McDermott: Andy odniesie sukces
Ostatnim razem, gdy Liverpool wystąpił na St James' Park, został sterroryzowany przez Andy'ego Carrolla. Napastnik przypieczętował swój występ bramką, ustalając tym samym wynik meczu na 3:1 dla Newcastle.
To był grudzień 2010 roku - zaledwie kilka tygodni później, ostatniego dnia okienka transferowego, bohater Gallowgate przeniósł się na Anfield za rekordowe 35 milionów funtów.
14 miesięcy później urodzony w Gateshead Carroll powraca - teraz już na Sports Direct Arena - po raz pierwszy jako zawodnik przeciwnej drużyny.
Kibicom Liverpoolu nie dane było jednak oglądać w wykonaniu swojego napastnika zbyt wielu występów zbliżonych poziomem do tamtego pojedynku.
Kontuzje i braki kondycyjne sprawiły, że początki jego kariery na Anfield były dalekie od wymarzonych. Przy ośmiu bramkach zdobytych w 47 występach ciężko mówić, że ten transfer się Liverpoolowi spłaca a sama metka z ceną wydaje się ciążyć Carrollowi.
Niektórzy już spisali Andy'ego na straty, ale Terry McDermott uważa, że jego krytycy pospieszyli się z oceną.
Legenda Liverpoolu wie dokładnie na co stać 23-latka. W 2006 roku był asystentem menadżera, gdy Carroll przebijał się do składu Newcastle. McDermott jest przekonany, że jeśli Andy dostanie więcej czasu to spłaci kredyt zaufania jakim został obdarzony przez Kenny'ego Dalglisha.
- W moich oczach Andy Carroll jest świetnym snajperem - powiedział McDermott.
- Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego jak dobry on jest. Pracowałem z nim w Newcastle i pokazał, że ma talent. Potrafi rozerwać na strzępy każdą defensywę.
- W Liverpoolu jak do tej pory ma tylko przebłyski, ale nie mam wątpliwości, że jeszcze będą tam mieli z niego pożytek. Jest zbyt dobry, żeby było inaczej.
- W wielu meczach, w których wystąpił brakowało mu szczęścia, trafiał w obramowania bramki lub był powstrzymywany przez niewiarygodne obrony bramkarzy.
- Gdy otrzyma czas i wystąpi w kilku meczach z rzędu, nabierze takiego rozpędu, że nikt nie powstrzyma go przed zdobywaniem bramek.
- Kenny wie na co stać Andy'ego i będzie na niego stawiał. Wydobędzie z niego to co najlepsze. Minął dopiero rok odkąd Andy przybył do Liverpoolu i wciąż nie minął okres aklimatyzacji.
McDermott mówi o rzeczach, które zna z własnego doświadczenia. Po tym jak przeszedł do Liverpoolu z Newcastle w 1974 roku, urodzony w Kirkby pomocnik miał ogromne problemy z pokazaniem swojego potencjału na Anfield.
W pewnym momencie brał nawet pod uwagę możliwość opuszczenie klubu, ale Bob Paisley przekonał go by został. W sezonie 1976/77 jego kariera rozkwitła na nowo.
- Trzeba czasu na zaznajomienie się z nowym klubem - powiedział trzykrotny zdobywca Pucharu Europy.
- Mi dwa lata zajęło znalezienie swojego miejsca w Liverpoolu, podobnie było z Rayem Kennedym. Musisz zrozumieć filozofię klubu i jak masz grać by sprostać oczekiwaniom.
- Po 18 miesiącach w Liverpoolu grałem w rezerwach i chciałem odejść. Bob Paisley powiedział mi, że chce żebym został, więc spróbowałem.
- Nie chciałem dopuścić by mój pobyt na Anfield okazał się porażką i podobnie jest z Andym. Jest zbyt dobry by mu się nie udało. Wciąż próbuje się tu zadomowić, ale jestem przekonany, że w następnym sezonie zobaczymy na co go stać.
Carroll swego czasu trafił na nagłówki gazet ze złych powodów a były selekcjoner reprezentacji Anglii, Fabio Capello, zakwestionował jego styl życia, jednak McDermott twierdzi, że obraz napastnika jaki przedstawiły media był daleki od rzeczywistości.
- Andy został okrzyknięty alkoholikiem. Gdy byłem piłkarzem też mnie to spotkało - powiedział.
- Pewnie, że lubiłem piwo, ale priorytetem zawsze była dla mnie gra dla Liverpoolu i zdobywanie kolejnych trofeów.
- Dzisiaj piłkarzom nie jest łatwo, gdyż od małego każdy żyje we własnym akwarium.
- Andy to wielki chłopak i nigdy nie uda mu się przemknąć między ludźmi tak, żeby pozostał anonimowy.
- Ludzie robią wielką aferę gdy tylko uda im się spotkać jakiegoś piłkarza, ale Andy jest profesjonalistą skupionym na futbolu. Znam go dość dobrze, jest jednym z najmilszych ludzi, jakich możesz spotkać.
Fani Newcastle podczas ich wizyty na Anfield w grudniu, gdy Liverpool pokonał ich zespół 3:1, nie szczędzili kąśliwych uwag pod adresem Carrolla. W niedzielę napastnika czeka kolejne gorące powitanie.
McDermott uważa jednak, że Andy może powrócić na północny wschód Anglii z wysoko podniesioną głową.
- Andy nie powinien być ostro krytykowany - powiedział.
- To tamtejszy chłopak, wychował się jako fan Newcastle i kochał grać dla tego klubu.
- Nie zażądał pozwolenia na transfer. Klub otrzymał za niego olbrzymią ofertę i zdecydował się ją przyjąć.
- Andy nic nie mógł na to poradzić.
- Kiedy tylko ma okazję wraca tam by spotkać się z rodziną i przyjaciółmi i nie w tym nic złego. Wiele zrobił dla Newcastle a gdy odszedł klub otrzymał w zamian pokaźny zastrzyk gotówki.
Pieniądze te mądrze zostały zainwestowane i zespół prowadzony przez Alana Pardew zaskakuje wszystkich swoją formą w tym sezonie.
Zajmujące szóste miejsce Newcastle, z ośmioma punktami przewagi nad Liverpoolem, w niedzielę podejmie zespół z Anfield po zwycięstwach nad Norwich i West Bromem.
McDermott dwukrotnie miał okazję pracować na St James' Park, raz jako piłkarz a następnie jako asystent trenera, włączajac w to krótki epizod u boku Dalglisha.
- Oczywiście jestem fanem Liverpoolu, ale Newcastle również jest bliskie mojemu sercu - powiedział.
- Alan Pardew wykonał fantastyczną pracę, brakuje mi słów żeby go chwalić.
- Nawet on nie mógł jednak podejrzewać przed sezonem, że będą na miejscu, które zajmują obecnie.
- Jego zespół gra dobrą piłkę i ciężko ich pokonać. Dobrze zainwestował posiadane fundusze w takich graczy jak Demba Ba, Papiss Cisse, Yohan Cabaye czy Hatem Ben Arfa.
- Jeśli Liverpool zagra tak jak potrafi, mogą w niedzielę wygrać, ale forma Newcastle na własnym boisku w tym sezonie jest bardzo dobra. Lubię zakłady, ale nie zamierzam obstawiać wyniku tego meczu.
- Pojedynek będzie wyrównany.
McDermott wypowiedział się również na temat obecnej krytyki pod adresem Kenny'ego Dalglisha, Menadżer Liverpoolu znalazł się na linii ognia po tym, jak jego zespól zanotował pięć porażek w ostatnich sześciu ligowych występach.
McDermott uważa jednak, że Dalglish jest właściwą osobą do przywrócenia klubowi dawnej chwały.
- To niedorzeczne co ludzie mówią o pozycji menadżera - powiedział.
- Nie tak dawno Arsene Wenger musiał się użerać z takimi krzykaczami. Wtedy chcieli się go jak najszybciej pozbyć a teraz nagle Wenger stał się najlepszą rzeczą od czasu wynalezienia krojonego chleba. To jest piłka nożna, fani są niecierpliwi, media szukają sensacji i próbują utrudnić życie trenerom na wszelkie możliwe sposoby.
- Kenny jest wystarczająco silny silny i mądry. Spłynie to po nim jak po kaczce.
- Odkąd przyszedł do klubu był powiewem świeżego powietrza. Wystarczy spojrzeć gdzie Liverpool był gdy przejmował stanowisko.
- Ma teraz złą serię, ale Kenny będzie umiał to naprawić.
- Nie jest to najbardziej udany sezon w lidze, gdyż wszyscy liczyli na zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów, jednak Liverpool nie był wystarczająco konsekwentny.
- Wygrali jednak Carling Cup i wciąż liczą sie w walce o Puchar Anglii.
- Liverpool startował w tym sezonie w trzech różnych zawodach. Jeśli w dwóch z nich zwycięży, nie będzie to taki zły sezon.
Komentarze (5)
Chyba grając w FIFE albo PESa...
Dlaczego nie lubimy Andy'ego Carrolla?
może ktoś z was na to wpadnie