Clarke: Czujemy się tak samo
Steve Clarke przyznaje, że wszyscy w Melwood są równie sfrustrowani ostatnimi wynikami jak fani, jednak twierdzi, że wszyscy pracują ciężko, by powrócić na ścieżkę zwycięstw w najbliższym meczu z Aston Villą.
The Reds będą w najbliższą sobotę gościć Aston Villę na Anfield i ich celem jest odbić się od dna po serii porażek z Queens Park Rangers, Wigan Athletic i Newcastle united.
- Piłkarze bardzo dobrze zareagowali na treningach, czego się z resztą spodziewaliśmy – powiedział Clarke.
- Wszyscy rozumieją, czemu fani są rozczarowani, my również jesteśmy rozczarowani i sfrustrowani gdyż wiemy ile utalentowanych piłkarzy tutaj mamy.
- Nie osiągaliśmy dobrych wyników w meczach, w których nasza gra na to zasługiwała, zaś w niektórych zawodziliśmy samych siebie.
- Musimy skupić się na tym na treningu i spróbować odbić się od dna w najbliższą sobotę.
Pomimo przegranej 2:0 z Newcastle w ostatnią niedzielę, Clarke przyznaje, że nikt na treningach nie rozwodzi się nad tym wynikiem.
- Piłka nożna to sport, w którym ciągle zalicza się wzloty i upadki. Mecze gra się bardzo często i nie ma czasu rozwodzenia się nad wynikiem ostatniego spotkania; nawet jeżeli wygraliśmy spotkanie, to nie ma to znaczenia, bo niedługo będzie następne. Tak samo jest w przypadku kiepskich wyników – powiedział trener pierwszego zespołu.
- Zbliża się kolejny mecz i kolejny mecz jest zawsze najważniejszy i oczywiście będziemy w ten weekend wyjść na prostą.
Liverpool będzie musiał sobie radzić przez trzy najbliższe mecze bez Pepe Reiny, który otrzymał czerwoną kartkę w meczu na Sports Direct Arena.
Hiszpan występował w każdym meczu od kiedy stery the Reds w styczniu 2011 roku objął Kenny Dalglish, jednak Clarke jest przekonany, że zarówno Alexander Doni, jak i Brad Jones dobrze wypełnią swoje role.
- Mamy dobrych rezerwowych bramkarzy. Doni czeka na swoje okazję i Brad Jones czeka na swoją okazję – powiedział Szkot.
- Gdy tylko prosimy ich o grę w zespole, wierzymy w nich.
- Każdego dnia ciężko pracują na treningach i w tej kwestii nie ma z nimi problemu.
- Alexander trenuje na 100% od dnia, kiedy przybył do klubu. Jest profesjonalistą i obydwaj, on i Brad Jones, ciężko pracowali w tym roku.
- Ciężko jest na tej pozycji, gdyż Pepe jest numerem jeden. Nie mieli jeszcze szansy by zagrać, ale teraz pojawia się okazja, by jeden z nich zagrał w przyszły weekend. Patrząc na to jak ciężko pracują na treningach, można stwierdzić, że są gotowi na daną im szansę.
Doni albo Jones założą rękawice w sobotnim spotkaniu z Aston Villą i pomimo tego, że zespół znajduje się aktualnie na 15 miejscu, Clarke oczekuje ciężkiego testu.
- Mają dobrych piłkarzy i z meczu, który graliśmy na wyjeździe wiemy, że to będzie trudny mecz. Każdy zespół w Premier League stanowi mocną konkurencję.
- Jeżeli spojrzymy na ich ilość punktów to widać, że nie są jeszcze bezpieczni, ale wystarczą im dwa, trzy dobre wyniki, by tak się stało i myślę, że Alex wykonuje tam dobrą robotę.
- Na tym etapie sezonu, wszystkie mecze są trudne. Szczególnie dla nas.
- Nie mamy najlepszego okresu, ale staramy się nad tym pracować na treningu i w meczach, ale mamy nadzieję, że wyjdziemy na prostą w ten weekend.
Po meczu z Villą, Liverpool zagra z Blackburn Rovers a następnie zagra w półfinale FA Cup z Evertonem.
Biletowy szał już się rozpoczął, ale Clarke przyznaje, że the Reds jeszcze nie myślą o tym meczu.
- Nie myślimy jeszcze o półfinale, musimy się skupić na sobotnim meczu – powiedział Clarke.
- Dla naszej pewności siebie byłoby dobrze, gdybyśmy w weekend pokonali Aston Villę. Będziemy pracować do soboty i postaramy się, by piłkarze zyskali odrobinę tej pewności.
- Wiemy, że mają umiejętności pozwalające na wygrywanie meczów, być może potrzebujemy odrobiny szczęścia i kilku decyzji sędziowskich podjętych na naszą korzyść.
- Mamy jednak pewność, że o trzeciej w sobotę znajdziemy się na boisku, damy z siebie 100% i postaramy się wyjść na prostą.
Komentarze (9)
Lepiej starać się i żeby nie szło niż olać, bo i tak nie wyjdzie.
My to dobrze wiemy panie Clark, dobrze wiemy że następne zawalimy.