LFC: Suarez nie jest na sprzedaż
Rzecznik prasowy Liverpool Football Club poinformował, że klub nie ma zamiaru sprzedawać Luisa Suareza, znajdującego się pod ostrzałem krytyki. W poniedziałek bulwarowy dziennik brytyjski The Daily Mirror podał, że the Reds chcą oddać Urugwajczyka latem tego roku, jednak to mija się z prawdą.
Kariera 25-letniego zawodnika na Anfield stanęła pod znakiem zapytania po tym, jak nie uścisnął on ręki Patrice'a Evry przed sobotnim meczem z Manchesterem United na Old Trafford. Wywołał tą postawą powszechną krytykę, jak również sprowadził kolejne negatywne głosy na klub.
Suarez, który zanotował swój pierwszy występ od początku po odbyciu ośmiu meczów kary po tym, jak został uznany winnym znieważenia na tle rasowym Evry, złożył przeprosiny w niedzielę. Wkrótce potem dyrektor zarządzający Ian Ayre skrytykował publicznie napastnika i stwierdził, że wprowadził on w błąd klub, gdyż deklarowane intencje nie pociągnęły za sobą czynów i zawodnik the Reds nie uścisnął ręki francuskiego obrońcy podczas ceremonii przedmeczowej.
Menedżer Kenny Dalglish zgodził się, że Suarez postąpił słusznie przepraszając za swoje czyny, a także wyraził skruchę za swoje indywidualne zachowanie podczas wywiadu telewizyjnego po meczu.
Powszechne przekonanie mówi, że Suarez, Ayre oraz Dalglish wydali oświadczenia za sprawą właścicieli Liverpoolu, to znaczy Fenway Sports Group. Zdaniem włodarzy the Reds, powstały poważne szkody na globalnym wizerunku klubu po tym, jak artykuły o sobotnim wydarzeniu znalazły się na eksponowanej pozycji na stronach amerykańskiego dziennika The New York Times.
Zbiorowe przeprosiny Liverpoolu zostały przyjęte przez Manchester United i są postrzegane jako krok w kierunku całkowitego zakończenia brzydkiej sprawy.
Z drugiej strony, okazało się w poniedziałek, że sponsor na koszulkach, Standard Chartered, który zawarł kontrakt o wartości 80 mln funtów z klubem we wrześniu 2009 roku, odbył rozmowy z Liverpoolem na wysokim szczeblu w weekend. Przedmiotem troski partnera klubu są następstwa działań Suareza.
W krótkim oświadczeniu międzynarodowej sieci banków czytamy: - Byliśmy bardzo rozczarowani sobotnim incydentem i omówiliśmy nasze obawy z klubem.
Takie niezadowolenie w szeregach najważniejszego sponsora klubu musi stanowić poważne zaniepokojenie dla głównego właściciela Liverpoolu. Wyższy rangą przedstawiciel FSG, który pragnie zachować anonimowość, znalazł już szersze grono odbiorców po tym, jak zacytowano jego słowa: - Nikt nie jest ważniejszy od klubu. Przeprosiny były konieczne.
To, że John Henry i prezes Tom Werner poczuli potrzebę podjęcia działań po ostatniej fali krytyki, jaka spadła na Suareza, natychmiast postawiło pod znakiem zapytania jego przyszłość na Merseyside. Z informacji Liverpool ECHO wynika jednak, że klub nie chce sprzedać napastnika.
Choć nie do końca jeszcze wiadomo, czy Suarez spotka się z sankcjami klubu, oczekuje się, że Liverpool nie skreśli Urugwajczyka, lecz da mu szansę zrehabilitowania się za przykry epizod.
Exclusive by Phil Kirkbride
Komentarze (18)