Dalglish: Jesteśmy sfrustrowani
Kenny Dalglish przyznał, że było to popołudnie pełne frustracji dla Liverpoolu, jako iż The Reds przegrali 2-0 z Newcastle United w niedzielę. Dwie bramki Papissa Cisse zapewniły trzy punkty drużynie gospodarzy, a Czerwoni doznali kolejnego rozczarowania, kiedy to Pepe Reina pod koniec meczu został ukarany czerwoną kartką po starciu z Jamesem Perchem.
We wcześniejszych momentach meczu, gdy na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis, Liverpool miał duże pretensje o niepodyktowanie rzutu karnego w sytuacji, gdy strzał Andy'ego Carrolla został zablokowany ramieniem Danny'ego Simpsona.
- Zaczęliśmy całkiem dobrze, wyglądaliśmy dość groźnie, ale wszystko skończyło się wielką frustracją i rozczarowaniem - powiedział Dalglish na pomeczowej konferencji prasowej.
- Myślę, że ta frustracja i rozczarowanie zostały już pokazane przez Pepe, który otrzymał zasłużoną czerwoną kartkę oraz w momencie, gdy Andy Carroll zszedł z boiska i udał się od razu do szatni, ponieważ był rozczarowany ze sposobu, w jaki potoczyło się to spotkanie - niekoniecznie względem niego, ale całego zespołu. Frustracja sprowadziła go od razu do szatni.
- Nie mamy problemu z ludźmi, pokazującymi swoje niezadowolenie i frustrację, ale musimy radzić sobie lepiej niż dzisiaj.
- Mogliśmy mieć rzut karny w pierwszej połowie, co spowodowałoby również, że przeciwnik grałby w dziesiątkę, ale tak się nie stało.
- Musimy po prostu skupiać się na sobie. Postaramy się zachować spokój i spróbować rozwiązać problemy, które przeszkadzają nam, aby znów znaleźć sposób, w jaki chcemy grać.
- Wiele razy stworzyliśmy sobie dobre sytuacje, ale musimy je wykorzystywać. Musimy uwierzyć w siebie i uwierzyć w to, co robimy. Jeśli uda nam się to wykonać, to będziemy mieli większe szanse.
Carroll otrzymał żółtą kartkę po tym, jak upadł na murawę w pojedynku z bramkarzem Newcastle - Timem Krulem.
- Nie mamy żadnych wątpliwości co do sytuacji, w której Andy upadł na murawę. Myślę, że to nie był rzut karny, a Andy stracił równowagę jeszcze przed tym, jak znalazł się przed bramkarzem, więc sądzę, że jeśli minąłby golkipera, to ostatecznie i tak by upadł - kontynuował Dalglish.
- Nie mamy z tym problemu. Być może mamy wątpliwości co do żółtej kartki, ponieważ myślę, że nie starał się celowo wywalczyć rzutu karnego.
Zapytany, czy miał okazję porozmawiać z Reiną po końcowym gwizdku, Dalglish odpowiedział:
- Ma wyrzuty sumienia.
Natomiast o tym, czy jego drużyna miała problem z pewnością siebie, Dalglish powiedział:
- Nie sądzę. Myślę, że po prostu musimy trzymać się razem.
- Myślę, że można przyznać, iż w pierwszej połowie meczu graliśmy dobrą i emocjonującą piłkę. Z odrobiną szczęścia i opanowania mogliśmy wygrać to spotkanie. Możemy się uczyć takich sytuacji, jak tej po której padła pierwsza bramka.
- Oni będą trzymać się razem, ponieważ chcą wszystko sprowadzić na właściwe tory, a najlepszym sposobem na to jest wiara w to, co się robi.
- To nie jest tak, że oni nie pracują ciężko i to nie jest tak, że nie posiadają determinacji, aby poprawić swoją grę.
- To od nas zależy, by odpowiednio wykorzystać frustrację i rozczarowanie, pracować nad tym i odbierać to jako pozytyw, ponieważ jeśli zaczną cieszyć się z przegranych spotkań to będziemy mieć problem.
Komentarze (43)
Wybaczcie,on napewno jest rozgoryczony i ja mu współczuje,ale ile razy już używał tego twierdzenia?
"Nikt nie jest ważniejszy od klubu"-mam nadzieję, że właściciele wezmą to pod uwagę...
Tak naprawdę jestem zadowolony z moich piłkarzy, zabrakło nam szczęścia.
Kenny Dalglish
jest źle, nawet bardzo.
Więc właściwie czemu tu się dziwić że nasza sytuacja jest taka a nie inna ? Nie mamy środka pomocy, obrony, napastnika... Więc z czym do ludzi ;/
Co za ironia.
Dajcie już sobie spokój obrońcy Dalglisha, większość z których zapewne nigdy go nie widziała jako piłkarza i trenera. To że jest legendą, nie oznacza że ma być traktowany ulgowo.
Kilka dni o zatrudnieniu na stałe Kinga, napisałem tu komentarz, że oczekują nas kolejne lata przeciętności, że człowiek ten nie wpoi nam żadnego stylu i taktyki, i będzie do upadłego bronić się lokalnymi sukcesikami. Po srogim zjechaniu i zminusowaniu, mój wpis usunięto, pewnie nie odpowiadał on wartościom, i spokojowi.
Echhh...
Dalglish musi byc zwolniony.
Ja się wychowałem na wycinkach zdjęć, składów, krótkich wzmianek o LFC z czarno-białych gazetkach sportowych (pamiętasz takie coś?).Na wydaniu fortuny jak na dzieciaka za nagrania meczy na VHS, na korespondencji pocztowej (długopis, koperta) z takimi samymi dzieciakami z Anglii, na łapaniu fal LW i MW, z nadzieją usłyszeć coś o Liverpoolu, o nowym wyniku. To wszystko było takie romantyczne. Ale teraz krytykuje Dalglisha i ze mną jest coś nie tak??? Nie odpowiadam angielskim odpowiednikom??? Ciekawie dlaczego nadal jest wyłączona możliwość komentowania wypowiedzi Dalglisha na oficjałce?
piszesz takie same bzdury jakie Kenny gada po meczach. Jeśli Twoim zdaniem winą starych właścicieli jest to, że Kenny nie umie zestawić drużyny, stworzyć taktyki, nauczyć skuteczności czy nawet jednego zawodnika wykonywania karnych to nie ma co z Tobą polemizować.
Kolejna poprzeczka, brak karnego.
To, iż dzisiaj tak gramy ma swoją przyczynę w meczu z Arsenalem, bardzo pechowo przegranym.
Teraz w lidze już o nic nie gramy, mamy szansę na Puchar Anglii, zdobyliśmy Puchar Ligi więc nie pie..., ze sezon jest do niczego.
Przypomnijcie sobie ile lat budował drużynę Alex Ferguson? Szkod, że go po drugim sezonie nie zwolnili, jak Wy, którzy wieszacie psy na Dalglishu.
I tak na koniec, czy jest jakiś inny człowiek, który zdobył wszystkie tytuły w Anglii zarówno jako piłkarz i jak trener.
Najłatwiej krytykować. Mnie zajebiście boli ta nasza passa w lidze ale nic na to nie mogę poradzić.
Nie będę wspominał o taktyce, odpowiednim ustawieniu drużyny i tak dalej, może mimo wszystko Kenny ma jakąś swoją wizję gry. Ale dobry trener powinien potrafić dać kopa zawodnikom, a nie zasłaniać ich (i siebie jednocześnie) pechem!
Jedna - rzecz jest zastanawiająca - wcześniej w tym sezonie graliśmy lepiej. Może nie "dużo lepiej" ale na pewno mecze w naszym wykonaniu były po prostu "lepsze". Czy była to chwilowa motywacja zawodników spowodowana przyjściem Kenny'ego, wsparta dodatkowo wiarą o awans do LM? A teraz, kiedy widzą, że tego celu już nie osiągną, morale spadło? Nie chce mi się w to wierzyć, w końcu każdy z nich jest profesjonalistą.
Ale właśnie takie rzeczy jak odpowiednie zmotywowanie zawodników, zachęcenie ich do walki leży przede wszystkich w gestii trenera i kapitana. To te dwie osoby powinny mieć największy autorytet i posłuch w zespole. W tym momencie nie zarzucam nic Stevenowi, bo postaci większej, niż Kapitan po prostu nie ma w zespole. Natomiast taktyka "tatusiowania" zawodnikom, jaką (sądząc po konferencjach) obrał Kenny kompletnie tu nie pasuje. Po prostu nie te czasy.
Nie powiem także nic na temat trafności wakacyjnych transferów, ponieważ ciągle wierzę w naszych nowych zawodników (inna sprawa, że nie jestem zwolennikiem trzymania ich w 18 meczowej na siłę - jeżeli któryś ma słabszy okres to powinien zwolnić miejsce chociażby jakiemuś zawodnikowi z Akademii - niech się bardziej przykłada na treningach i pokaże, jak mu zależy na grze). Może jeśli ktoś inny będzie za sterami drużyny, pokażą swój prawdziwy potencjał.
Zbyt radykalnym ruchem jednak na chwilę obecną byłoby natychmiastowe zwolnienie czy dymisja Kenny'ego. Za dużo w tym sezonie już nie ugramy, niech zostanie do końca, a nowego trenera chciałbym zobaczyć przed okienkiem transferowym. I jeszcze najważniejsze - my jako kibice wiemy, że przede wszystkim liczy się dobro klubu. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że każda osoba bezpośrednio związana z LFC wie o tym tak samo dobrze, jak my.
Znając życie to "robiliście w gacie" ze szczęścia gdy obejmował klub, a teraz wieszacie na nim psy. Transfery może nie do końca udane, chociaż ja uważam, że to wszystko przez brak klasycznej "9", która wykańczałaby dośrodkowania Downinga, Enrique, a nawet Adama (też miał kilka) itd. O 100% sytuacjach nie wspomnę. Pewnie powiecie, że Carroll to transfer Dalglisha, ale zobaczcie, w jakiej sytuacji został on zakupiony. W ostatniej chwili, gdzie nie było czasu na rozglądanie się za innymi, a Andy dawał sobie radę w BPL.
Postawcie się na miejscu piłkarzy, w sytuacjach gdy:
- "Napastnik" za 35mln więcej czasu spędza leżąc na boisku, niż bieganiu, a także nie posiada przyjęcia.
- FA zawiesza wam kumpla na 8 meczy, tylko po to, żeby osłabić klub.
- Sędziowie gwiżdżą tak jak dzisiaj, nie przyznają karnego, uznają bramkę z 3m spalonego, wyrzucają bramkarza za wykonanie ruchu głową (Reina go nie uderzył), a przeciwnikowi za faul na bramkarzu w polu bramkowym dają tylko żółtą.
Można się wku**, a wtedy to nic nie idzie, bo nerwy biorą górę. Tak wiem, to zawodowcy i powinni się kontrolować, ale pamiętajcie, że to też są ludzie tacy jak my i reagują tak jak my.
Nie zawsze gramy za**ście, ale ja wolę żebyśmy grali efektywnie, a nie efektownie. Przykład mecz z Arsenalem 1-2 na Anfield, gdzie graliśmy ładną piłkę, ale nie potrafiliśmy wykorzystać sytuacji i dlatego potrzeba nam napastnika z prawdziwego zdarzenia.
Dajmy czas Kennemu.
IN KENNY WE TRUST!
Teraz my jesteśmy sfrustrowani!!! szkoda gadać .... jesteśmy słabi jak nie wiem co !!!!!!!!!!