Adam: Podtrzymać passę na Wembley
Kiedy Charlie Adam wspomina swoją ostatnią wizytę na Wembley, od razu uśmiech pojawia się na twarzy Szkota. Blackpool prowadzone przez Iana Hollowaya, zanim rozpoczęło sezon 2009/10 miało za sobą mocno przeciętną kampanię zakończoną ledwie 16 lokatę w the Championship.
Następny sezon był jednak przełomowy i Mandarynki zagrały o awans do Premier League w barażowym finale z Cardiff City.
W obecności 82 tysięcy widzów Blackpool było górą zwyciężając 3-2 a Charlie popisał się fantastycznym trafieniem z rzutu wolnego w 13 minucie.
Późniejszy spadek Mandarynek z Premier League, po 13 bramkach i świetnej postawy Adama był nieunikniony, mimo dobrego początku sezonu.
Później pomocnik spełnił swe marzenia i za 8.5 mln funtów latem 2011 roku zameldował się w Liverpoolu.
Po 7.5 miesiącach spędzonych w klubie z Merseyside, Charlie znów będzie miał możliwość zagrania na Wembley a jego rywalem będzie ... Cardiff City.
- Tamten dzień był niesamowity - powiedział 26-letni pomocnik The Reds.
- Szczerze trzeba przyznać, że cały ówczesny sezon jest świetnym wspomnieniem. To były wyjątkowe chwile dla graczy Blackpool. Drużyna stanowiła monolit i miała wspaniałego menadżera.
- Cardiff to dobry zespół, ale wiedziałem, że wtedy zwycięzca może być tylko jeden. Graliśmy świetnie w tamtym sezonie i nikt nie mógł nam zabrać upragnionego awansu do Premier League.
Po tym, jak Charlie stał się ważną figurą w talii Dalglisha, Adam stara się zapomnieć o dobrych wspomnieniach z Wembley i skupić się na budowaniu nowej historii Liverpoolu.
- Kiedy podpisywałem kontrakt z Liverpoolem, powiedziałem, że przyszedłem tutaj, by wygrywać trofea. Ku mojej ogromnej radości okazja do podniesienia pucharu nadarzyła się już w moim pierwszym sezonie na Anfield.
- Ciężko pracowaliśmy, by znaleźć się na Wembley i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by wygrać z Cardiff.
- Oczekiwania są ogromne. Wszyscy wiedzą o niesamowitej historii Liverpoolu i tych wszystkich pucharach, które dumnie stoją w klubowej gablocie.
- Na początku bywało różnie, gdyż nowi piłkarze potrzebowali trochę czasu na aklimatyzację. Otrzymujemy wszyscy ogromne poparcie ze strony klubu, fanów, sztabu trenerskiego i chcemy im się zrewanżować za to wszystko w niedzielne popołudnie.
- Dopóki piłkarze, będą dawać z siebie 110% dla swoich kibiców, tak długo będą cieszyli się wsparciem z ich strony. Staramy się to robić w każdym tygodniu.
- Nie sądzę, byśmy mieli za sobą w tym sezonie dużo konfrontacji, po których mielibyśmy prawo opuścić głowę nisko w dół.
Adam z wielkim szacunkiem na każdym kroku wypowiada się o Dalglishu. Szkocki pomocnik jest niezwykle wdzięczny bossowi, za wielką wiarę, jaką cały czas w nim pokłada.
- Faktycznie, daje mi dużą pewność siebie. Ściągnął mnie tutaj i jestem mu coś winien, gdyż dał mi niepowtarzalną okazję reprezentowania, tak wielkiego klubu jak Liverpool.
- Wiem dokładnie o co chodzi trenerowi. Tutaj nie chodzi o Kenny'ego Dalglisha, tylko Liverpool zdobywający trofea. Zespół składa się z 25 piłkarzy i każdy może mieć wielki wkład w nasze dokonania.
- Stanowimy monolit, wszyscy wygrywamy i przegrywamy. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo dumny będzie Kenny, jeśli wrócimy w niedzielę z pucharem do Liverpoolu.
- Cardiff to dobry zespół, mający zawodników, potrafiących grać w piłkę.
- Kilku z nich gra w reprezentacji, mają ponadto niezłego menadżera.
- Spotkanie nie będzie dla nas łatwe, ale jeśli zagramy na swoim wysokim poziomie, to szanse na sukces będą spore.
- Atmosfera będzie z pewnością nie do opisania. Liverpool nie grał od 16 lat na Wembley, dlatego oczekiwania są ogromne.
- Dla Cardiff będzie to fantastyczny dzień. Chcą wygrać tak samo jak my i nie mają kompletnie nic do stracenia.
- Mamy w składzie doświadczonych piłkarzy, którzy nie raz grali o większą stawkę. W tym również upatrujemy swoją przewagę.
- Marzymy o zwycięstwie i damy z siebie wszystko, by nie zawieźć nikogo związanego z Liverpoolem.
Komentarze (0)