Jones: Musimy zapomnieć
Brad Jones zdaje sobie sprawę z rozczarowania towarzyszącego porażce ze Swansea i odpadnięciu z Capital One Cup. Nawołuje jednak swoich kolegów z drużyny do skupienia się na przyszłych meczach i pozostawieniu tej porażki za sobą.
Obrona tytułu przez Liverpool zakończyła się na meczu ze Swansea na Anfield. Chico Flores, Nathan Dyer i Jonathan De Guzman zapewnili gościom awans, zaś Luis Suarez strzelił honorową bramkę dla The Reds, która jednak niczego nie zmieniła.
- Jesteśmy zawiedzeni, ponieważ chcieliśmy awansować - powiedział Jones.
- To był fantastyczny dzień, gdy w poprzednim sezonie zdobywaliśmy puchar na Wembley, bardzo chcieliśmy to powtórzyć także w tym roku.
- Weszliśmy w mecz dopiero po 45 minutach, ale wtedy było już za późno.
- Teraz musimy o tym zapomnieć, zostawić to za sobą i starać się o osiąganie coraz lepszej formy w spotkaniach ligowych.
Po pierwszej połowie, gdy Liverpool przegrywał jedną bramką, Brendan Rodgers zdecydował się na wprowadzenie Stevena Gerrarda i Luisa Suareza.
Jones zdradził, iż w przerwie trener nie oszczędzał mocnych słów dla zawodników.
- Trener delikatnie mówiąc nie był zachwycony w przerwie i wprowadził na boisko Stevena i Luisa. Dostaliśmy kopa w tyłek i Rodgers dał wszystkim do zrozumienia, że musimy wreszcie zacząć grać - kontynuował Jones.
- Wejście Stevena i Luisa było dużym bodźcem dla zespołu.
- Możliwe, że byliśmy zbyt naiwni na początku pierwszej połowy i atakowaliśmy zbyt pochopnie. To dało im szansę na strzelenie drugiej bramki.
- Trzecią bramkę straciliśmy, ponieważ skupiliśmy się już tylko i wyłącznie na ataku i Swansea to wykorzystało. Było to już mało ważne, gdyż druga stracona bramka była dla nas druzgocąca.
- Mieliśmy wystarczająco dużo czasu i tworzyliśmy dużo niebezpiecznych sytuacji pod bramką rywala, nie musieliśmy atakować za wszelką cenę od początku drugiej połowy, aby strzelić wyrównującą bramkę.
Jones został okrzyknięty zawodnikiem meczu przez Liverpoolfc.com, za swój bardzo dobry występ i wiele pewnych interwencji.
To był czwarty z rzędu występ Australijczyka w pierwszej drużynie i ma on nadzieję, że od tej pory będzie dostawał coraz więcej szans na grę.
- Każdy chce grać. Kiedy przyszedłem do Liverpoolu zdawałem sobie sprawę, że Pepe jest świetnym bramkarzem i ma wspaniałe dokonania. Ciężko jest z nim konkurować, aczkolwiek nasza rywalizacja jest zdrowa i przyjacielska, moja, Jose i Petera Gulacsiego - dodał.
- Dla mnie te 4 występy były świetną okazją pokazania wszystkim, że potrafię grać w pierwszej drużynie, jeśli zachodzi taka potrzeba.
- Ale wszystko zależy od trenera. Naszym zadaniem jest wywieranie presji na sobie, aby każdy z nas grał na swoim najwyższym poziomie.
- Jestem zadowolony z obrotu spraw. Nie miałem bardzo wielu okazji do obrony, aczkolwiek uważam, że moja gra była solidna.
Komentarze (7)
Stał biernie i czekał co się wydarzy. Szybkie wyjście dezorientuje i wprowadza niepewność dla strzelającego.