Reina: Stevie jest inspiracją
Z uśmiechem na ustach bramkarz Liverpoolu przyznał, że kapitan drużyny taki, jak Steven Gerrard jest inspiracją dla wszystkich kolegów z boiska. Pepe zachował wczoraj wieczorem czyste konto, a Steven zapewnił derbowe zwycięstwo hat-trickiem.
Pomocnik był wczoraj natchniony atmosferą meczową oraz jubileuszem, czterechsetnym meczem w Premier League. Uczcił to pierwszym hat-trickiem strzelonym sąsiadom zza miedzy w meczach ligowych od słynnego wyczynu Rusha w 1982 roku.
– Stevie zawsze jest dla nas kluczowym zawodnikiem – powiedział w tunelu, tuż po mecze Reina – Jest inspiracją zarówno na, jak i poza boiskiem. Tym meczem pokazał, że znów jest w pełni sprawny i wraca do wielkiej formy.
– Wszyscy uwielbiamy grać przeciwko Evertonowi, to zawsze wyjątkowe spotkania. Dla chłopaków stąd, jak Gerro, Carra i Jay, znaczą one ogromnie wiele. Wszyscy pozostali zawodnicy też uświadamiają sobie, jak ważny to mecz.
Pierwszy cios Gerrard zadał w 36. minucie, kiedy idealnie wyważonym wykończeniem lewą nogą złapał Tima Howarda z dala od swojego posterunku po tym, jak Amerykanin wybronił uderzenie Kelly’ego.
Po przerwie numer 8. Liverpoolu przemknął wraz z Luisem Suarezem za szyki obronne Evertonu i z bliskiej odległości odpalił rakietę pod poprzeczkę rywali. Trzecia bramka to już doliczony czas gry i altruistyczne zachowanie El Pistolero, który wystawił piłkę na piąty metr kapitanowi, aby mógł skompletować hat-tricka.
Wkład Urugwajczyka w zwycięstwo nie uszedł uwadze Pepe Reiny:
– Szacunek dla Stevena, bo był naprawdę wspaniały. Znów był w swoim najlepszym nastroju i w pełni zasłużył na hat-tricka. Trzeba jednak wspomnieć Luisa Suareza, zwłaszcza za akcję prowadzącą do trzeciej bramki.
– Czasami, kiedy napastnik nie trafia zbyt często, zaczyna być nieco samolubny, chce strzelić za wszelką cenę. On zachował się kompletnie niesamolubnie i dzięki temu zdobyliśmy kolejną bramkę.
Końcowy rezultat był zakończeniem dwóch, jakże różnych serii. Liverpool odetchnął z ulgą po trzech ligowych porażkach z rzędu, natomiast The Blues odnieśli pierwszą porażkę od 9 kolejek.
Reina jest przekonany, że Czerwoni w pełni zasłużyli na tak przekonujące zwycięstwo.
– Jestem bardzo szczęśliwy. Derby to zawsze derby i zwycięstwo w nich znaczy coś więcej, niż tylko trzy punkty, zwłaszcza dla mieszkańców miasta, kibiców.
– Zagraliśmy na naprawdę wysokim poziomie i po prostu należały nam się te punkty.
–Według mnie zagraliśmy bardzo dobrze. Kontrolowaliśmy przebieg meczu, nie straciliśmy gola i zasłużyliśmy na wygraną.
Pamiętając, że wtorkowe spotkanie było odrabianym, teraz Liverpool ma tyle rozegranych meczów, co cała stawka w Premier League. Obecnie The Reds tracą 10 punktów do czwartego Arsenalu Londyn z również dziesięcioma meczami do końca rozgrywek.
– To trudne – kontynuuje Reina – Musimy być realistami, ale jednocześnie walczyć do samego końca, dopóki awans do TOP 4 jest matematycznie możliwe. Ten zespół ma bardzo mocny charakter i się nie poddamy, to na pewno.
Następny w rozkładzie jazdy Liverpool FC jest ćwierćfinał Pucharu Anglii na Anfield przeciwko Stoke City.
Zwycięstwo będzie oznaczać kolejną podróż na Wembley w kwietniu, jako że w tych rozgrywkach już półfinały rozgrywane są na narodowym stadionie Anglików. Nasz bramkarz nie ukrywa, że powrót na obiekt, gdzie nieco ponad dwa tygodnie temu cieszył się z trofeum jest jego kolejnym celem.
– Będziemy podchodzić do każdego meczu po kolei. W niedzielę mamy jeszcze ważniejszy mecz ze Stoke, który może przybliżyć nas do kolejnego trofeum, a tego chcą wszyscy w tym klubie.
– To dla nas tak, jakbyśmy grali już w finale. To szansa, aby powrócić na Wembley i zwycięstwo uradowałoby wszystkich bez wyjątku w szatni.
– Wszyscy już doświadczyliśmy w tym sezonie, jak to jest zagrać na Wembley i byłoby czymś bardzo, bardzo wyjątkowym móc tam wrócić.
Komentarze (4)