Adam: Możemy powalczyć o trofea
Wpis na Wikipedii dotyczący Charliego Adama zapewnia każdy osobisty szczegół i statystykę szkockiego reprezentanta Liverpoolu. Natomiast ten Charliego Seniora, urodzonego w 1962 roku, obejmuje tylko trzy zdania.
Lista jego klubów to: St Johnstone, Brechin City, Dundee United, Partick Thistle, Forfar Athletic, Arbroath. Wskaźnik umiejętności byłego napastnika wyznacza fakt, iż Jim McLean, znany ze sprowadzania jedynie najlepszych piłkarzy, zrekrutował go z Dundee United.
Nie istnieje żadna dramatyczna opowieść o nieszczęściach związanych z tym, co zdarzyło się potem. Adam Senior pracował przez lata w barze i spędzał soboty na balkonach Dundee Dens Park, zamiast grać w piłkę.
Przez moment ścieżka kariery 7-milionowego zakupu Liverpoolu wyglądała złowieszczo podobnie, kiedy to wypożyczenia zaprowadziły go do Ross County i St Mirren w 2006 roku. To, co nastąpiło potem, może być materiałem na komediową książkę.
- Chcę wyciągnąć wnioski z błędów, które popełnił mój ojciec - powiedział Adam. - Wszystkiego, czego nie osiągnął w futbolu, chcę ja. Powiedziałem mu to. Nie było by mnie na boisku w koszulce Liverpoolu gdyby nie on i reszta rodziny; wszystkim ludziom, którzy wspierali mnie na tej drodze, wiele zawdzięczam.
I jaka to była droga. Jeśli to w rzeczywistości jest plan, Adam podąża dobrym szlakiem. Wielu w Szkocji wciąż patrzyło z niedowierzaniem, a teraz gracz, którego wyśmiewano w barwach Rangersów, stał się jednym z kluczowych transferów w Premier League tego lata.
Najczęściej spotykane sceptyczne podejście do Adama polega na przekonaniu, że zwiędnie on pod ciężarem oczekiwań na Merseyside. Potwierdza to jego nieudany czas w Rangersach, pomijana jest natomiast jego znakomita dyspozycja w niezbyt popularnym Blackpool.
Adam zdaje sobie sprawę, że wielu słynnych Szkotów błyszczało w Liverpoolu, ale przynajmniej nie musi martwić się o naśladowanie nikogo z numerem 26. Ta liczba, data urodzin jego syna, Jacka, jest tylko jedną rzeczą, która go odróżnia.
Zapytany o to, dlaczego ma mu się teraz powodzić, w przeciwieństwie do okresu w Rangersach, 25-latek odpowiada natychmiastowo. To także pstryczek w kierunku tych menedżerów na Ibrox, którzy nie doceniali jego talentu. "Ponieważ dostanę szansę, aby tutaj grać. To wszystko."
- Liverpool to ogromny klub, jeden z największych na świecie. Podróż do Azji przed sezonem otworzyła mi oczy, widok nie setek ludzi witających nas, a tysięcy. W Liverpoolu każdego dnia pojawia się presja. Trenowanie, gra i bycie w świetle, którego dostarcza klub takich rozmiarów. Jestem po prostu zachwycony tym, że otrzymałem szansę pokazania, iż jestem w stanie to udźwignąć.
Transfer mógł nastąpić w styczniu. Uparta odmowa Karla Oystona dotycząca sprzedaży Adama do Liverpoolu w ostatnich godzinach okienka transferowego sfrustrowała piłkarza, który z powodzeniem dopiął swego kilka miesięcy później.
- Byłem rozczarowany tamtego dnia, że umowa nie doszła do skutku. Ale jeśli spytać Iana Hollowaya albo kogokolwiek ze składu Blackpool, nie pozwoliłem, by to na mnie wpłynęło od pierwszego stycznia do końca sezonu. Pracowałem dalej, grałem by wygrywać i zbierać punkty dla Blackpool, upewniając się, że zainteresowanie Liveproolu nie zniknie.
Istnieje teoria, że Adam wiedział, iż skończy na Anfield, niezależnie od jego dyspozycji. Rzeczywistość jest inna, Charlie nie wiedział kompletnie, czy Kenny Dalglish wznowi próby pozyskania go oficjalną ofertą do początku lipca.
- Szczerze, żyłem miesiące w niepewności. Myślałem, że może uciekła mi szansa, jest tylu piłkarzy, po których Liverpool mógłby sięgnąć. Jeśli miałbym słaby okres, Liverpool mógłby po prostu przejść obok. Uważam się za szczęśliwca, bo nie zapomnieli o mnie i wrócili, by mnie pozyskać.
Jedyne doświadczenia Adama z Dalglishem to nagrania legendy Celtiku, Liverpoolu i Szkocji, zanim drużyny zmierzyły się na Anfield.
- Nie wiedziałem wiele na temat Kenny'ego. To było dla mnie trudne, ponieważ jest on poza grą już ładnych parę lat. To dla mnie wspaniałe, że mam szansę na przyjście tutaj i pracę z nim. Pozwala chłopakom grać, jest spokojny - to prawdziwy ludzki menedżer. Móc powiedzieć, że grałem pod wodzą legendy Kenny'ego Dalglisha to wielka rzecz - niewielu może to powiedzieć.
Adam to część sporych wydatków, jakie poczynił Dalglish w tym okienku. Remis z Sunderlandem w zeszłym okienku nie spełnił oczekiwań Liverpoolu, jednak panuje czysty optymizm w klubie, który nie zdobył żadnego trofeum przez zbyt długi czas, jak wskazuje na to jego status.
- Menedżer jest tutaj dlatego, że drużyna nie grała tak dobrze, jak Liverpool tego oczekuje jako klub. Właściciele zabezpieczają środki na to, czego chce menedżer i kibice. Sądzę, że pieniądze zostały wydane mądrze, na dobrych zawodników.
- Jeśli na początku sezonu odnotujemy kilka dobrych rezultatów, nigdy nie wiesz co może się wydarzyć. Nie ma jednak sensu, byśmy mówili, że chcemy zakończyć rozgrywki na tej, czy innej pozycji. Skończymy sezon tam, gdzie na to zasłużymy. Oczywiście, założyliśmy sobie kilka celów.
Co to oznacza? – Naprawdę wierzę, że mamy skład, który będzie w stanie walczyć z innymi drużynami. Chcemy wrócić do chwały zwycięstw – jesteśmy to winni kibicom Liverpoolu.
Po opuszczeniu Glasgow i udaniu się na wypożyczenie do Lancashire w lutym 2009 roku, zastanawianie się, ile bramek strzeli Adam w nowym sezonie, byłoby błędem.
- Chcę wygrywać trofea. Nie przeszedłbym do Liverpoolu jeśli nie myślałbym, że mogę tu odnosić sukcesy.
- Oglądałem Scotta Browna, który zaliczył swój 25 występ w barwach reprezentacji Szkocji w meczu z Danią. Również chciałbym zajść tak daleko, a nawet dalej, grać dla Szkocji tak często, jak jest to tylko możliwe.
Adam nie czuje strachu przed tymi, z którymi dzieli obecnie boisko treningowe. Najbardziej ujmującą rzeczą w nastawieniu Adama jest to, że pozostaje ono niezmienione.
- Kiedy podpisałem kontrakt, obawiałem się tego trochę, ale teraz jest dobrze. Są dla mnie teraz kolegami z drużyny i nie różnią się ode mnie. Wiem, że niektóre nazwiska to klasa światowa, ale wszyscy jesteśmy tu jednością – zawodnikami Liverpoolu, którzy chcą dla tego klubu jak najlepiej. Nie ma tu osób z wielkim mniemaniem o sobie.
Podczas gdy Charlie ma w pamięci swojego tatę, Ian Holloway także ma dla niego ogromne znaczenie. Adam i menedżer Blackpool nawiązali szczególną więź podczas pobytu Szkota na Bloomfield Road, a dzięki sukcesom zespołu, boss i ten piłkarz byli stawiani obok siebie. Przed odejściem Adama, Mandarynkom nie udało się zapewnić sobie miejsca, które zapewniłoby im utrzymanie w lidze.
- Wiele rozmawialiśmy – stwierdził. – Tych piłkarzy, którzy odeszli, nauczył fachu, a przed nim wciąż szansa zaprowadzenia Blackpool na szczyt. Chciałbym to zobaczyć.
- Jeśli grasz regularnie, to daje ci pewność siebie. Doświadczyłem tego u Iana Holloway'a. Mam dla niego ogromny szacunek i chciałbym myśleć, że spłaciłem choć część zaufania, którym mnie obdarzył. Mój transfer do Liverpoolu pokazuje, że jest wspaniałym menedżerem. Wszyscy piłkarze, którzy zostali sprzedani, wrócili do Premier League. Powinien być z tego zadowolony. I wiem, że ze mnie będzie.
Holloway nie jest jedynym. Adam może czerpać z tego satysfakcję.
Przy artykule pomogła redaktor Anieq
Komentarze (0)