Lawro: Wiązanie z Owenem to zły znak
Zawsze byłem zdania, że Liverpool może bez problemu skończyć sezon na piątym lub szóstym miejscu, ponieważ większość graczy tego klubu ma do tego wystarczające umiejętności. Ale decyzja o wypożyczeniu Carrolla bez upewnienia się, czy będziemy mieli na jego miejsce odpowiednie zastępstwo jest na pograniczu farsy. Podobnie jak wiązanie the Reds z wolnym transferem Michaela Owena.
Najpierw o Owenie. Uważam, że to byłby krok wstecz dla Liverpoolu. Klub nigdy nie powinien znaleźć się w sytuacji, w którym zacząłby to nawet rozważać.
Należałoby zadać pytanie jak często ten gracz byłby dostępny do dyspozycji menedżera, czy podołałoby jego zdrowie. Odnoszę wrażenie, że w jego przypadku nie chodzi tylko o grę w piłkę. Gdyby tak było, z pewnością obniżyłby swoje finansowe żądania i podpisał kontrakt z jakimś klubem z Championship. Nie sądzę, że jeszcze chce grać z samej miłości do piłki nożnej. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to powinien rozważyć ze swoim agentem ofertę typu pay-as-you-play.
Sytuacja, w której Liverpool przygląda mu się w wyniku wypożyczenia Carrolla bez odpowiedniego następcy jest dziwna i wręcz zakrawa na farsę. Niezależnie od tego z jakiej strony na to spojrzymy.
W porządku, jeżeli Brendan Rodgers nie cenił Andy'ego zbyt wysoko, miał prawo go odesłać. Jednak zanim to zrobił powinien się upewnić, że klub na tym nie ucierpi. Jestem pewien, że ktoś wyjaśnił amerykańskim właścicielom Liverpoolu jak działa system transferowy.
Rozumiem, że mogli nie chcieć zapłacić ponad miarę za Clinta Dempseya, gracza z rokiem do końca kontraktu w Fulham. Ale jeśli tak, to powinni poszukać i sprowadzić kogoś innego.
Obecnie klub posiada tylko dwójkę napastników, Luisa Suareza i Fabio Boriniego – obaj są nieprzekonywujący w swojej roli.
W Liverpoolu nadal występują duże problemy, także w najbardziej podstawowych kwestiach.
Być może niektórzy już przyglądają się naszym amerykańskim właścicielom myśląc: 'Czy nie jesteście czasem zakamuflowanymi Hicksem i Gilletem ?'
Komentarze (3)