Brad: Wyjątkowy dzień
Brad Jones przyznał, że szansa gry z Liverpoolem na Wembley i wywalczenie awansu do finału FA Cup było dla niego wyjątkowym przeżyciem. Zastępujący między słupkami Pepe Reine Australijczyk rozegrał przyzwoite zawody i zapisał się do bogatych kart historii klubu.
- Wspaniale było wyjść i zagrać na Wembley w tym spotkaniu w barwach Liverpoolu. Był to szczególny dzień. Dla mnie to było niczym sen i jestem niezwykle dumny, że mogłem wziąć w tym udział.
- Mamy szansę na kolejny powrót na Wembley i następne trofeum w tym sezonie, co jest fantastyczną wiadomością dla całego klubu.
Jones przyznał, że był poddenerwowany przed spotkaniem, ale im dłużej trwał mecz, tym nabierał coraz większej pewności siebie.
- Owszem byłem trochę spięty, w końcu długo nie grałem w meczach o stawkę. Z każdą minutę czułem się coraz lepiej a po spotkaniu byłem niezwykle szczęśliwy, że udało nam się wygrać.
- Everton ma duży potencjał w ofensywie, ale nie stworzyli sobie wielu okazji i za to należą się podziękowania moim kolegom. W końcówce próbowali grać długimi i wysokimi piłkami w pole karne, jednak obrońcy zażegnali niebezpieczeństwu.
- Trzeba być podwójnie skoncentrowanym, kiedy przez dłuższy czas nie musisz interweniować i byłem absolutnie skupiony na swoich obowiązkach.
- Trenowałem najciężej jak tylko potrafiłem razem z Johnem Achterbergiem i Pepe Reiną, chcąc zagrać najlepiej jak mogę.
Po końcowym gwizdku Jones upadł na kolana patrząc wysoko w górę, wyciągając ręce ku niebu i dedykując triumf swojemu synkowi Luce, który w listopadzie przegrał walkę z białaczką.
Brad zadedykował mu także obronioną jedenastkę z Blackburn i przyznaje, że zawsze o nim pamięta w takich chwilach.
- Za każdym razem, gdy wychodzę na boisko, myślę o nim, chcąc by był ze mnie dumny. Zawsze, kiedy z nim przebywałem, miał na sobie koszulkę piłkarską, otaczał mnie opieką i jestem pewien, że to samo uczyniłby dziś - podsumował Jones.
Komentarze (4)