KD: Czekają nas ogromne emocje
Kenny Dalglish oddał dziś hołd fanom zarówno Evertonu i Liverpoolu za to, w jaki sposób pomagali sobie po tragedii na Hillsborough. Szkot przewiduje bardzo emocjonujący dzień, kiedy oba kluby spotkają się na Wembley przed 23 rocznicą tragedii.
Liverpool będzie rywalizować z Evertonem w sobotę o miejsce gwarantujące finał rozgrywek FA Cup.
Przed rozpoczęciem spotkania odbędzie się symboliczna minuta ciszy, aby upamiętnić 96 ofiar tragedii na Hillsborough, które zginęły podczas półfinału FA Cup pomiędzy Liverpoolem a Nottingham Forest prawie 23 lata temu.
- To ironiczne, że Liverpool i Everton ponownie spotkają się na Wembley, ponieważ właśnie te drużyny zagrały ze sobą w finale tamtego roku - powiedział Dalglish na temat minuty ciszy na Wembley.
- To będzie bardzo wzruszająca chwila dla wszystkich. Everton równie silnie przeżył tę tragedię na Hillsborough, jak fani Liverpoolu, a także członkami rodzin, których ukochani już nigdy nie wrócili do domów.
- To wzruszające i jestem przekonany, że fani obu drużyn okażą należyty szacunek dla symbolicznej minuty ciszy, tak jak ma to miejsce od 1989 roku.
- Wsparcie ludzi związanych z Evertonem dla Liverpoolu i vice versa było wspaniałe, przez co w godny sposób reprezentujemy miasto i mam nadzieję, że będziemy to kontynuować.
Liverpool nie zaszedł tak daleko w tych rozgrywkach od czasu triumfu, który miał miejsce w 2006 roku, a Dalglish doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest to zwykły półfinał.
- To nie będzie zwykły półfinał, gdyż będą to lokalne derby. Wydaje się być dziwne to, że derby zostaną rozegrane w Londynie, ale za każdym razem, kiedy dochodziło w tym miejscu do takiego starcia, fani obu drużyn w godny sposób reprezentowali miasto - powiedział dziennikarzom w Melwood.
- Jestem pewien, że sobota będzie okazją do tego, aby z ogromną dumą ponownie reprezentować Liverpool.
- Oba kluby fantastycznie służą miastu.
Zapytany, czy fakt, iż Liverpool występował już w tym sezonie na Wembley pomoże Liverpoolowi, zażartował:
- Odrobinę pomocna może być orientacja w terenie.
Liverpool jest zmuszony wystąpić bez swojego podstawowego bramkarza, Pepe Reiny, jak i również jego zmiennika – Alexanda Doniego, gdyż obaj zawodnicy są zawieszeni.
Oznacza to, że spotkanie w pierwszym składzie rozpocznie Brad Jones, który nazwał swojego nowonarodzonego synka Nico Luca po tym, jak w listopadzie niestety zmarł jego syn Luca.
Jones pojawił się na boisku podczas wyjazdowego spotkania z Blackburn we wtorek, zastępując między słupkami Doniego, który otrzymał czerwoną kartkę. Był to dla niego pierwszy występ w barwach Liverpoolu w rozgrywkach Premier League.
- Czuł się szczęśliwy z powodu występu w spotkaniu przeciwko Blackburn. Jest bardzo podekscytowany, jak cała reszta - stwierdził Dalglish.
- Należą się pochwały Doniemu za to, że cały czas potrafił utrzymać formę, podobnie jak Brad.
- Nie zagłębiamy się zazwyczaj w życie prywatne zawodników, ale to co spotkało Brada, byłoby wielkim wyzwaniem dla większości osób.
- Udowodnił w ten sposób, że posiada ogromną siłę.
- Można się tylko domyślać, przez co musiał przejść, jednak jestem pewien, że cieszył się ze swojego pierwszego występu we wtorek, broniąc rzut karny.
- Wiemy, że jeśli chce się coś takiego osiągnąć, to trzeba posiadać wielką siłę charakteru.
Bramkarz Peter Gulacsi został ściągnięty z powrotem do klubu po tym, jak był wypożyczony do Hull City i ma nadzieję zając miejsce Australijczyka w składzie.
- Zobaczymy, jak się zaprezentuje. Jest już u nas w klubie i uczestniczył w porannym treningu - powiedział Boss.
Zapytano Dalglisha również o to, co oznaczałoby zwycięstwo w drugim krajowym pucharze podczas jednego sezonu.
- Inni ludzie powinni to ocenić. Cały czas zamierzamy iść naprzód. Wiemy, jak ciężkie będzie spotkanie z Evertonem, ponieważ oni również będą chcieli zagrać w finale.
- Naszym priorytetem jest zwycięstwo. Po meczu dopiero będziemy mogli dyskutować o innych aspektach.
Komentarze (0)