Jones: Pokażę, na co mnie stać
Brad Jones, rezerwowy bramkarz Liverpoolu, chce udowodnić swą wartość pod rządami Brendana Rogersa, by tym samym w jakimś stopniu odpłacić się za wsparcie, jakie okazał mu klub i kibice w trakcie jego pobytu na Anfield.
Australijczyk zaliczył zaledwie sześć spotkań w barwach The Reds, odkąd przybył z Middlesbrough w lecie 2010 roku. Jednak boss zaznaczył, że zamierza dać Jonesowi szansę zarówno w Lidze Europy, jak i w Pucharze Ligi.
30-latek rozegrał dwa z pięciu meczy w europejskich pucharach w tym sezonie i jest gotów na potyczkę z West Bromwich, która czeka graczy z Merseyside w środę wieczorem. Pepe Reina jest niezmiennie podstawowym golkiperem, ale Bradley zdołał awansować z pozycji numer 3 w klubowej hierarchii, na ławkę rezerwowych, kosztem Brazylijczyka Alexandre Doniego, łączonego na tą chwilę z powrotem do ojczyzny.
Trzeba przypomnieć, że Jones przeżywał bardzo ciężkie chwile, nie związane w żaden sposób z piłką przez ostatnie 2 lata. Jego syn, Luca, zmarł po dzielnej i długiej walce na białaczkę. Teraz, gdy kierownictwo w Liverpoolu objął Rodgers, Brad otrzymał zielone światło, by budować swą renomę od nowa.
- Byłem myślami poza boiskiem. Teraz ten sezon będzie już dla mnie dużo lepszy. Nowy manager ufa mi o wiele bardziej, o co było trudno w zeszłym roku, bowiem byłem ciałem tu, zaś wszystkie moje uczucia zupełnie gdzie indziej – powiedział.
- Rozpoczynam nowy rozdział. Jest wiele aspektów, które niestety nas martwią na początku tych rozgrywek, ale manager je dostrzega i stara się im zaradzić – stwierdził bez krzty niepewności Brad – Teraz pozostaje mi tylko kwestia udowodnienia sobie swojej wartości jeszcze raz, a już czuję, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
- Mam nadzieję, że trener jest zadowolony z tego, jak prezentuje się na treningach oraz podczas tych kilku spotkań, w których dane mi było zagrać. To tak jakby nowy start i dobry znak dla mnie, jeśli mam być szczery. Otwieram nowy etap i chcę go wykorzystać.
Jones oddał hołd Liverpoolowi i jego kibicom za wsparcie, jakie okazali po tym, jak stracił ukochanego syna. Bramkarz od ponad dwóch lat zbiera fundusze na konto Anthony Nolan Trust, fundacji działającej na rzecz walki z rakiem, dla której także jego partnerka, Dani Lawrence, nie tylko wzięła udział, ale i ukończyła zeszłoroczny londyński maraton.
Bradley jest przekonany, że wsparcie jakie otrzymał, gdy Luca walczył o życie i dla jego działań charytatywnych, niesamowicie umocniła jego więź z klubem.
- To niesamowite, naprawdę. Każdy związany z zespołem oraz oczywiście kibice byli fantastyczni, nie tylko dlatego, że podnosili mnie na duchu na każdym kroku, ale też dlatego, że czynnie uczestniczyli w akcjach charytatywnych, których się podejmowałem i tak wspaniale dopingowali moją dziewczynę, gdy biegała dobroczynnie maratony i półmaratony.
- Liverpool to wyjątkowe miejsce na ziemi. Jesteśmy jedną wielką rodziną i nic tego tak nie udowadnia, jak sposób, w jaki mnie tu traktowano.
Komentarze (5)
Ale nie jeden raz :)
pisze się wieRZę!
chyba zdaRZa się, haha xD