Phil Neal: Apetyt rośnie
Phil Neal przewiduje, że półfinał Pucharu Anglii między z Evertonem będzie piłkarską ucztą i jednocześnie wierzy, że głód kolejnych sukcesów wśród graczy Liverpoolu przechyli szalę zwycięstwa na stronę the Reds.
The Reds i the Blues zmierzą się na Wembley 14 kwietnia a stawką będzie finał Pucharu Anglii.
Zespół Kenny'ego Dalglisha zdążył już w tym sezonie wywalczyć jedno trofeum a najbardziej utytułowany zawodnik w historii klubu twierdzi, że pragnienie zdobywania kolejnych pucharów będzie dla zawodników dodatkową motywacją.
- To będzie coś wyjątkowego - powiedział Neal.
- Dla niektórych to będą najważniejsze derby w karierze.
- Liverpool wygrał ostatnio na Wembley i będzie chciał to powtórzyć w meczu z lokalnym rywalem.
- Zdarzało mi się przegrywać w półfinałach. Dla mnie zajść tak daleko i odpaść nie mając okazji powalczyć o puchar to gorsze uczucie od porażki w finale.
Liverpool w tym sezonie dwukrotnie pokonał Everton w lidze. Po bramkach Carrolla i Suareza zwyciężył w październiku 2:0 na Goodison Park a historyczny hat-trick Stevena Gerrarda zapewnił the Reds 3 punkty zaledwie kilka tygodni temu.
Neal nie uważa jednak, że te wyniki będą miały wpływ na postawę czerwonych w półfinale.
- Zmierzymy się z Evertonem po niedawnym zwycięstwie z nimi 3:0 - powiedział.
- Steven strzelał w odpowiednich momentach, akurat wtedy gdy zdawało sie, że Everton zaczyna zyskiwać przewagę.
- Ligowy dublet to przewaga o ile nie wychodzisz na mecz myśląc, że jest już wygrany - ale to się nie zdarzy, zarówno Kenny jak i piłkarze zdają sobie z tego sprawę.
- Solidna obrona i może bramka strzelona przez gracza nie zdobywającego goli regularnie, mogą być kluczem do kolejnego zwycięstwa. Albo to albo kolejny hat-trick Stevena Gerrarda.
Neal miał w przeszłości okazję zmierzyć się z Evertonem w półfinale Pucharu Anglii.
Legendarny obrońca, który wystąpił 650 razy w barwach the Reds zdobył bramkę w wygranym 3:0, powtórzonym meczu półfinałowym w 1977 roku. Przeciwko the Blues zagrał również w finale Pucharu Ligi na Wembley w 1984 roku.
Liverpool potrzebował powtórki spotkania na Maine Road żeby awansować do finału, ale to starcie klubów z Liverpoolu na Wembley pozostaje jednym z najsłodszych momentów kariery Neala.
- Szczególnie dobrze pamiętam mecz z 1984 roku, gdy oba kluby z Merseyside zagrały ze sobą na Wembley. Szczególnie w pamięci utkwił mi fakt, że kibice obu zespołów nie byli podzieleni na sektory - wszyscy siedzieli razem, to było coś wspaniałego.
- Na koniec pierwszego meczu wymieniłem się koszulkami z Johnem Baileyem. Czekała nas powtórka meczu na stadionie Man City. Graeme Souness po mojej akcji zdobył tam bramkę, dzięki której zdobyliśmy puchar.
- To cudowne wspomnienie, ciągle trzymam na pamiątkę pomeczową fotografię obu zespołów.
- Czerwoni i niebiescy fani siedzieli obok siebie, przez co atmosfera była niesamowita. Choć mecz zakończył się remisem, nigdy go nie zapomnę.
- Pomyśleliśmy, że możemy pojechać na Wembley i wspólnie reprezentować to wspaniałe miasto - i to właśnie zrobiliśmy.
Komentarze (0)