Thompson: Mecz roku
Dla Sir Alexa Fergusona nie ma ważniejszego meczu ligowego niż konfrontacja Machesteru United z Liverpoolem, co przy ogromnej ilości sukcesów tego menedżera idealnie pokazuje ogromną wagę dzisiejszych derbów.
To zawsze wielki mecz, dla wielu rywalizacja dwóch czerwonych klubów jest nawet ponad derbami miast, przeciwko Evertonowi czy Manchesterowi City. Bez względu czy są to trybuny Anfield, czy Old Trafford widać na nich wiele wrogości zakorzenionej bardzo głęboko, pytacie tylko czemu.
Ludzie przywołują jako argument "wojnę przemysłową" w końcówce XIX wieku, kiedy to budowa Kanału Manchesterskiego spowodowała stratę pracy wielu osób w Merseyside. Dla mnie jednak intensywność podczas tych meczy wynika z wspaniałych sukcesów obu klubów przez ostatnie pół wieku.
Wymieniali się tytułami mistrzów Anglii w latach 60. XX wieku i kiedy wspaniała drużyna Sir Matta Busby'ego z Bestem, Charltonem i Lawem ewoluowała w zdobywców Pucharu Europy, Bill Shankly budował fundamenty pod swoją niesamowitą ekipę. Kiedy United spadli z ligi w 1974 roku drużyna Liverpoolu, w której miałem przyjemność grać, zaczęła cieszyć się długą dominacją do 1990 roku.
Kiedy Ferguson został zatrudniony jego intencją było strącić Liverpool z tronu. Nikomu nie trzeba przypominać, że od tamtej pory zdominował angielski futbol.
W ostatnich latach rywalizacja jeszcze się pogłębiła. Każda wygrana z United daje ogromną radość fanom Liverpoolu, fani United śpiewają swoje anty liverpoolowskie przyśpiewki gdy grają ze Stoke City czy kimkolwiek innym.
W okresie podbojów na rynkach azjatyckich i propozycji indywidualnych umów telewizyjnych fakt wygrania przez United dziewiętnastego tytułu, którym wyprzedzili rekord Liverpoolu wywołał u mnie dreszcze, podobnie jak musiało się to stać z fanami United, Arsenalu i Evertonu, jako że miażdżyliśmy ich w latach 70. ubiegłego wieku. Fani Liverpoolu mogą chociaż użyć argumentu przewagi 5-3 w wygranych w Lidze Mistrzów.
Podtrzymuję więc opinię, że tak głęboko zakorzeniona rywalizacja wynika z niesamowitych sukcesów obu drużyn. Przy pięcioletnim planie aby Liverpool został europejską stolicą kultury nie sądzę by ktoś jeszcze słuchał piosenek o życiu w slumsach Liverpoolu. Nie wydaje mi się też abyście usłyszeli niesmaczne okrzyki nawiązujące do katastrofy w Monachium na Anfield. Oba kluby miały swoje tragedie i obecnie mają chyba do siebie za dużo respektu by przekraczać granicę aż do momentu, w którym rozchodzi się o ludzkie życie.
Chcę aby Liverpool pozostał klubem, pasją. Myślę, że wciąż tak są postrzegani, za przywiązanie to tradycji i swojej przynależności, bardziej niż Manchester, który jest kierowany obecnie jak spółka.
Dobrze dla nich. Wdarli się w rynek chiński oraz - co wywołuje złość w innych klubach angielskich - kiedy idzie o prawa telewizyjne, United i Liverpool trzymają w rękach wszystkie karty. Jeśli chcemy by Premier League pozostała najlepszą ligą na świecie nie możemy oddawać najlepszych graczy do Realu czy Barcelony. Giganci La Liga posiadają swoje prawa telewizyjne poza oceanem i powinniśmy ich pod tym względem dogonić.
Byłem na tournée Liverpoolu po Azji, gdzie "siła" United i Liverpoolu niesamowicie wyprzedza tą Realu i Barcelony, Arsenalu czy Chelsea. Mieliśmy 38 tysięcy widzów na treningu i to w momencie, w którym Liverpool od 21 lat nie wygrał tytułu.
To wszystko sprawia, że dzisiejsze spotkanie jest najważniejszym meczem na świecie, a angielska piłka musi na tym skorzystać tak bardzo, jak tylko się da.
Phil Thompson
Komentarze (0)