Clarke: Skład jest żądny sukcesów
Steve Clarke wierzy, że determinacja Liverpoolu do zdobycia Carling Cup udowadnia, jak obecny skład jest żądny sukcesów. Szkot stwierdził to na podstawie obserwacji the Reds przezwyciężających wyzwania stawiane w takich miejscach, jak Stoke czy Chelsea by sięgnąć finału – żeby nie zapomnieć o dwumeczu z Manchesterem City.
Zawodnicy wykonali ostatni krok do chwały w niedzielę, i Clarke wierzy, że obecny skład potrafi sprawić, że takie dni będą zdarzały się częściej.
- Zwycięstwo było dobre dla klubu, to przede wszystkim – powiedział serwisowi Liverpoolfc.tv. – To także dobra rzecz dla zawodników, bo próbujemy tutaj rozwinąć coś na przyszłość.
- Jeżeli ludzie myślą, że rzuca to dobre światło na moją osobę, to świetnie ale uważam, że dotyczy to szerszej grupy osób, w tym zawodników i ich pragnienia by odnieść sukces.
Dla Szkota zdobywanie trofeów nie jest nowością. Pod koniec jego kariery piłkarskiej „zgarnął” FA Cup, League Cup oraz Puchar Zdobywców Pucharów UEFA z Chelsea.
Po tych sukcesach rozpoczął pracę jako asystent trenerów w Newcastle i West Ham.
Jednak najbardziej obfitującym w sukcesy był okres spędzony jako współpracownik Jose Mourinho na Stamford Bridge, gdzie był członkiem zespołu, który zdobył dwa tytuły mistrza kraju, FA Cup oraz dwukrotnie League Cup.
- Przyszedłem do nowego klubu – stwierdził Clarke. – Jestem tutaj nieco ponad rok i już mogę się cieszyć z trofeum, to dobre osiągniecie. Mecz był widowiskiem dla widzów. Ja natomiast byłem nieco nerwowy siedząc na ławce.
- Kiedy dochodzi do rzutów karnych, zawodnicy sami wiedzą, którzy z nich chcą je wykonywać, a którzy woleliby tego nie robić. To ich decyzja, nie zespołu trenerskiego. Na tym etapie to kwestia pewności siebie i wiary, że potrafisz przed tak wielką publicznością wpakować piłkę do siatki. Szczęśliwie udało się to trzykrotnie – dodał trener.
Nawet jednak po tak radosnym triumfie, Clarke nadal zachowuje chłodne spojrzenie na to, jak przebiegał mecz.
- Sądzę, że graliśmy okay. Nie było łatwo, ciążyła nas wielka presja. Wreszcie wysunęliśmy się na prowadzenie ale w ostatnich sześciu, może siedmiu minutach przestaliśmy grać, co pozwoliło Cardiff ponownie wyrównać. Trzeba im to przyznać – nie poddali się nawet na moment – chwali przeciwnika Szkot.
- Rzuty karne to loteria. Pokazaliśmy jednak charakter i opanowanie i zdobyliśmy puchar, a to jest najważniejsze – zakończył asystent Dalglisha.
Komentarze (1)