Brad Jones: Nie zawiodę
Awaryjnie powołany wczoraj z ławki rezerwowych bramkarz jest zdeterminowany, aby stanąć na wysokości zadania podczas sobotniego półfinału FA Cup między Liverpoolem i Evertonem.
Jones może być pewny, że jego pierwszy występ w wyjściowej jedenastce od 16 miesięcy odbędzie się właśnie na Wembley.
Wczoraj wieczorem Jones zastąpił między słupkami Doniego, który teraz również jest zawieszony na mecz z Niebieskimi. Brad po raz pierwszy zagrał w drużynie prowadzonej przez Dalglisha domykając piękny tydzień po tym, jak w zeszłą środę narodził się jego drugi syn, Nico.
- Nie do końca jeszcze załapałem, co się stało – mówi sprowadzony z Middlesbrough za 3,2 mln funtów Australijczyk – Nie spodziewałem się tego, ale po czerwonej kartce chodziło tylko o skupienie i przygotowanie do gry.
- Takie rzeczy się zdarzają i kiedy siedzisz na ławce rezerwowych jako bramkarz, musisz być na nie przygotowany.
- To będzie wspaniała okazja, mecz z Evertonem. Muszę być pewny, że wykonam odpowiednią pracę, a wtedy ten dzień będzie naprawdę wyjątkowy.
- Samo bycie zawodnikiem Liverpoolu jest czymś wielkim. Jestem dumny tak, jak każdy mogący nazywać się częścią tego klubu.
- Kilka ostatnich dni było szalonych po tym, jak moja dziewczyna Dani urodziła Nico. Przyzwyczajam się do obecności dziecka w domu i był to dla nas szczęśliwy tydzień.
- Oczywiście teraz będę przygotowywał się do sobotniego meczu, więc Dani będzie musiała wziąć na swoje barki jeszcze część obowiązków.
Kariera 30-latka doznała poważnego ciosu z powodów osobistych, kiedy kilka miesięcy temu jego pięcioletni syn, Luca, przegrał walkę z białaczką.
Brad nie ma wątpliwości, że Luca miał go w swojej opiece kiedy Yakubu podchodził do wykonania rzutu karnego.
- Ostatnie 18 miesięcy było bardzo trudne przez stratę syna. Było ciężko, ale być może to dzięki niemu wybroniłem jedenastkę.
- Luca jest przy mnie każdego dnia. Biorę go wszędzie ze sobą. Jego twarz jest na mojej kosmetyczce, a zabawki w torbie podróżnej. W tym sensie, mam kogoś, kto pilnuje mnie z góry.
- Ciężko było bez gry i ze wszystkim, co działo się wokół. Trenowałem jednak tak ciężko, jak zawsze i mam nadzieję, że przyniesie to efekty w odpowiedniej chwili.
Później Yakubu udało się pokonać Brada z 11 metrów w sytuacji, którą sam bramkarz sprokurował.
- Powinienem lepiej wykopać piłkę, ale takie rzeczy się zdarzają. Obroniłem karnego i spowodowałem drugiego, ale jestem zadowolony z końcowego rezultatu. Muszę skupić się na tym, co przed nami.
W związku z występem Jonesa od pierwszych minut na Wembley, na ławce rezerwowych możemy spodziewać się któregoś z bramkarzy rezerw, czyli Tyrella Belforda lub Danny’ego Warda.
Komentarze (7)
Gulasci długo był kontuzjowany, a w Hull chyba nawet żadnego meczu nie zagrał...