KD: To nic personalnego
Kenny Dalglish przekonywał dziś, że zmniejszenie odległości do szczytu tabeli będzie jego jedynym priorytetem, kiedy Manchester United odwiedzi Anfield w najbliższą sobotę – jednocześnie zaprzeczył jakimkolwiek sugestiom o jego osobistej rywalizacji z Alexem Fergusonem.
Masa reporterów zjawiła się w czwartek w Melwood przed jednym z najlepszych meczy w terminarzu jakiejkolwiek ligi.
Dalglish zignorował jednak wszystkie pytania dotyczące rywalizacji pomiędzy nim a pochodzącym z Glasgow trenerem, który stanie po przeciwnej stronie.
Zamiast tego, trener Liverpoolu skupia się na zmniejszeniu 6-punktowego deficytu pomiędzy swoją drużyną, a czerwonymi z Manchesteru.
W wywiadzie dla oficjalnej strony klubu, boss powiedział:
- Mamy szansę zmniejszyć dystans do United i naszym obowiązkiem jest z niej skorzystać.
- Stanowią świetną drużynę, wielce utytułowany klub i wiemy, że to będzie ciężki mecz. Ale myślę, że podejdą do niego dokładnie w ten sam sposób.
- Nie mam indywidualnych porachunków z Fergie'm. To kluby piłkarskie grają. My już nie. Naprawdę nie możemy już w żaden sposób wpłynąć na grę, poza desygnowaniem składu oraz przygotowaniem go do gry.
- Bezpośrednia konfrontacja (między nim, a Fergusonem) – Nie mam pojęcia, co to jest i naprawdę nie ma to dla mnie większego znaczenia. Rywalizuję z nim, ponieważ gramy ze sobą w sobotę, ale poza tym, jak zawsze powtarzałem, jesteśmy jednostkami, każdy ma swoją rolę do odegrania.
- Nie jestem egoistyczny. Nie jestem tu po to, by kogoś przewyższać. Ten klub jest ważniejszy, niż ja i zawsze tak będzie. Sobotni wynik jest ważniejszy ze względu na to, jak będą czuły się po nim miliony innych ludzi, a nie ja. To nie jest mecz bokserki, tylko piłki nożnej.
- Są na pozycji, którą każdy chce zajmować i mam tu na myśli szczyt ligi. Nie można się z tym nie zgadzać, ponieważ samemu chce się tam znaleźć. Ustanowili standard, do którego się aspiruje lub próbuje przewyższyć i do nas należy podjęcie wyzwania.
Jedyną słabością okazaną przez Manchester United w tym okresie była ich niezdolność do powstrzymania drużyn przeciwnych od kreowania okazji bramkowych.
Zapytany, czy dodawało mu to otuchy wraz ze zbliżaniem się popołudniowego starcia, Dalglish odparł:
- Czynnikiem dodającym nam odwagi jest jakoś graczy, jakich tu mamy.
- Nie wydaje mi się, by cokolwiek w życiu było za darmo – musisz na to zasłużyć. Dlatego czujemy się komfortowo: ponieważ gracze, których mamy, mogą zapracować na swoją szansę. My tylko musimy patrzeć na siebie. Jeśli ktoś daje ci szansę poprzez wystawienie cię w meczu, musisz z niej skorzystać, ale należy wtedy wyjść na boisko wiedząc, że musimy stwarzać okazje.
Jeden z reporterów zasugerował, że starcie Liverpoolu z Manchesterem jest w Barclays Premier League meczem określającym całą ligę, ale Dalglish się z tym nie zgodził.
- Moim zdaniem ten mecz nie definiuje Premier League – odpowiedział.
- W Premier League gra masa interesujących klubów, poza meczami Manchesteru i Liverpoolu co tydzień rozgrywane są w niej wspaniałe spotkania.
- Myślę, że podważasz Premier League i jej znaczenie dla wielu milionów ludzi. Dla nas to ważna gra. Chcemy wyjść na boisko i dać z siebie wszystko, ale w swej okazałości, Premier League ma drużyny równie ważne, jak Manchester United i Liverpool.
Dalglish był także zapytany o fakt zmniejszenia ilości miejsc dla kibiców Manchesteru United na Anfield w tym sezonie.
- To nie ma nic wspólnego ze mną. Jeśli na trybunach zrobimy to, co na boisku, to i tak ich nie usłyszysz. Nie znam liczby przyjezdnych kibiców, czy została zredukowana i dlaczego. Nie powinniśmy się tym martwić – powiedział.
W międzyczasie, Szkot nie zdradził nic na temat tego, czy Steven Gerrard zacznie mecz w wyjściowej 11 po raz pierwszy od marca, biorąc pod uwagę kilka wejść z ławki od momentu zakończenia rehabilitacji.
Będziemy starać się tak bardzo, jak robiliśmy to dotychczas – powiedział Dalglish.
- To nie jest miejsce do przybliżania naszego składu na 2 dni przed meczem, ale jesteśmy zadowoleni z postępu, jakiego dokonał Steven, a sam zainteresowany jest zadowolony z opieki, jaką mu zaoferowano, w pewny i profesjonalny sposób.
- Będziemy to kontynuować i kiedy zdecydujemy, że jest nam potrzebny lub gotów do gry, będzie pierwszym, który odpowie na wezwanie. Nie będziemy po prostu siedzieć tutaj i mówić wam, jak wygląda nasza drużyna.
Komentarze (3)
bo później wynika z tego mała kompromitacja.