KD: Trykoty ważne tak jak punkty
Kenny Dalglish stanął w obronie swoich dotychczasowych wyników w Liverpoolu, twierdząc, że nie powinien być oceniany wyłącznie po pozycji klubu w tabeli i dodał, że nowa umowa na stroje jest równie istotna jak zwycięstwa.
Pomimo tego, że udało mu się wygrać z Liverpoolem pierwsze trofeum od sześciu lat, przed zbliżającym się meczem derbowym jest więc pytań i wątpliwości niż kiedykolwiek od czasu jego powrotu na Anfield 14 miesięcy temu. Liverpool wygrał dwa z ostatnich 11 ligowych meczów i jeżeli przegra z Evertonem, znajdzie się w tabeli pod drużyną Davida Moyesa.
Dalglish, którego maksymą, podczas jego pierwszego pobytu na Anfield, było zdanie „Jeśli jesteś pierwszy - jesteś zwycięzcą. Jeśli jesteś drugi - jesteś nikim.”, uważa, że powinien być oceniany za to co zrobił zarówno na boisku, jak i poza nim. Jego celem, było przywrócenie starych wartości na Anfield.
- Klub jest teraz w położeniu, w którym niegdyś się znajdował, jeden gra dla drugiego, wszyscy są tu dla innych. Można w różny sposób oceniać sezon, ale najlepszy sposób to ocenić progres, jakiego dokonał klub na jego przekroju. Myślę, że ma mały związek z tym ile punktów się zdobywa i ile trofeów.
- Oceniać powinno się po tym jakie postępy poczynił klub i w jakim znajduje się miejscu, patrząc od drużyny dzieci do pierwszego zespołu. Szczególnie poza boiskiem, klub jest silniejszy niż jakiś czas temu. Zobacz sam jak wiele pieniędzy zarabiamy na sponsorach i nowej umowie dotyczącej trykotów.
- Popatrz na akademię i zobacz o ile jest lepsza. Rozejrzyj się dookoła i zobacz, że ludzie w Melwood mają uśmiechnięte twarze. Zespół jest silniejszy niż rok temu. Co jeszcze można poprawić, oprócz ilości punktów?
W środę Moyes będzie świętował swoją dekadę na Goodison Park. Gdy przyszło do analizy jego wyników przeciwko Liverpoolowi, bardzo żałował tego, że nie wygrał jeszcze na Anfield i tego, że pomimo, że jego zespół gra na podobnym poziomie, drużyna nigdy nie była w stanie przewyższyć sąsiadów zza miedzy. Nawet gdy Everton kończył sezon w 2005 roku wyżej nad Liverpoolem, to zespół z Anfield zdobywał puchar Ligi Mistrzów.
- Przez ostatnie lata byliśmy w podobnej sytuacji, jednak nie potrafiliśmy ich w żaden sposób dogonić – powiedział Moyes.
- Może pewnego dnia będziemy rywalizować jak równy z równym. Nie chcę mówić, że pieniądze ogrywają tu główną rolę, bo znaczyłoby to, że najbogatszy zespół zawsze wygrywa. Zawsze miałem nadzieję, że będziemy potrafili z tym walczyć.
Jednak po zwycięstwach nad Manchesterem City, Chelsea i Tottenhamem wydaje się, że nie będzie to taki „ciężki sezon” jak to przewidywał Moyes kilka miesięcy temu.
- Za tydzień lub dwa będę w stanie powiedzieć wam, czy spełniliśmy nasze oczekiwania, czy też nie. Sześć miesięcy temu powiedziałem, że nie chciałbym oglądać tego Evertonu; graliśmy niezbyt dobrze i osiągaliśmy kiepskie wyniki. Jednak poprawiliśmy się, sprowadziliśmy piłkarzy, wzięliśmy się w garść i przestaliśmy użalać się nad sobą.
- Gdybyś powiedział mi, że wygramy te trzy mecze i zremisujemy z Wigan i QPR, to podszedłbym do tego sceptycznie, ale pokazaliśmy, że wracamy na właściwe tory i mam nadzieję, że potrwa to dłużej niż przez miesiąc.
Komentarze (8)
Kenny ale jesteś odpowiedzialny głownie za grę zespołu, a nie sukcesy marketingowe,bo to przecież głównie zasługa właścicieli.
Nie rozumiem tej wypowiedzi.