SG: Spełnienie marzenia o Wembley
W rozmowie z Jamesem Pearcem, Steven Gerrard wyjaśnia, dlaczego gra w finale Pucharu Ligi na Wembley będzie spełnieniem jego dziecięcych marzeń o poprowadzeniu Liverpoolu w tak ważnym spotkaniu.
Stevenowi udało się spełnić wiele ze swoich dziecięcych marzeń. Dwa Puchary Anglii, dwa Puchary Ligi, zwycięstwo w rozgrywkach o Puchar UEFA czy trofeum Champions League - taka kolekcja mówi sama za siebie.
Cardiff, Dortmund i Istambuł były jednymi z najważniejszych przystanków w karierze kapitana the Reds.
Dzięki wielkiemu wkładowi Gerrarda, Millenium Stadium stało się drugim domem dla Liverpoolczyków. Finały rozgrywek pucharowych były rozgrywane w Walii pięciokrotnie, z czego aż cztery razy trofeum zgarniali the Reds.
Jednak mimo genialnego występu przeciwko West Hamowi w 2006 roku, Gerrardowi wciąż czegoś brakowało.
Nasz kapitan żałował, że świętowanie tych wielkich zwycięstw nie miało miejsca na innym obiekcie.
- Za każdym razem, gdy graliśmy w Cardiff w finale, myślałem "Gdyby tylko to było Wembley..." - powiedział Steven.
- Nie zrozum mnie źle, Millenium Stadium to bardzo dobre miejsce dla takich spotkań, atmosfera była wspaniała. Wolałbym jednak wygrywać te puchary na Wembley.
- Kiedy byłem małym chłopcem, marzyłem o grze w ważnych konfrontacjach na tej arenie. Już jako piłkarz, moim celem było poprowadzeniu Liverpoolu do wiktorii na Wembley.
Na szczęście, w niedzielnym finale Carling Cup Gerrard spełni swoje wielkie marzenie.
Oczywiście, Wembley nie jest miejscem obcym dla naszego kapitana. To właśnie na starym obiekcie Steven zadebiutował w 2000 roku w barwach narodowych, a od otwarcia nowej areny w 2007 także rozgrywa tam mecze międzynarodowe.
Jednak w ten weekend, Gerrard będzie miał pierwszą okazje na grę na Wembley w swoich barwach klubowych.
- Możliwość gry w finale na Wembley to dla mnie wielka sprawa.
- Występowałem tam wielokrotnie w koszulce reprezentacyjnej i mogę wszystkich zapewnić, ze jest to miejsce wyjątkowe.
- Wychodzisz na murawę i od razu uderza cię ogromna ilość widzów. To jest nowa arena, lecz atmosfera nie zmieniła się w porównaniu do starego Wembley.
W 1996 roku, gdy Liverpool po raz ostatni grał w finale Pucharu Ligi w stolicy, Steven wraz ze swoimi kolegami z drużyny juniorów pojechali dopingować pierwszy zespół.
- Działacze klubowi zabrali nas do Londynu wraz z takimi zawodnikami jak Steve Heighway, Hugh McAuley oraz Dave Shannon.
- Pomimo przegranej, cieszyłem się z możliwości bycia tam, doświadczenia niesamowitej atmosfery w naszym obozie.
- Byłem wielkim szczęściarzem, ponieważ obserwowałem z trybun Wembley również finał w 1995 roku, gdy genialny McManaman zapewnił nam trofeum.
- Oglądając tamte mecze, marzyłem o tym, żeby w przyszłości samemu móc walczyć tam, na boisku, w koszulce Liverpoolu.
- Finały pucharów na Wembley są niezapomnianymi przeżyciami. Wiem, że teraz w klubie wszyscy myślą tylko o niedzieli i nie mogą się doczekać już tego spotkania.
Fakt, iż Steven nie zdobył żadnego pucharu od 2006 roku i pamiętnego meczu z West Hamem, rodzi naturalną frustrację u kapitana the Reds.
Podczas rządów Tom Hicksa i George'a Gilletta, najgroźniejsi ligowi rywale Liverpoolu znacznie zwiększyli przewagę nad klubem z Merseyside.
Jednak po przejęciu sterów klubowych przez FSG i powrót Kenny'ego Dalglisha na stanowisko menedżera, Liverpool powoli zaczyna odnotowywać coraz lepsze wyniki.
Gerrard wierzy w to, że ewentualne zwycięstwo w niedzielę będzie początkiem nowej, wspaniałej ery the Reds, która nawiąże do dawnych sukcesów LFC.
- Sześć lat bez pucharów dla takiego klubu to bardzo zły wynik. Nadszedł najwyższy czas, aby przerwać tą passę.
- Wszyscy wiemy, że Liverpool przechodził ostatnio głęboki kryzys, ale nasza gra i atmosfera wokół zespołu znacznie się poprawiły w tamtym roku.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że zwycięstwo na Wembley byłoby dopiero początkiem naszej drogi. Nie wolno nam spocząć na laurach i zlekceważyć kolejnych rywali.
- Sukces w rozgrywkach o Puchar Ligi dałby nam pewność siebie, niezbędną do odnoszenia kolejnych triumfów.
- Tak samo było w 2001 roku. Wygraliśmy te rozgrywki, a potem nasza forma znacząco się poprawiła, dzięki czemu zdobyliśmy więcej pucharów. Takie momenty budują wielkie zespoły.
- Wygrana w niedzielę dałaby temu zespołowi możliwość świętowania ze swoimi fanami wielkiego osiągnięcia na wielkim Wembley. To zawsze powoduje, że piłkarze stają się żądni kolejnych sukcesów.
- Musimy jeszcze walczyć o Top4 w lidze. Poza tym, wciąż jesteśmy w grze o FA Cup. Zgarnięcie trofeum w niedzielę pozytywnie wpłynęłoby na naszą grę i znacznie zwiększyło szansę na zrealizowanie reszty celów.
W niedzielę, Gerrard zagra w swoim czwartym finale o Puchar Ligi. Po słodkich zwycięstwach w 2001 i 2003 roku przyszła gorycz porażki z Chelsea w 2005.
- Doświadczyłem już różnych uczuć jako piłkarz.
- Bramka samobójcza i przegrana z Chelsea spowodowały, że tamten dzień był jednym z najgorszych w mojej piłkarskiej karierze. Porażka w finale to okropna sprawa.
- Wygrałem już Puchar Ligi dwa razy, więc liczę na hat-trick po meczu z Cardiff. W tej chwili jest to moim najważniejszym celem.
- Zrobię wszystko, żebyśmy wrócili z tym trofeum do Liverpoolu - zakończył Gerrard.
Komentarze (1)