Kenny: To nie koniec!
Kenny Dalglish nie ukrywał swojej dumy po niedzielnym zwycięstwie w finale Carling Cup i zadeklarował: "To nie koniec!". The Reds wznieśli pierwsze trofeum po sześcioletniej przerwie, pokonując w dramatycznej serii rzutów karnych Cardiff City.
Walijski zespół jako pierwszy objął prowadzenie, gdy Joe Mason wykorzystał lukę w defensywie i pokonał strzałem po ziemi Pepe Reinę. Jednak po godzinie gry wynik meczu wyrównał Martin Skrtel.
Dirk Kuyt, który wszedł na boisko jako rezerwowy, w dogrywce zapewnił the Reds prowadzenie, ale na kilka minut przed końcowym gwizdkiem gola na 2:2 zdobył Ben Turner.
Jednakże Liverpool zdołał pokonać Bluebirds 3:2 w serii rzutów karnych, zapewniając sobie zdobycie Carling Cup.
Po meczu Dalglish nie szczędził pochwał pod adresem swoich zawodników i stwierdził, że zrobią oni wszystko co w ich mocy, aby osiągnąć kolejne sukcesy w pozostałej części sezonu.
- Jesteśmy zachwyceni wygraną. To był dla nas trudny mecz i myślę, że rywale znakomicie reprezentowali swój klub. Próbowali wszystkiego. Nawet w dogrywce, po golu Dirka, mimo ogromnego zmęczenia, atakowali wystarczająco zaciekle, by doprowadzić do wyrównania.
- Spotkanie musiało być w jakiś sposób rozstrzygnięte i wybór padł na rzuty karne. Żal nam Anthony'ego Gerrarda, który nie wykorzystał decydującej jedenastki, co oznaczało nasz sukces.
- Myślę, że każdy piłkarz współczuje osobie, której się to zdarzy, ale my jesteśmy jednocześnie zachwyceni zwycięstwem. Przez całe rozgrywki potwierdziliśmy, że zasłużyliśmy na puchar.
- Graliśmy dobrze, mieliśmy za sobą kilka naprawdę trudnych potyczek, a dziś przyszło nam mierzyć się z niewygodnym przeciwnikiem. Malky (Mackay) może być dumny z owoców swojej pracy, a ludzie w Cardiff z wysiłku, jaki ich piłkarze włożyli w ten mecz.
- My jesteśmy niezwykle zadowoleni z pierwszego od sześciu lat trofeum, był to dla nas wspaniały dzień. Będziemy kontynuować ciężką pracę i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi.
- Doszliśmy tu, gdzie teraz jesteśmy dzięki pracy każdego, nie tylko mojej - dodał Kenny - Właściciele, kibice, piłkarze, wszyscy dorzucili swoje trzy grosze. Im bliżej się trzymamy, tym silniejsi jesteśmy.
- Dziś zobaczyliśmy kulminację ciężkiej pracy niezliczonej liczby ludzi w klubie. Właściciel, dyrektor, piłkarz, konserwator zieleni, każdy usilnie pracował na to, aby Liverpool wykonał krok naprzód.
- Choć dziś wygraliśmy, to wcale nie jest koniec. Nie poprzestaniemy na tym, ponieważ wciąż chcemy być lepsi. Najlepszym sposobem jest teraz kontynuowanie tego, co wychodzi nam najlepiej, czyli pracy jako zespół.
Dalglish dokonał w czasie meczu trzech zmian, wprowadzając na boisko Jamiego Carraghera, Craiga Bellamy'ego i Dirka Kuyta.
Menedżer wierzy, że obecność tej trójki wpłynęła na rezultat udowadniając, że receptą na sukces jest wspólnota.
- Piłkarze, którzy nie zaczęli meczu w wyjściowej jedenastce mogą być nieco rozczarowani, jednak w największym stopniu dotknęło to Sebę (Coatesa) i Flanno (Jona Flanagana). Obaj nie zmieścili się w składzie, a Jack Robinson jest kontuzjowany.
- Przykro ci z powodu każdego, kto nie znajduje się na boisku, jednak kiedy siedzisz na ławce rezerwowych, zawsze istnieje szansa na udział w grze i danie czegoś z siebie. Dokonali tego zawodnicy, których wprowadziliśmy do gry, Carra, Dirk i Bellers.
- Ważne jest, że chociaż czuli się zawiedzeni faktem, że nie rozpoczęli spotkania od pierwszego gwizdka, teraz już o tym nie pamiętają.
Dziennikarze pytali także Dalglisha o opinie na temat występu Stewarta Downinga, wybranego najlepszym piłkarzem finału.
- Wspaniale, że Stewart otrzymał nagrodę za swój występ, jednak najważniejsze jest zwycięstwo. Nie musimy siadać i przypatrywać się każdemu zawodnikowi z osobna.
- Przed tym sezonem dołączyło do nas kilku nowych graczy i zdobycie trofeum tak szybko sprawia, że mogą być dumni ze swoich osiągnięć.
Zwycięstwo nad Cardiff oznaczało zdobycie Pucharu Ligi po raz ósmy w historii, co jest rekordowym osiągnięciem.
Ostatnie trofeum the Reds zdobyli w podobnych okolicznościach, pokonując w finale FA Cup na Millenium Stadium West Ham United.
Teraz Liverpool wciąż liczy się w walce o kolejny krajowy puchar i Dalglish jest pewien, że fani nie będą musieli czekać następne sześć lat!
- Wygraliśmy, będziemy się z tego cieszyć i doskonale wiemy, ile radości mają z tego powodu kibice. To daje nam motywację by powtórzyć ten sukces.
- Jedynym powodem, dla którego dzisiaj tu jesteśmy jest wkład każdego piłkarza. Kiedy działamy jako grupa, automatycznie wzrastają nasze szanse na wygraną.
- Pracowaliśmy naprawdę ciężko, a nasi zawodnicy są po prosto dobrzy.
- Po meczach reprezentacji wrócimy do pracy i zobaczymy czy uda nam się ruszyć z pozycji, jaką sobie dziś zapewniliśmy.
- Nie sądzę aby ktokolwiek zdobywając puchar - kontynuował Dalglish - niezależnie od tego czy było to na Wembley, Millenium Stadium czy jakimkolwiek innym obiekcie, powiedział, że nie sprawił mu on radości. Jeśli dostajesz coś z czego się cieszysz, chcesz więcej.
Dalglish od pierwszego meczu rozgrywek z Exeter City utrzymywał, że Liverpool będzie chciał walczyć do samego końca.
Na każde kolejne spotkanie Szkot desygnował silne jedenastki i powtarzał "Wszystkich traktujemy poważnie".
- W poszczególnych rundach dokonywaliśmy wielu zmian. Myślę, że każdy piłkarz, poza Fabio Aurelio, miał szansę zagrać. Doni nie mógł wziąć udziału w żadnym meczu, ponieważ w bramce stał Pepe Reina.
- Od samego początku, kiedy pojechaliśmy do Exeter mówiliśmy, że traktujemy rozgrywki Carling Cup z szacunkiem. W ten sposób okazywaliśmy respekt wobec własnego klubu. Nie chcemy wychodzić na boisko i przegrywać.
- Jeśli gramy, nie ma innej możliwości niż próba wyjścia z pojedynku zwycięsko.
Dalglish wspomniał także o kibicach, którzy przybyli na Wembley i stworzyli atmosferę, jaka na długo pozostanie w pamięci osób mających możliwość oglądania finału z trybun.
Menedżer przyznał, że wspaniale było odwdzięczyć się fanom, którzy nieustannie wspierali swój zespół.
- Kibice byli niewiarygodni. Cieszyli się na ten mecz, liczyli na dobry wynik i otrzymali swoją nagrodę.
- Wsparcie jakim nas dziś obdarzono było fantastyczne, a kibice Cardiff również odegrali w tym niemałą rolę. Przyjemniej było oglądać to spotkanie i towarzyszyła mu znakomita atmosfera.
- To wiele znaczy dla ludzi i o to chodzi naszemu klubowi - dodał Kenny - Robimy wszystko, aby ich uszczęśliwić.
- Dziś nam się to udało. Mam nadzieję, że zrekompensowaliśmy w ten sposób dni, w których nie byliśmy w stanie sprawić naszym kibicom radości.
Komentarze (6)
Wielki szacunek Olka:)