiąc ci, że jesteś najlepszym piłkarzem na świecie.
- Kenny oczekuje rzetelnej pracy i wymaga dużo od piłkarzy, gdyż według niego, Liverpool musi się tym kierować. Ponadto ma ogromne wsparcie ze strony kibiców.
Komentarze (0)